Rozdział 27

77 7 0
                                    

- Hope chodź bo spóźnimy się na rozprawę. – Byłam w swoim pokoju i szukałam torby, którą gdzieś położyłam za Chiny nie mogąc jej znaleźć. Rozglądałam się po pokoju i próbowałam sobie przypomnieć, gdzie ją zostawiłam, ale nie potrafiłam.

- Hope do jasnej cholery, czego ty szukasz ? – Liam był zdenerwowany, co było widać.

- Torebki. Szukam. – Powiedziałam dość zdenerwowana, nie tylko on się tu denerwuje.

- Boże, kobieto ona leży na krześle przy biurku, a teraz ją weź i ruszaj się. – Pokręcił głową i wyszedł z pokoju, wytknęłam język, ale nie mógł tego zobaczyć. Wzięłam torbę i zeszłam na dół. Było dziś dość chłodno więc zabrałam ze sobą kurtkę. Wsiadłam do samochodu mojego brata i oboje pojechaliśmy w stronę sądu gdzie miała odbyć się rozprawa. Harry musiał coś jeszcze załatwić, więc będzie trochę później. Droga na szczęście nie zajęła nam dużo czasu, o dziwo ponieważ zazwyczaj gdy jest zimno w Londynie jest dużo korków.. Wyszłam z auta i zaczekałam Az mój brat do mnie dołączy.

- Zestresowana ? – Zapytał gdy wchodziliśmy do budynku.

- Troszkę. – odpowiedziałam wchodząc po schodach na pierwsze piętro. Wchodząc na korytarz mogłam zobaczyć już mojego adwokata Maxa.

- Dzień Dory państwu Payne. – Przywitał się Smith

- Dzień Dobry Max. - - Odpowiedzieliśmy w tym samym czasie. Spojrzeliśmy na siebie i uśmiechnęliśmy się do siebie.

- Za chwilę zacznie się rozprawa. – Poinformował nas, przeprosił na chwilę i odszedł.

- Zobacz, Louis idzie z adwokatem i prawnikiem.- Spojrzałam przed siebie i faktycznie zobaczyłam mojego byłego narzeczonego. Wyglądał strasznie, był blady, miał podkrążone oczy i potargane włosy. Jednym słowem wyglądał jakby nie spał od tygodni. Spojrzał w moją stronę a po chwili zatrzymał się na wprost mnie. Milczałam, nie chciałam z nim rozmawiać zwłaszcza teraz gdy jestem na niego wściekła.

- Nie musisz tego robić, wystarczyło powiedzieć. – Wyszeptał patrząc w moje oczy.

- I tak byś tego nie zrozumiał.- Wycedziłam przez zęby. Chłopak westchnął i zniknął mi z oczu. Chwilę później podeszli do niego ludzie i złapali go za ramię. W tym samym czasie zobaczyłam idącego w moją stronę Harrego. Louis cały czas mi się przyglądał, ale Styles przerwał mu tę chwilę.

- Przepraszam kochanie za spóźnienie, ale sprawy się trochę przedłużyły. – Pocałował mnie w policzek na powitanie zupełnie nie zwracając uwagi na Tomlinsona, który cały czas bacznie nam się przyglądał. Mogłam zauważyć że nie był zaskoczony tym co zobaczył i że spotykam się z Harrym, ale najwidoczniej zabolało go to.

- Zapraszam na rozprawę.- Usłyszeliśmy. Harry złapał mnie za rękę i oboje weszliśmy do Sali.

Każdy zajął swoje miejsca, a po chwili do Sali weszła sędzia. Przeczytała zarzuty i wezwała mnie na świadka.

- Czy będziesz mówić prawdę, samą prawdę i tylko prawdę ?

- tak. – Usiadłam obok sędziego a obrońca Tomlinsona zaczął zadawać mi pytania.

- Jaki był powód tego że zerwała pani z moim klientem ?

- Nie spodziewałam się z jego strony takiego pytania a przynajmniej nie na samym początku.

- Zerwałam ponieważ dobijał mnie fakt że po śmierci moich rodziców nie mogłam spędzić czasu z własnym narzeczonym. Nie wspierał mnie, dla niego była ważniejsza kariera niż ja. Dlatego stwierdziłam że nie ma sensu dalej ciągnąć czegoś co nie ma przyszłości. – Po jego minie mogłam się domyślać że nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Pewnie będzie próbował mnie zagiąć jakimś pytaniem.

- Więc po co zgodziła się pani na jego oświadczyny? – Spojrzałam na niego jak na debila.

- Ponieważ jeszcze wtedy się mną interesował. Chyba nie ma mnie pan za idiotkę ? – Nie wiem czy to pytanie retoryczne. Zadał mi jeszcze kilka bezsensownych pytań. Potem przyszedł do mnie kolejny który zadawał pytania.

- Więc jak została pani uprowadzona ? – Jeden z przyjaciół Louisa powiedział mi że Lou ma się zabić. Pojechaliśmy do niego abym mogła go odciągnąć od tego pomysłu. Weszłam do piwnicy, ale nikogo tam nie było. Zamknęli mnie. – Opowiedziałam całą te historię, która mimo wszystko była dla mnie ciężka.

- Kiedy przyszedł Louis ? – Zadał mi kolejne pytanie,

- Pod wieczór, gdy zapytałam się po co to robi odpowiedział że dla mnie. Ale gdyby mnie kochał naprawdę nie zrobił by czegoś takiego. – Zdenerwowałam się.

- A któryś z nich znęcał się nad panią ? –Mogłam skłamać i powiedzieć że tak, ale obiecałam mówić prawdę. Bo przecież nie o kłamanie w tym wszystkim chodziło, ale o sprawiedliwość.

- Nie. Wręcz przeciwnie. Traktował mnie bardzo dobrze. – Osoba zadająca mi pytania przestała mnie przesłuchiwać.

Sędzia odeszła od stołu, aby przemyśleć wyrok. Ja natomiast podeszłam do stolika gdzie był mój adwokat, prawnik i obrońca.

- Wygrasz to – Odezwał się Max

- Nie wątpię. – Westchnęłam i spojrzałam do tyłu. Harry i Liam dyskutowali o czymś, aż do momentu gdy wróciła sędzia.


Kochani przepraszam że tak długo czekaliście, ale zeszło się trochę. Myślę że od września to opowiadanie jakoś ruszy, ale niczego nie obiecuje w tym tygodniu powinien pojawić się kolejny rozdział Princess <3

Detective (WOLNO PISANY)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz