Pov.Veronica
David: -Ry!
Kiedy chłopak skończyć wyliczać skoczyliśmy razem. Na całe szczęście nie było zbyt wysoko więc nie polamaliśmy się.
Zaczęli do nas strzelać z okien.
Próbowaliśmy unikać pocisków jak tylko mogliśmy, niestety na marne.
Kiedy weszliśmy w zakręt akurat wtedy dostałam w nogę..
Nie chciałam przejmować tym Davida więc tylko synknełam po cichu.
Chłopak niestety to zauważył.
David Co ci?
Ver: Wszystko.. wszystko w porządku, musimy iść.
David: Veronica nie okłamuj mnie.
Ver: Powiedziałam, że wszystko w porządku.
David: Twoja noga..
Tak wyglądało to fatalnie.
Najwyraźniej kula przeleciała ale lała się krew.David: Trzeba to czymś zatamować.
Ver: Nie mamy czasu, w każdym momencie mogą tu być.
David: Eh niech ci będzie.
Ver: Grupa powinna gdzieś tu być, mam gps.
David: Dobra zrobimy tak..
Tego się nie spodziewałam, wziął mnie na ręce w stylu panny młodej.
Ver: Co ty robisz? Przecież sam jesteś ranny!
David: Nie możesz chodzić więc tak będzie szybciej. Prowadź do lokalizacji.
Ver: Okej... a więc prosto...
------------------------------------------------------------------
Kilka minut puźniej
------------------------------------------------------------------
Kiedy weszliśmy w ostatni zakręt zauważyliśmy naszych przyjaciół.
Szybko wsiedli do aut i podjechali do nas.
Erwin: Jak dobrze, że nic wam nie jest!
David: No nie do końca..
Spojrzał na moją ranę.
Nicollo: Wygląda okropnie, ścigali was?
Ver: Nie ale mogą lada moment tu być.
Speedo: Dobra wsiadać i jedziemy.
Gdy tak jechaliśmy nagle zadzwonił Davida telefon, który miałam przez cały czas przy sobię.
David: Kto dzwoni?
Ver: Nieznany..
Erwin: Odbierz i daj na głośno mówiący.
Zrobiłam jak kazał.
Ver: Halo?
?: Veronica?
Ver: Labo? O co chodzi?
Labo: Macie przerąbane.
Speedo: O czym ty mówisz?
Labo:Nie jedźcie do bazy..SWAT tam już czeka na was.
Nicollo: Dobra. A Labo!
Labo: Co?
Nicollo: Znasz może jakiegoś lekarza który podjechał by na gps?
Labo: Dobra, zrozumiałem daj gps a ogarnę to.
I się rozłączył.
Z informacji wynika, że już nawet w bazie nie jest bezpiecznie.
Noga nadal strasznie bolała ale dopóki wiedziałam, że David jest przy mnie dawałam radę.
David: Jak się czujesz?
Ver: Um nie jest najgorzej..
Nic już więcej nie powiedział.
Nagle zrobił coś czego się nie spodziewałam.
Złapał mnie za rękę i powiedział po cichu tak abym tylko ja usłyszała:
David: Chcę żebyś wiedziała, że jestem przy tobie..i już nigdy nie opuszczę cię.. przepraszam.
Popatrzyłam sie tylko na niego z lekkim szokiem.
Nie umierałam, nie byłam w jakimś najtragiczniejszym stanie a on i tak się o mnie martwił..
Teraz już wiedziałam na pewno, że oddałbym za niego życie..
Bo kocham go.------------------------------------------------------------------
Lekarz: Nie wygląda to najgorzej, fakt nie będziesz mogła biegać ani nic z tych rzeczy ale myślę że z 3 tygodnie i będzie lepiej.
Powiedział to lekarz, do którego Speedo i Carbo celowali z broni.
Ver: Dziękuję i przepraszam za taką sytuację..
Lekarz: Byłem w gorszych sytuacjach na spokojnie, to co mogę już wracać?
Erwin: Tak tylko pamiętaj-
Lekarz: Tak tak nie mówić nikomu o tym co tu zaszło wiem wiem.. do widzenia.
Gdzie się znajdowaliśmy?
Nigdzie indziej niż w moim mieszkaniu.
Wspaniale.Ver: Nie uważacie, że mieszkanie wynajęte przez FBI nie jest niebezpieczne?
David: Lepsze to niż nic.
Dia: Myślę że trzeba by było zmienić lokalizację..
Erwin: Raczej nie wjadą tu z SWAT chyba że lekarz to sześćdziesiona.
Teraz dopiero zdali sobie sprawę z tego co Erwin powiedział.
Labo: Trzeba było go odstrzelić..
I w tym momencie drzwi wyszły z hukiem..
Do pomieszczenia weszło z 20 swotowców.
W jednym momencie powalili moich przyjaciół na ziemię.Ver: Zostawcie ich!
?:Pani Williams?
Ver: Spi*rdalaj!
?: Jest Pani zatrzymana pod zarzutem współpracy z tajną grupą przestępczą.
Zobaczyłam tylko jak zabierają całą grupę z mieszkania.
Znów popatrzyłam się na policjanta. Wiedziałam kto to był.Ver: Hank kur*a zrób coś błagam!
Hank: Wysyłałem ci do jasnej chole*y kropki.
Ver: Proszę ja..nie pozwól ich zabić..
Hank: To już nie odemnie zależy a od sędziego co postanowi.
Ver: Czekaj..rozprawa?!
Hank: No tak. Myślę, że wasi ludzie mają jeszcze szansę was odbić..eh nie powinienem tego robić ale..
Podał mi swój telefon.
Hank: Napisz szybko do kogoś, że jest potrzebna pomoc.
Zrobiłam to co kazał..na całe szczęście zdążyłam zanim ktoś by przyszedł.
Hank: W porządku..teraz zapraszam Panią za mną.
Zaprowadził mnie do wozu gdzie siedział David i Erwin.
David: Cholera!
Erwin: Poradzimy sobie..
Ver: Na spokojnie.. już wiedzą.
David i Erwin: Co?
Ver: Inni już wiedzą..przygotujcie się na odbicie panowie.
Byłam w dobrej myśli..
Musiałam za nas wszystkich.------------------------------------------------------------------
CZYTASZ
Zagubiona przyjaźń / David Gilkenly
FanfictionHistoria pewnej przyjaźni, przyjaźni która zmieni wszystko... wszystko co do tej pory było znane.. przyjaźnie i uczucia mogą zmienić się.. w poważny problem a zarazem w cierpienie.. niewinnych osób.. ...