◣II◥

2 1 0
                                    

- Dziękuję, że przyszłaś. Bałem się, że zrobisz wręcz przeciwnie- dosunął mnie na krześle i zasiadł naprzeciw. Kawiarnia była w średniowiecznym stylu. Ciepła, z duszą i pięknem. Kolorystuka była ciemno dębowa. Drewo pogłębiało ciepło i spokój. W powietrzu czuć było dobrego rodzaju alkohol oraz smażone czy gotowane jedzenia. Krewetki były dla mnie na pograniczu smaku, o ile można to w ten sposób opisać. Nigdy nie przekonałam się do bardziej morskich potraw. Nie byłam ich zwolenniczką. Brzydziły mnie.

-Jak miałabym nie pojawić się na spotkaniu z Panem? Byłoby to bardzo niedorzeczne z mojej strony- ułożyłam godnie dłonie na stolik ukazując ich gładkość i pierscionki. Nie maluję paznokci, lubię ich natrualnu kolor i białe wapniowe odrosty poza opuszkę.

- Cieszy mnie Pani nastawienie - uśmiechnął się.

- Proszę, mówmy sobie po imieniu, ta sytuacja nie wymaga formalności. Także czuję się starzej..- zaśmiałam się na końcowe zdanie. Dostalam od niego "racja" wraz ze śmiechem. Miło porozmawiać z mężczyzną w ten sposób. Wydaje się być ciepły, świadomy i odpowiedzialny.

- Jesteś zainteresowana czymś z menu?- Nareszcie zwrócił się do mnie mniej formalnie tym samym przypominając o leżacym przeciw mnie, oswietlanym przez świecę menu. Nie mialam na nic ochoty. Ceny pewnie były niebywale duże- Nie przejmuj się ceną, na mój rachunek. Nie pozwoliłbym Ci zapłacić- ah no tak. To miłe. Inne. Paul wyciągał ode mnie pieniądze za wszystko. On zaś płaci bez mojej namowy.

- Będąc szczerą, nie jestem głodna. Zaś napiję się..- otworzyłam menu na herbatach. Prześledziłam szybciutko. Wzięłam najbardziej mi pasująca i w miarę tanią- Malinową herbatę z miodem, anyżem i cynamonem z plastrami cytryny- wyrecytowałam całą nazwę. Brzmiała smacznie. Była także tania.

- Ja wezmę spaghetti i wino. Też nie jestem specjalnie głodny. Chciałem spędzić w tym przyjemnym miejscu czas z Tobą. Poznać Cię. Mam nadzieję, że nie masz jic przeciwko temu?- gdybym miała prawdopodobnie moja zleceniodawczyni zabiłaby mnie. Nie mam wyboru. Jednak gdybum miała, odprężyłabym się i zapoznała wraz z na oko dobrym mężczyzną. Już zlekceważę fakt, że zrobił co zrobił. Nie wydawał się być takim.

- Poznałeś kogoś przede mną? - zakryłam usta- przepraszam nie powinnam była od razu pytać- westchnęłam. Faktycznie wyrwalo mi się. Gdyby odpowiedział byłaby to cenna informacja która wydałaby werdykt na to, czy kobieta kłamała w spisie, czy nie.

- Nic się nie stało. To dość dobre pytanie. Ważne byśmy znali się dobrze- kiwnął delikatnie głową bym odetchnęła. - miałem żonę. - wziął wdech- także przyjaciółkę. Znaliśmy się dziesięć lat. -spojrzał mi w oczy- Była żona wybiła się na moim bogactwie, później oskarżając mnie o zdradę z przyjaciołką. Była na naszym ślubie. Z resztą była lesbijką. - wciąż spoglądał mi w oczy. Wydawał się nie kłamać. - dobrze było wyrzucić prawdę komuś innemu niż prawnikowi.

- Cieszę się, że tym ulżyłam. - uśmiechnęłam się - zawsze próbuje dojść do prawdy zanim kogoś oskarżę. Sama byłam w toksycznym małżeństwie.- delikatnie napłynęły mi łzy do oczu

- Hej! Spokojnie. Można powiedzieć że oboje znamy się na toksyczności małżeństw- próbował pocieszyć mnie na duchu. Pomogło. Tylko ile mogę mu wierzyć?

- Aj, zapomnijmy- spojrzałam w tył wypatrując kelnerki. - nie mogę się doczekać herbaty. Uwielbiam ten smak

- Zatem spodziewaj się jej codziennie u Twoich drzwi- ... nie mam mieszkania tylko namiot.

- Straciłam mieszkanie w pożarze. Spalił się cały majątek. - nie powinnam tyle zdradzać.

-Oh- nie wydawał się zaskoczony- a pieniądze w banku?

- opustoszałe dzięki męża zdolnościom zagrabiania wszystkiego- to także było prawdą. Używał wszystkiego co mam. Kiedy brakowało na opłatę mieszkania rządał pieniędzy pomimo że to on wcześniej wydał jej całość.

- Rozumiem, ciężka sytuacja. - zamyślił się- mam duży dom. Możesz zamieszkać w jednym z pokoi. Zapewne nie masz luksusów z tego co Ci pozostało, a zapewne niewiele. - dziwne że tyle wiedział. Propozycja wydawała sie także zbyt daleka.

- Czemu tak śmiało proponujesz mi takie rzeczy? Jestem przypadkowo poznaną kobietą. Zrozumiałabym gdybyśmy znali się dłużej. - naprawdę wydawało się to podejrzane. Aż zaczęłam brać stronę tamtej lafiryndy.

- Pomagam w potrzebie. Również od pierwszego wypadku mnie oczarowałaś. Wydajesz się idealna. Nie zachowujesz się jak moja była żona.

- To tak jak Pan- rozmowę przerwała nam kelnerka. Nareszcie podała nam długo wyczekiwane jedzenie. Moja herbata.. jak pięknie pachniała. Zabierała mnie wspomnieniami do dziecinstwa kiedy byłam wyziębiona po lepieniu bałwana z tatą maltretującego go węglami i marchewką. Mama zawsze podawała mi zieloną herbatę z miodem. A potem mleko z masłem i miodem. Rozgrzewające słodkopyszne. Cudowne, szczęśliwe i rześkie czasy. Kocham moje dzieciństwo. Dziękuję rodzicom za te czasy, mimo ze nie było zawsze idealnie, było ciepło. Rodzinnie. Rozmarzyłem się niesamowicie. Dopiero wyrwał mnie zapach sera ze spaghetti. Wyglądało naprawdę pysznie. Może jednak posmakowałabym  odrobinę. Nie zamierzam jednak prosić go o małą porcję. Nie chciałam, więc nie będę zabierać ani kawałeczka. Tak nie wolno. Nawet gdybym była z nim w związku. Mam swoje zasady. Ale ja? Dałabym ile zechce.

- Patrzysz się na ten makoron że.. masz-  nawinął na widelec i przystawił do ust. Poczerwieniałam ze wstydu. Naprawdę tak bardzo patrzyłam mu w talerz? Jak niegrzecznie! Cóż.. delikatnie zabrałam jedzenie z widelca. - Pyszne, prawda? Proste a pyszne- rozluźnił się z mową. Nieformalność jest cudowna. Lekka.

- Tak, dziękuję- naprawdę makaron smakował mi jak nigdy. Ciepłe, dobre i faktycznie idealnie ugotowane. - Może chciałbyś trochę herbaty? Jest naprawdę dobra- zaproponowałam w zamian

- Nie trzeba, jestem uczulony na miód. - zdradził mi swój słaby punkt. Trochę smutne.

- Odrazu zdradzasz mi swój czuły punkt? - zaśmiałam się. Najlepiej chować na wierzchu.

- Owszem. Ufam Tobie- Jezu ufam Tobie. Tak tak.

Na tym zakończyliśmy rozmowę. Skończyło nam się jedzenie i picie. Poprosił o rachunek. Zapłacił za nas. Było to dla mnie nowością. Nigdy nikt za mnie nie płacił. Miło było samemu zarabiac i trzymac pieniadze już wcześniej. Ale to była kompletna nowość.
Odsunął mi krzesło podając ramię. Uśmiechnęłam się i złapałam go pod nie. Zaproponował bym od razu się do niego przeniosła. Namiot nie był taki sobie. Ale patrząc na to, że lepiej będzie mi go do siebie przywiązać i.. zabić.. to dobra decyzja. Zgodziłam się więc. Nie miałam dużo dobytku w namiocie, więc łatwo byłoby go przenieść nie będąc podejrzaną u Charlesa.

- Witaj w nowym domu

Płuca nie toną <<TRWAJĄ ZMIANY>>Where stories live. Discover now