Rozdział 13

140 10 0
                                    

Mam nadzieję że zostawicie po sobie ślad, to bardzo motywuje <3


Harry's POV :

Bardzo się stresowałem tym że zaraz mam spotkać się z Hope. Stałem przed jej drzwiami i postanowiłem zadzwonić. Otworzyła mi starsza kobieta na oko miała może z 50 lat. Wpuściła mnie do środka, abym mógł poczekać na dziewczynę. Szczerze, to nie czekałem długo, ponieważ zdążyłem tylko wejść do środka, a dziewczyna schodziła po schodach. Wyglądała niesamowicie seksownie i szczerze nie mogłem się na nią na patrzeć.

- Hope, wyglądasz... cudownie. – Przegryzłem wargę, nie mogłem się powstrzymać. To będzie jeden z najwspanialszych nocy w moim życiu.

Wyszliśmy z jej willi. Otworzyłem dziewczynie drzwi od samochodu, a gdy weszła zamknąłem je i sam wsiadłem.

- Więc gdzie mnie zabierasz ? – Zapytała gdy wyjechałem z posiadłości dziewczyny, spodziewałem się że zada takie pytanie.

- Nie będę oryginalny i powiem że to niespodzianka. – Uśmiechnąłem się i włączyłem radio. Droga minęła spokojnie. Zatrzymałem się pod małą, ale moja ulubioną restauracją. Otworzyłem drzwi dziewczynie i pomogłem usiąść.

- Harry. – Usłyszałem i spojrzałem na dziewczynę.

- Tak ? – Byłem lekko zdenerwowany.

- Uwielbiam tę restaurację, ale muszę Cię uprzedzić że to restauracja którą moja mama podarowała Tomlinsonom, więc Louis tam może być. – Osz kurwa, ale wtopa

- Jeśli chcesz możemy...

- Nie, nie, jest porządku, nie mogłeś wiedzieć. – Przerwałam mi, a ja tylko pokiwałem głową. Weszliśmy do środka i zajęliśmy miejsca chwilę później pojawił się kelner, a właściwie Louis.

- Hope, co ty tu robisz ? – Odezwał się brunet.

- Nie powinno cię to interesować. Ale jesteśmy tu w ramach licytacji.- Bąknęła, nie wiedziałem czy mam się odezwać.

- Więc co zamawiacie ? – Wymamrotał. Oboje spojrzeliśmy w menu i zamówiliśmy to samo, brunet zapisał i odszedł.

- Przepraszam za niego. – Hope lekko się speszyła, ale przecież to nie jej wina.

- Nic nie szkodzi. To nie twoja wina. – Uśmiechnąłem się.

- Harry chciałabym ci podziękować za uratowanie mnie. Ja wiem że to twoja praca, ale nie musiałeś przyjmować zgłoszenia od mojego brata. – Ona jest taka słodka, a jej rumieńce na twarzy są urocze.

- Wiem Hope, ale to była dla mnie czysta przyjemność aby cię znaleźć. Wiesz, możliwe że miałem przeczucie że jesteś wyjątkowa. – Powiedziałem teraz to co myślę, i znając życie wyszedłem na idiotę.

- Serio myślisz że jestem wyjątkowa ? – Zdziwiła się. Ja pokiwałem tylko głową na znak zgody.

*****

Wyszliśmy z restauracji po 22.

- Mam Cię odwieść do domu czy chcesz się przejść ? – Zapytałem przyglądając się brunetce.

- Możemy się przejść – Zgodziła się i ruszyliśmy do parku który znajdował się po drugiej stronie ulicy.

- Świetnie się z tobą bawiłam. – Pochwaliła nasz wieczór, o mój Boże czyli zgodziła by się na randkę ?

- Ja z tobą też. To był naprawdę cudowny wieczór. – Zgodziłem się z Payne.

- Wiesz jeszcze ci tego nie mówiłam ale masz cudowny uśmiech i zakochałam się w twoich dołeczkach – O kurwa ona kocha moje dołeczki i o kurwa, kurwa, kurwa. Musze częściej się uśmiechać.

- Zakochałaś powiadasz ? To chyba oznacza że muszę się częściej uśmiechać. – Spojrzałem w jej oczy.

- Zdecydowanie, przynajmniej w moim towarzystwie. – Dla ciebie mogę cały czas się uśmiechać.

- Więc zgodziła byś się gdybym zaprosił cię jutro na lunch ? – Moje serce zabiło mocniej, a ja poczułem jak zaczynam się pocić. A tylko przy jednej dziewczynie zawsze się pociłem ponieważ była pierwszą dziewczyną w której się zakochałem. Tak nazywała się Cloe i była piękną brunetką. Cóż najwyraźniej mam do nich słabość. Pewnie był bym z nią, gdyby nie wyjechała kilka lat temu na studia. Ale po co żyć przeszłością skoro Hope może być moją przyszłością ? Bardzo się stresowałem jej odpowiedzią. No bo przecież nie musi się zgadać. Panowała cisza. To było bardzo przytłaczające.

Detective (WOLNO PISANY)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz