Rozdział #5 „Niespodziewany atak"

131 5 1
                                    

Dzisiejszy dzień nie zapowiadał się dobrze.

O 9 nad ranem dziewczyna dostała sms.

Erwin zwołał kod 8 na zakonie.

Wszyscy musieli tam być, bez wyjątków.

Gdy dotarła to co zobaczyła zszokowało ją.

Veronica nie spodziewała się aż takiej ilości ludzi.

Myślała, że Zakszot składa się z max 10 osób.

Jednak tu było ich o wiele więcej.

Miała tylko jedno pytanie:
-*O co chodzi z tym spotkaniem*..-

Na własną odpowiedź czekać długo nie musiała.

Większość osób gdy tylko zobaczyło Erwina od razu zaczęło się pytać o co chodzi.

Sam pastor był zdziwiony i odpowiedział.

Erwin- Słuchajcie! Nie wiem o co chodzi ale ja nie ogłaszałem żadnego spotkania!
Sam dostałem taką samą wiadomość tylko nie od siebie a co ciekawe od Kui'a, który jak wiemy nie żyje!

Carbo- Czekaj co?!

Labo- Czyli to pułapka..?

Heidi- Uciekać już!

David- O KUR-

Nie zdążył dokończyć.

Cała widoczność była zamazana,unosił się dym, którego nie sposób było pokonać.

Minęło parę minut co dla dziewczyny okazało się wiecznością.

Zauważyła dużą ilość  osób odjeżdżających swoimi autami, Carbo i Labo leżących na ziemi.

Die i Sana ktoś właśnie brał nieprzytomnych do pancernych aut.

Tak samo było z Erwinem, który był przytomny.

Dziewczyna szybko wyjęła swoją broń i zaczęła strzelać.

Dwójkę osób udało jej się wziąść z zaskoczenia, gdy obejrzała się za siebie Labo pomagał Nicollo wstać, Veronica w tym czasie pomogła wyjść z auta na wpół nieprzytomnemu Sanowi.

Gdy udało się wybudzić Die i zabić napastników, którzy próbowali włożyć Erwina do auta, nagle zaczęło coś pikać.

Było to pikanie pojazdu z którego pomogli wydostać się pastorowi.

Samochód ten wybuchł.

Wszyscy mieli strach i przerażenie na swoich twarzach, nie mogli pomyśleć co by się stało gdyby wcześniej nie wyciągnęli Knuklesa z tej maszyny.

Nagle Laborant zaczął mówić
-Widzieliście czy było więcej aut? Trzeba raczej się upewnić że ze wszystkimi w porządku.

-Dobra niech każdy dzwoni i to prędko!-odpowiedział mu Pastor.

Wszyscy odbierali i potwierdzali kto z nimi był.

Najgorsze było jednak to co miało zaraz nastąpić.

Carbo-Dobra chyba wszys- A DAVID?

Dia-No..poradzi sobie, chyba?

Labo- Serio Dia?

Veronica- Dobra uspokójcie się! Musimy wymyślić coś no nie?

Erwin- Jeżeli czegoś chcą to pewnie się odezwą.

Labo- To co zamierzamy robić?

E- Szykujcie broń, dzwońcie do wszystkich jeszcze raz.. Landryny, Michasie, Jasie.. trzeba znaleźć naszego brata.

Dia- Rozpierdziel MONKE

Carbo- A więc szykuje się wojna.

Veronica- Wiem chyba co może być naszym tropem.. te auta mają rejestrację a ja znam sposób aby dowiedzieć się do kogo należą......

Erwin- A więc, prowadź.

------------------------------------------------------------------

Coś na szybko
Dozobaczyska kochani : )





Zagubiona przyjaźń / David GilkenlyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz