◣X◥

2 1 0
                                    

Świętowaliśmy Mirie i moje zwycięstwo. Tydzień temu udało nam się zabić pierwszą osobę. Świętujemy każdego, komu uda się ze sobą uporać. To zwycięstwo nad życiem i śmiercią. Mi dało wiele ulgi. Wolności.

Wstałam od stołu unosząc kieliszek do góry. Miałam wlany tam sok. Przysięgłam sobie więcej nie pić, nawet gdy nie piłam tak często. - Chciałam wam wszystkim podziękować za przyjęcie mnie, początki były trudne, ale poradziliśmy sobie. Dziękuję, że wspomagaliście mnie i mój rozwój w tym kierunku. Nie mogę uwierzyć że tak szybko mi pozwoliliście wszystko wykonywać, wydaje się to tak nierealne. Dziękuję- przerwałam na sekundkę- Zdrowie wszystkich!- oklaski i hałas rozmów znowu wybrzmiał w małym pokoju. Przybiliśmy kieliszki i upiliśmy. Kilkoro osób po mnie również podniosło toast. 

-

 W ciągu tygodnia poszłam na 3 inne zlecenia wraz z osobami towarzyszącymi. Dokładniej to właśnie im zlecono, ale ja miałam zabić. Byli ze mnie zadowoleni. Powoli dobra opinia rozprzestrzeniała się po ludziach z naszego kierunku. Może dostanę coś Ciekawego?

- Irma! Irma!- Zake wołał mnie niesłychanie. Zaprzestałam treningu i odwróciłam się- Uff..- oparł się o uda. Biegł. - Idź do szefa, klient wybrał Ciebie byś zrobiła coś więcej niż tylko zabić. Powodzenia. Ciężko ją zadowolić.- klepnął mnie po plecach budząc z szoku. Piszczałam ze szczęścia. Moje pierwsze indywidualne zlecenie!

-

- Irma, dobrze znasz jak to jest być zdradzonym, prawda?- kontynuowała rozmowę.

- Oczywiście- nie wiedziałam o którą zdradę chodzi, jednak zdrada to zdrada- Zatem, jak mogę Pani służyć?- zapytałam. Była bardzo bogata. Nosiła się jak diament, wyglądała bogato. 

- Życzę sobie, by Twój pyszczek uwiódł go- podsunęła długimi paznokciami zdjęcie mężczyzny- a Twoje rączki zabiły go. By zabolało najbardziej jak można. Najlepiej w objęciach czy coś, nie obchodzi mnie to. Ma cierpieć, ma poczuć większą zdradę- machnęła dłonią prychając co chwilę. Przetworzyłam  chwilę wiadomość

- Mogę poznać szczegóły?- zgodziłam się biorąc zdjęcie do rąk. Zeskanowałam go wzrokiem. Kobieta pstryknęła palcami. Od razu pojawił się ochroniarz z pendrivem na tacy, którego wzięła do pazurów.

- Szczegóły masz tutaj złotko. Nie zawiedź mnie, po słono zapłacisz. Rozumiesz? - podała mi urządzenie

- Jak najbardziej- przełknęłam ślinę i schowałam pendrive do kieszeni. Podaliśmy sobie na koniec dłonie o rozeszliśmy się. Rozmowa była stresująca. Nie do końca podoba mi się fakt, że muszę poderwać złego człowieka i być z nim minimalnie dwa miesiące. Uznałam jednak, że byłaby to najlepsza zemsta na Paul'u. 

Jeśli już o nim myślę.. odwiedziłabym mój stary dom. Ale nie sama. Może Joe zgodziłaby się ze mną pójść. Chciałabym raz na zawsze porządnie zamknąć ten rozdział i pożegnać się z poprzednim życiem.

-Joe?- zawołałam jej imię

-  Słucham- przeglądała telefon święcąc sobie w twarz niesamowicie. 

- Chciałabym udać się do starego mieszkania wraz z Tobą. Potrzebuję ostatecznego pożegnania

- Po cholerę- wywróciła oczami- musisz iść sama, zaraz wychodzę załatwić własne sprawy- wskazała na przygotowany sprzęt. Skinęłam głową. 

Zatem samotna wyprawa. Wezmę ze sobą jakąkolwiek broń gdyby mnie zauważył i chciał skrzywdzić. Tym razem on zostanie skrzywdzony raz na zawsze, zniknie. 

-

Gdy dotarłam na miejsce moim oczom ukazał się płomień. Kolorowe światła i iskry odbijały się w moich oczach. Mój dom stanął w płomieniach. Strażacy będący na miejscu wynosili zwęglone ciało mężczyzny. Paul? 

Dobrze mu tak. Mimo wszystko, po części byłam do niego przywiązana. Kawałek serca znowu opróżnił miejsce. Płomienie, martwe ciało. Złapałam się za głowę. Wspomnienia Emilie wróciły. Czemu. Czemu znowu sobie to przypominam. Czemu najbliżsi zaczęli ginąć? Czy to przypadek? 

Ten sam akt. Kolejny raz. Coś znów we mnie pękło. Także załatało. Mimo  wdychania dwutlenku węgla poczułam jak mogłam wziąć świeży głęboki wdech. Luźny. Wolny. Czysty. Brak Paula sprawił, że znów mogłam oddychać. Jego ucisk zniknął bezpowrotnie. 

Jeżeli ktoś chciał zrobić mi na złość. W tym przypadku, uszczęśliwił i uwolnił. 

Zlecenie będzie dużo łatwiejsze. 

Płuca nie toną <<TRWAJĄ ZMIANY>>Where stories live. Discover now