◣VII◥

2 1 0
                                    

- Cześć- przytuliłam koleżankę stojąc pod kolumną klubu. Nie czekałam na nią długo co szczególnie mnie ucieszyło. Nie musiałam długo czekać by znów ją zobaczyć, uśmiechniętą.

-Witaj kochanie- wymieniła ze mną całusy policzkowe. Piękny, szeroki uśmiech rozbił smugę nerwów w mojej głowie.- chodźmy do środka, tym razem wzięłam coś lżejszego- ukazała kieszeń swoje różowej puchatej kurtki przypominającej płaszcz. Wyglądała jak barbie.

Znów po wejściu do środka uszy wręcz ogłuchły od hałasu. Emilie także narzekała. Mówiła jak to ciszej mogliby dać basy, dałoby to dużo a dalej by zagłuszało krzyki imprezowiczów. Postanowiłyśmy tym razem zasiąść przy blacie baru. Zamówiłyśmy kilka drinków do których dosypałyśmy proszek.

- Nie daje za dużo - wzruszyłam ramionami popijając kolejną porcję.

- Może i nie, ale więcej wypijesz- puściła mi oczko na co roześmiałam się wiedząc od razu o co chodzi.

- Jeszcze mnie tak rozpijesz, że do domu nie dojdę- lekko pijana ugięłam się przy śmiechu. Wszystko śmieszyło kilka razy bardziej, kiedy było się nietrzeźwym- nie ładnie kochaniutka

- Narzekasz- dolała mi alkoholu- z resztą taksówki istnieją.- kolejna butelka opustoszała. Podniosła rękę by barman zwrócił na nas uwagę- Jeszcze jedną poprosimy!- uśmiechnęła się do niego szarmancko. 

-Tylko nie mów, że Ci się spodobał- w odpowiedzi dostałam wybuch jej śmiechu i kolejną butelkę wódki oraz wina. Upiłam zatem kolejną porcję trunku zapijając się coraz bardziej. Odprężając się. Raz na jakiś czas "bezpiecznie' się upić nie zaszkodzi. Może znowu uda nam się złapać gołębie? Pamiętam jak przewracałyśmy się cały czas przez szpilki. Bawiłyśmy się jak nigdy. Nocą, pod światłem żółtej latarni odbijającej się od płyt chodnika miasta. Cudowna atmosfera. Porządny lej z deszczownicy otrzeźwił nas w sekundę. Naprawdę! Byłyśmy w takim szoku zimna, że zapomniałyśmy być pijane! - Może zatańczymy? Zrobimy zawody na najwięcej upadków- przegarnęłam włosy na bok patrząc na Emilie

- Aj tam, na pewno wygrasz. Szybko trzeźwiejesz- poczochrała mi nowo ułożone włosy. Fakt, mój organizm szybko pozbywa się toksyn. Zobaczymy co będzie za 5 lub 10 lat... aż boję się myśleć co to będzie. 

Weszłyśmy między ścisk ludzi tykając ich tyłkami. Trudno było przez przypadek kogoś nie uderzyć. Tłum był większy o tej porze niż wieczorem. Aż dziwne. Czy imprezy tutaj kiedykolwiek się kończą? Mam taką nadzieję.

W końcu się stało. Dostałam z łokcia w kręgosłup od jakiejś kobiety. Zachwiałam się na szpilkach i odwrócona zostałam ucałowana w dłoń. Namiętne "przepraszam" wyszło z ust kobiety. Nie ukrywam moje poliki zaczerwieniły się. Może nie jestem hetero? Co ja gadam, nie lubuję w kobietach w ten sposób. Mężczyźni z resztą również zaczynają mnie brzydzić.

- Irma! Halo! - potrząsnęła mną wyciągając z transu- wytrzeźwiałaś czy co- oburzyła się

- a może zakochałam? Nie można?- ugięłam nóżkę- coś się stało?- zapytałam skoro mocno próbowała przywrócić mnie do żywych

- Będę musiała już spadać, dostałam wiadomość od salowej, że sama muszę posprzątać mieszkanie. W nocy przyjeżdżają rodzice, warto by było mieć czysto w domu. Nawet nie chcę sobie wyobrażać jak narzekają na warunki i na mnie- wywróciła oczami po czym zaśmiała się  uprzejmie.

- Leć, jeszcze tu zostanę- cmoknęłam ją w policzek i pomachałam z kieliszek w ręku. Dopiłam drinku i po odstawieniu szklanki zaczęłam bujać się w rytm muzyki. 

Jakiś staruch wszedł w moją strefę komfortu. Grzecznie odmówiłam mu przysuwając się blisko baru. Bar to bezpieczniejsze miejsce niż środek parkietu gdzie jak znikniesz to nie pojawisz się już więcej. A przy barze masz przystojnego barmana z którym można.. pogadać. Tak jak robimy to teraz.

Płuca nie toną <<TRWAJĄ ZMIANY>>Where stories live. Discover now