- Co ty odwaliłaś?! - zapytała moja przyjaciółka chodząc w tą i spowrotem po pokoju - Masz dwóch super chłopaków przed sobą, a ty ich poprostu zlewasz? - dodała siadając na łóżku tuż obok mnie
- Daj mi spokój - odparłam chowając twarz w poduszkę - To nie pomaga wiesz? - odwróciłam się do niej twarzą - Może on nie chciał tego? A ja się tylko skompromitowałam. - spojrzałam na Lucy swoimi smutnymi oczami
- Który? - spojrzałam na nią znacząco - Aaa piłkarzyk, no dobra to załatwie wam spotkanie - uśmiechnęła się i wzięła mój telefon do ręki
- Chyba cię coś boli - wyrwałam jej komórkę po czym zobaczyłam na ekranie numer, który właśnie do mnie dzwonił. Nie miałam pojęcia kto to, ale odebrałam
- Słucham? - powiedziałam przykładając telefon do ucha
- Hej, to ja Pedri - odpowiedział głos w słuchawce a ja odetchnęłam z ulgą - Jest taka sprawa, chcę pojechać do galerii po garnitur i potrzebuję osoby, która mi doradzi - zmarszczyłam brwi po usłyszeniu jego słów
- Jasne, tylko... - nie zdążyłam nic powiedzieć ponieważ czarnowłosy mi przerwał
- Super, to będę po ciebie za niedługo - czułam że się uśmiecha
No to świetnie, niedawno zlałam Gaviego a teraz jadę do galerii z jego najlepszym przyjacielem. Wstałam z łóżka oznajmiając przyjaciółce że Gonzalez dzwonił, dziewczyna powiedziała że i tak musi już wracać. Lecz kiedy tylko wspomniałam o chłopaku ta się zestresowała, co było bardzo dziwne.
Kiedy blondynka wyszła z pokoju zaczęłam się ogarniać, włożyłam na siebie czarne leginsy i za dużą niebieską bluzę, związałam włosy w kucyka i poprawiłam makijaż. Chwyciłam małą torebkę, do któej włożyłam telefon, portfel i jakieś rzeczy typu gumy czy mini perfum.
Byłam gotowa po jakiś 15 minutach, zeszłam do kuchni spotykając tam Liama, który wyglądał tak jakby był potężnie wkurzony.
- Coś się stało? - zapytałam stając na przeciwko niego - Wyglądasz na wkurzonego - dodałam biorąc jabłko do ręki
- Nie twoja sprawa - syknął do mnie, przez co się zdziwiłam bo nigdy taki nie był
- Chciałam tylko pomóc - odpowiedziałam unsząc ręce w górę w geście poddania się
Odeszłam od blatu myśląc nad tym co mogło się wydarzyć, do tego zachowywał się zupełnie inaczej niż zwykle, zazwyczaj mówił mi o tym co się dzieję, ale nie dziś. Mam na myśli to że za każdym razem kiedy działo się coś w jego życiu opowiadał mi co a ja mu pomagałam, jednak dzisiaj stwierdził że to nie moja sprawa.
Usłyszałam dzwonek do drzwi więc pospiesznie podeszłam by je otworzyć, pociągnęłam za klamkę a kiedy ujrzałam kto za nimi stoi zamarłam. Sądziłam że przyjdzie sam, nie ma mowy że zamienie z nim jakie kolwiek słowo.
Gavi...
Oboje stali i patrzyli na mnie jak na idiotke, otrząsnęłam się i wpuściłam ich do środka. Przynajmniej nie będę sam na sam z Pablem, jakoś to będzie.
- Muszę jechać do jakiegoś sklepu bo zapomniałem kupić kilku rzeczy - odezwał się Gonzalez po czym dodał - Więc się nim zajmij Liza - uśmiechnął się chytrze a ja po raz kolejny zamarłam.
Zostawił mnie z brunetem, a ja bojąc się cokolwiek powiedzieć pokazałam mu aby szedł za mną, zachowuję się jak jakaś debilka. Poszliśmy do mojego pokoju, chłopak usiadł na łózku a ja żeby być jak najdalej niego na moim obrotowym krześle. Wzięłam telefon żeby bez sensu go przegladać, byle by się na niego nie spojrzeć.
![](https://img.wattpad.com/cover/328290730-288-k254559.jpg)
CZYTASZ
You Are Not Good | Pablo Gavira
FanfictionLiza Wright to zwykła dziewczyna, z powodu śmierci matki i kłótni z ojcem, musi zamieszkać z bratem. Pewnego dnia na swoje siedemnaste urodziny brunetka postanawia odwiedzić swojego tatę, który jako trener FC Barcelony przyjmuję ją na stadionie gdzi...