Rozdział 14

108 7 0
                                    

                              Pov.Veronica

David: -Ry!

Kiedy chłopak skończyć wyliczać skoczyliśmy razem. Na całe szczęście nie było zbyt wysoko więc nie polamaliśmy się.

Zaczęli do nas strzelać z okien.

Próbowaliśmy unikać pocisków jak tylko mogliśmy, niestety na marne.

Kiedy weszliśmy w zakręt akurat wtedy dostałam w nogę..

Nie chciałam przejmować tym Davida więc tylko synknełam po cichu.

Chłopak niestety to zauważył.

David Co ci?

Ver: Wszystko.. wszystko w porządku, musimy iść.

David: Veronica nie okłamuj mnie.

Ver: Powiedziałam, że wszystko w porządku.

David: Twoja noga..

Tak wyglądało to fatalnie.
Najwyraźniej kula przeleciała ale lała się krew.

David: Trzeba to czymś zatamować.

Ver: Nie mamy czasu, w każdym momencie mogą tu być.

David: Eh niech ci będzie.

Ver: Grupa powinna gdzieś tu być, mam gps.

David: Dobra zrobimy tak..

Tego się nie spodziewałam, wziął mnie na ręce w stylu panny młodej.

Ver: Co ty robisz? Przecież sam jesteś ranny!

David: Nie możesz chodzić więc tak będzie szybciej. Prowadź do lokalizacji.

Ver: Okej... a więc prosto...

------------------------------------------------------------------

Kilka minut puźniej

------------------------------------------------------------------

Kiedy weszliśmy w ostatni zakręt zauważyliśmy naszych przyjaciół.

Szybko wsiedli do aut i podjechali do nas.

Erwin: Jak dobrze, że nic wam nie jest!

David: No nie do końca..

Spojrzał na moją ranę.

Nicollo: Wygląda okropnie, ścigali was?

Ver: Nie ale mogą lada moment tu być.

Speedo: Dobra wsiadać i jedziemy.

Gdy tak jechaliśmy nagle zadzwonił Davida telefon, który miałam przez cały czas przy sobię.

David: Kto dzwoni?

Ver: Nieznany..

Erwin: Odbierz i daj na głośno mówiący.

Zrobiłam jak kazał.

Ver: Halo?

?: Veronica?

Ver: Labo? O co chodzi?

Labo: Macie przerąbane.

Speedo: O czym ty mówisz?

Labo:Nie jedźcie do bazy..SWAT tam już czeka na was.

Nicollo: Dobra. A Labo!

Labo: Co?

Nicollo: Znasz może jakiegoś lekarza który podjechał by na gps?

Labo: Dobra, zrozumiałem daj gps a ogarnę to.

I się rozłączył.

Z informacji wynika, że już nawet w bazie nie jest bezpiecznie.

Noga nadal strasznie bolała ale dopóki wiedziałam, że David jest przy mnie dawałam radę.

David: Jak się czujesz?

Ver: Um nie jest najgorzej..

Nic już więcej nie powiedział.

Nagle zrobił coś czego się nie spodziewałam.

Złapał mnie za rękę i powiedział po cichu tak abym tylko ja usłyszała:

David: Chcę żebyś wiedziała, że jestem przy tobie..i już nigdy nie opuszczę cię.. przepraszam.

Popatrzyłam sie tylko na niego z lekkim szokiem.

Nie umierałam, nie byłam w jakimś najtragiczniejszym stanie a on i tak się o mnie martwił..

Teraz już wiedziałam na pewno, że oddałbym za niego życie..
Bo kocham go.

------------------------------------------------------------------

Lekarz: Nie wygląda to najgorzej, fakt nie będziesz mogła biegać ani nic z tych rzeczy ale myślę że z 3 tygodnie i będzie lepiej.

Powiedział to lekarz, do którego Speedo i Carbo celowali z broni.

Ver: Dziękuję i przepraszam za taką sytuację..

Lekarz: Byłem w gorszych sytuacjach na spokojnie, to co mogę już wracać?

Erwin: Tak tylko pamiętaj-

Lekarz: Tak tak nie mówić nikomu o tym co tu zaszło wiem wiem.. do widzenia.

Gdzie się znajdowaliśmy?
Nigdzie indziej niż w moim mieszkaniu.
Wspaniale.

Ver: Nie uważacie, że mieszkanie wynajęte przez FBI nie jest niebezpieczne?

David: Lepsze to niż nic.

Dia: Myślę że trzeba by było zmienić lokalizację..

Erwin: Raczej nie wjadą tu z SWAT chyba że lekarz to sześćdziesiona.

Teraz dopiero zdali sobie sprawę z tego co Erwin powiedział.

Labo: Trzeba było go odstrzelić..

I w tym momencie drzwi wyszły z hukiem..

Do pomieszczenia weszło z 20 swotowców.
W jednym momencie powalili moich przyjaciół na ziemię.

Ver: Zostawcie ich!

?:Pani Williams?

Ver: Spi*rdalaj!

?: Jest Pani zatrzymana pod zarzutem współpracy z tajną grupą przestępczą.

Zobaczyłam tylko jak zabierają całą grupę z mieszkania.
Znów popatrzyłam się na policjanta. Wiedziałam kto to był.

Ver: Hank kur*a zrób coś błagam!

Hank: Wysyłałem ci do jasnej chole*y kropki.

Ver: Proszę ja..nie pozwól ich zabić..

Hank: To już nie odemnie zależy a od sędziego co postanowi.

Ver: Czekaj..rozprawa?!

Hank: No tak. Myślę, że wasi ludzie mają jeszcze szansę was odbić..eh nie powinienem tego robić ale..

Podał mi swój telefon.

Hank: Napisz szybko do kogoś, że jest potrzebna pomoc.

Zrobiłam to co kazał..na całe szczęście zdążyłam zanim ktoś by przyszedł.

Hank: W porządku..teraz zapraszam Panią za mną.

Zaprowadził mnie do wozu gdzie siedział David i Erwin.

David: Cholera!

Erwin: Poradzimy sobie..

Ver: Na spokojnie.. już wiedzą.

David i Erwin: Co?

Ver: Inni już wiedzą..przygotujcie się na odbicie panowie.

Byłam w dobrej myśli..
Musiałam za nas wszystkich.

------------------------------------------------------------------
 







Zagubiona przyjaźń / David GilkenlyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz