Rozdział 11

39 3 0
                                    


                                                                                        Piątek 3 : 21

Zbudziły Cię hałasy dobiegające z korytarza. Chciałaś dowiedzieć się co się dzieje, więc wyszłaś z pokoju. Zauważyłaś mnóstwo żołnierzy chodzących w tę i z powrotem. Chwilę po tym zobaczyłaś Eliasa z kilkoma innymi lekarzami, którzy nieśli kogoś zabandażowanego i zakrwawionego  na noszach, Paul z tym drugim mężczyzną szli za nimi. Poszłaś ich śladami, ale zniknęli Ci z pola widzenia. Wróciłaś więc do innych żołnierzy. Usłyszałaś szepty typu "a słyszałeś, że lider..." albo "nie zrobiłbym nigdy czegoś takiego jak on, to za wielkie ryzyko" itp.

Po paru godzinach wszyscy się rozeszli. Twoja ciekawość nie miała limitów, więc poszłaś poszukać Eliasa i dowiedzieć się coś o tym co miało tu miejsce. Chodziłaś i chodziłaś, aż wreszcie znalazłaś "gabinet" lekarski i weszłaś do środka bez ostrzeżenia. Nikogo tam nie było, oprócz poszkodowanego na łóżku, był to nikt inny jak niezawodny Norweg. Zobaczyłaś, że miał podpiętą kroplówkę i spał, a przynajmniej tak Ci się wydawało.

-A co to? łoże śmierci? - prychnęłaś

-Widzę, że humor od rana dopisuje. - popatrzył z urazą w Twoją stronę.

Wzdrygnęłaś się, bo myślałaś, że spał.

-Yyyyy to może sobie chwilę odpocznij, a ja już nie przeszkadzam. - odwróciłaś się w stronę drzwi

-Czekaj! 

Ty już otworzyłaś drzwi i wyszłaś. W tym momencie, gdy wychodziłaś wszedł Elias, który miał kubek z  kawą w ręku.

-Coś jej znowu powiedział? - Zapytał Torda

-Ja? Nic!

Gdy szłaś w stronę swojego pokoju pomyślałaś, że musisz wracać na studia, i że nie masz tu żadnych rzeczy, 2 dni przesiedziałaś tu bez pasty do zębów, szczoteczki i ubrań na zmianę! Poczułaś lekkie zgorszenie i pomyślałaś, że musisz to jak najszybciej powiedzieć liderowi, bo nie możesz już tu dłużej być.

                                                                                     ✹✹✹

Weszłaś do "gabinetu" i zastałaś tam Torda wygodnie siedzącego na łóżku, jadł owsiankę. Miał zabandażowaną połowę twarzy i... nie miał ręki?! Podeszłaś do niego, a on zauważył Cię dopiero teraz.

-Znowu się dziś spotykamy... Jakieś problemy się dzieją? - spytał jedząc owsiankę.

-Co Ci się stało?!

-A to? - wskazał na rękę i twarz. - Lekkie draśnięcie, wypadek przy pracy - przełkną śniadanie.

- yyyyyy... dobra mniejsza, mam Ci coś do przekazania, nie będę powtarzać drugi raz.

-Zamieniam się w słuch - poprawił się na łóżku i włożył kolejny kęs do buzi

-Muszę się już stąd zwijać, bo wiesz, studia czekają, więc jakbyś był tak miły to pomógłbyś mi wrócić?

Larsson zaczął się śmiać, złapał się za głowę i odchylił ją do tyłu, Ty natomiast patrzyłaś na niego ze zdegustowaną miną. Po chwili zaczął się krztusić owsianką i uderzał się pięścią po klatce piersiowej. 

-Haha, dobrze ci tak - założyłaś ręce na piersi i przeniosłaś ciężar ciała na jedną nogę.

Gdy zauważyłaś, że zrobił się siny, pomyślałaś, że gdy kopnie w kalendarz to wszyscy z armii będą mieli Ci to za złe, więc poklepałaś go po plecach i się uspokoił.

~White Roses and Dandelions~ (Tord x Reader) EddsworldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz