{37}

2.1K 90 44
                                    

Siedziałam na parapecie przyglądając się gwiazdom, to była jedyna rzecz, która w tamtym momencie mnie obchodziła. Bo co innego miałabym robić? Iść do wszystkich, świetnie bawiących się piłkarzy? Otóż nie, bo gdy tylko wspominam co wydarzyło się kilka dni temu, a dokładniej w noc wygranej z Anglią... Wiem że strasznie dramatyzuję, ale nie potrafię wybaczyć czegoś co zostało mi obiecane. Chociaż słowa nie znaczą dla mnie zupełnie nic, to zdania zakończone "obiecuję" stają się tymi, które mają specjalne miejsce w moim sercu. Nie wiem czego spodziewałam się po Gavirze, ale chciałam by wywiązał się z obietnicy. By zapewnił mi bezpieczeństwo.

Wyciągnęłam z szafki paczkę papierosów. Znajdywały się tam własnie na takie okazje, przynosiły mi ulgę i przenosiły w świat zapomnienia. Mogłam przestać myśleć o całym otaczającym mnie towarzystwie, mogłam zająć się smakiem i odczuciem jakie przynosiły mi papierosy. Odpaliłam jednego z nich, po czym zaciągnęłam się przymykając lekko powieki. Nie bardzo obchodził mnie fakt że paliłam w pokoju, bo w końcu kto mi zabroni? Ojciec przez ten cały mundial ani trochę się mną nie interesuje, brat nawet nie dzwoni, a reszta jest zajęta graniem w gry i piciem alkoholu.

Czasami zastanawiałam się czy jestem wystarczająca. Czy na pewno daję z siebie sto procent. Każdy powtarzał mi że tak, że nie mam się tym przejmować, ale i tak miałam swoje zdanie. Próbowałam robić wszystko, aby nie stracić nikogo. Ale nic z tego, ludzie odchodzą z dnia na dzień i nie da się ich zatrzymać. Dlatego staram się nie przywiązywać do każdej poznanej osoby, ale z czasem idzie mi to coraz gorzej. Są osoby, dla których zrobiłabym wszystko. Próbuję wmawiać sobie że wcale tak nie jest, że są poprostu przyjaciółmi, którzy z czasem mnie opuszczą. Ale wiem że są kimś więcej, kimś na kim mogę zawsze polegać, i kimś kto nigdy nie pozwoli aby coś mnie przytłaczało.

Moje rozmyślenia przerwało otwieranie drzwi, szybko zgasiłam papierosa wyrzucając go przez okno. Zaskoczył mnie fakt, że ktoś pofatygował się aby tu przyjść. Bo co mógł ode mnie chcieć? Drzwi otworzyły się, a tuż za nimi ukazała się osoba, której najmniej się tu spodziewałam, oraz której wcale nie miałam ochoty oglądać.

- Czego chcesz? - zapytałam oschle, wpatrując się w jego ciemne tęczówki, czułam się dziwnie widząc jak patrzy na mnie z żalem - Nikt cię tu nie zapraszał - przygryzłam od środka policzek, chciałam się go pozbyć, ale też zostawić przy sobie, nie chciałam być teraz sama

- Nie radzisz sobie Liza - odparł podchodząc bliżej, miał rację bo przez te kilka dni nie wychodziłam z pokoju, jedzenie przynosił mi Pedri przy czym zagadywał mnie trochę, chcąc jakoś mi pomóc - Wiem że nigdy mi tego nie wybaczysz, ale nie pozwolę abyś była teraz sama - jego głos nieco się załamał, to było okej z jego strony, lecz nie umiałam normalnie z nim pogadać

- Nie potrzebuję towarzystwa - skłamałam, cholernie potrzebowałam kogoś kto pozwoliłby mi na szczęście, kogoś kto by mnie przytulił jeśli bym potrzebowała, a Pablo taki nie był, nie dopuszczał do jakiegokolwiek kontaktu

Brunet nic nie odpowiadając podszedł do mnie i mnie objął. Poczułam ja moje oczy robią się szklane, ale wciąż nie odwzajemniłam uścisku. Moje serce przyśpieszyło, dokładnie tak samo jak oddech. Czułam że faktycznie mógł mi pomóc.

- Przepraszam cię - szepnął do mojego ucha, przełknęłam głośno ślinę, nie potrafiłam zrobić żadnego ruchu, ani wypowiedzieć żadnego słowa, coś mnie hamowało - Już nigdy więcej, nie pozwolę abyś była sama w takich miejscach - dodał jeszcze ciszej chowając twarz w zagłębieniu mojej szyi - Obiecuję... - to właśnie tego słowa mi brakowało, ale kolejna obietnica mogła przerodzić się w kolejne kłamstwo

Nie odwzajemniając przytulasa odsunęłam lekko chłopaka, zamrugałam kilka razy chcąc odgonić łzy. Pablo spoglądał na mnie ze smutnym wyrazem twarzy, doskonale wiedziałam że tego żałuje, ale nie potrafiłam wybaczyć.

You Are Not Good | Pablo GaviraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz