Początek

2.3K 58 9
                                    

Ważna informacja na sam początek: Ta opowieść nie ma wiele wspólnego z Call Of Duty, zawarte są w niej jedynie postacie a cała reszta została wymyślona na potrzeby tego opowiadania. Dlatego wszystkich fanów serii COD przepraszam z góry za niespójność z fabułą czy też zachowaniem bohaterów.




Dziś nastał ten dzień. Przepełnia mnie przerażenie a jednocześnie ekscytacja. Przede mną wyczekiwana od lat chwila, wylatuje w nieznane dotąd miejsce i całkiem inny świat.

Nazywam się Kate Evans mam 26 lat, 168cm wzrostu, włosy koloru ciemny blond oraz zielono-niebieskie oczy. Mieszkam w Anglii na obrzeżach miasta Luton. Mam rodziców jednak nie utrzymujemy kontaktu od czasu wstąpienia do wojska.

Rok temu ukończyłam studia w kierunku wojskowym. Od kiedy sięgam pamięcią moim marzeniem było wstąpić w szeregi najlepszy żołnierzy. Wiele się nauczyłam przez te kila lat na studiach oraz rok w wojsku na ojczyźnie. Mimo wszystko nigdy nie nazwałbym się dobrym żołnierzem. Jestem perfekcjonistką, niektórzy mogliby uznać to za ogromny plus jednak nie ja... Chęć bycia idealną we wszystkim co robię doprowadza mnie do szaleństwa. Chcę być najlepsza od razu, od samego początku chociaż to niemożliwe a ja zdaję sobie z tego sprawę. Dlatego codziennie uczę się i trenuję by nie zawieść samej siebie.

Tak jak mówiłam wylatuję na swoją pierwszą misję do Iranu. Chociaż jestem wystraszona to dam z siebie wszystko i udowodnię samej sobie na co mnie stać, w końcu nikomu innemu nie mam czego udowadniać, nie mam przyjaciół ani prawdziwej rodziny. Zawsze byłam samotna i wierna swoim przekonaniom. Jednak w wojsku nie można być odludkiem i egoistom inaczej żadna misja nie zakończyła by się sukcesem.

Trzymam w lewej ręce swoją torbę z najpotrzebniejszymi rzeczami i wkraczam na pokład samolotu. Naprzeciwko mnie siedzi moich trzech znajomych z oddziału: Daniel, Lucy oraz Harry. Razem w czwórkę kończyliśmy studia dzieląc wspólne marzenia jednak nigdy nie zaprzyjaźniliśmy się przez moją fobię społeczną czego czasami żałuje. Czując na sobie czyjś wzrok zerkam przed siebie to Lucy, odpowiadam jej lekkim uśmiechem chociaż moje dłonie drżą. Nic do niej nie mam ale czasami myślę, że ona czuje do mnie odrazę. Ludzie myślą, że uważam się za lepszą nie rozmawiając z nimi jednak jak mówiłam jest wręcz odwrotnie. 

*Parę godzin później*

Drzwi samolotu właśnie zostały otwarte a wszyscy żołnierze w tym i ja kierują się do wyjścia. Czuje ciepły powiew suchego powietrza na swojej twarzy a wstające słońce oślepia moje oczy. Na pasie lotniskowym witają nas przełożeni w tym oddział specjalny który będzie nas szkolić. 

- Witajcie w Iranie. Jestem John Price a to moi ludzie, od lewej: John "Soap" MacTavish, Simon "Ghost" Riley oraz Kyle "Gaz" Garrick. Na pewno bliżej poznacie się już niedługo a teraz zapraszam was do pojazdów. 
- Tak jest! - Krzyknęliśmy wszyscy.

Czy ja zdołam zapamiętać ich wszystkich? Price, Gaz.. Jak było temu? Soap? A ten to... Ghost? Czemu on jedyny ma maskę? Do tego taką przerażającą. Reszta wygląda całkiem sympatycznie. 

Wsiadłam do auta z resztą. Jest dopiero ranek a ja czuje się zmęczona, nie spałam cały lot ze stresu. Marzę żeby zamknąć oczy na dłużej niż pięć minut... Z myśli wyrywa mnie widok sporego budynku zapewne to jest ta brytyjska baza wojskowa. Kątem oka spoglądam na osoby naprzeciwko mnie to zapewne Soap a po jego lewej siedzi Ghost. Poczułam na sobie zimne dreszcze kiedy jego pomalowane na czarno oczy spojrzały na ułamek sekundy w moim kierunku. Natychmiast odwróciłam wzrok udając, że wcale nie spoglądałam na niego. Moje palce automatycznie w wyniku stresu zaczęły się nerwowo splatać - tak już mam. Chwilę później zatrzymujemy się przed budynkiem, pewnym krokiem wysiadam z pojazdu zaraz po naszych przełożonych i kieruję się za nimi. 

- To tutaj spędzicie najbliższe miesiące. Każdy z was dostanie klucz do swojego pokoju. Nie spodziewajcie się luksusów, pokoje są małe ale czyste i takie mają właśnie pozostać. Ustawcie się w szeregu każdemu wydam klucz. - Rozkazał Price.

Tak też zrobiliśmy. Dostałam pokój z numerem 37. 

- Skoro oficjalną część mamy za sobą to zapraszam wszystkich do środka na śniadanie! - Krzyknął uśmiechnięty Soap.
- No wreszcie! Chodźcie nie bójcie się! - Dodał Gaz.
 
Baza wyglądała na dużą i całkiem nową na przeciwko niej stały różne pojazdy w tym parę czołgów i dwa helikoptery. Na samym wejściu znajdowały się schody na górną część, podejrzewam, że tam są pokoje. Przed nami ukazał się wielki stół, znajdowały się na nim puste talerze oraz potrawy na samym środku do nakładania samodzielnie. Odłożyliśmy torby przy ścianie i usiedliśmy. Wszystko wyglądało tak smakowicie, że aż poczułam jak burczy mi w żołądku. Siadłam obok Lucy, Daniela i Harrego ponieważ znałam tylko ich a chciałam poczuć się chociaż trochę swobodniej. Nałożyłam sałatkę, dwie grzanki z serem oraz nalałam czarnej kawy. Brakowało mi tylko mleka więc zaczęłam błądzić wzrokiem po stole w poszukiwaniu go.

- Tego szukasz? - Wyrwał mnie z myśli męski głos.
Spojrzałam na wystającą dłoń w której trzymał naczynie z mlekiem. Przerażające brązowe oczy w masce, które jak miałam wrażenie właśnie przeszywają mnie na wylot, patrzyły wprost na mnie. Drżącą prawą ręką starałam się dosięgnąć naczynia lecz brakowało mi paru centymetrów, postanowiłam więc się podnieść, nim zdążyłam wykonać ten ruch mężczyzna podniósł się i niemal wcisnął mi je w ręce. 
- Dziękuje. - Powiedziałam speszona jak nigdy.
Nic nie powiedział. Chwycił swój talerz z jedzeniem i zaczął oddalać się od stołu. 
- Ty jesteś Ghost prawda? Skąd taki pseudonim? Gdzie idziesz? Nie jesz z nami? - Pytała Lucy niemal krzycząc.
Nastała cisza przy stole. Wysoki, zamaskowany mężczyzna spojrzał przez prawe ramię na moją znajomą. 
- Za dużo pytań jak na jedno zdanie. - Odpowiedział i udał się w kierunku schodów.
- Ale chamski... - Szepnęła do mnie zirytowana. 
- Ym.. t-tak.. - Odpowiedziałam zakłopotana.
Wcale nie wydawał mi się taki chamski może po prostu irytują go takie pytania... w końcu podał mi mleko którego szukałam, nie wydawał mi się taki zły po tym. 

Po skończonym śniadaniu zabrałam swoją torbę i wyruszyłam w poszukiwaniu swojego tymczasowego pokoju. Weszłam na schody i ujrzałam długi szary korytarz z białymi drzwiami. 
- Trzydzieści siedem... tu jest dziesięć... to będzie gdzieś na środku. - Mówiłam sama do siebie pod nosem idąc dalej. 
Patrzyłam raz na lewą stronę korytarza a raz na brelok z numerem. 
- Trzydzieści pięć... a więc.. - Nie dokończyłam ponieważ zostałam uderzona przez drzwi. - Kurwa... 
Mam dziś chyba wyjątkowego pecha aby wpadać na jedyną osobę w tym budynku która tak mnie przeraża. Ghost spojrzał na moje zaczerwienione czoło od uderzenia i wydał z siebie cichy dźwięk wypuszczającego powietrza z nosa. Zaśmiał się czy wkurwił? Przez zakrytą twarz ciężko było to określić ale stawiałabym na opcję drugą. 
- Nic mi nie jest już sobie idę. - Przerwałam niezręczną cisze i szybkim krokiem wyminęłam go. Pośpiesznym ruchem zaczęłam otwierać drzwi do swojego lokum. 
Czułam na sobie jego wzrok i wiedziałam, że dalej tam stoi. Powinnam coś powiedzieć? Może go przeproszę w końcu to mój przełożony? Ale za co przecież to on uderzył mnie?
- Przepraszam, że wpadłam na twoje drzwi. - Dodałam zawstydzona głupotą tego zdania.
-  Całe szczęście drzwi zamortyzowały uderzenie. - Powiedział z powagą w głosie.
Niekontrolowanie wydałam z siebie żałośnie głośne parsknięcie. Rozbawił mnie ten żart wypowiedziany takim tonem. 
- Jestem Simon Riley. - Powiedział zbliżając się w moją stronę z wyciągniętą dłonią. - Dodam, że mam dobry słuch... - Spojrzał na mnie od góry do dołu jakby chciał mnie przeskanować. - Uważasz, że jestem chamski?
Przeszły mnie ciarki. Podałam mu rękę po czym szybko odwróciłam wzrok od jego oczu. Jego dłoń była zimna jak lód.
- N-nie, nie myślę tak. - Odpowiedziałam. - Ja jestem Kate... Kate Evans. 
Na prawdę nie uważałam, że jest chamski a nawet jakby to nie powiedziałabym mu tego nigdy w życiu. Był ode mnie o wiele wyższy... Stawiałbym na jakieś 20-25 cm, do tego jego umięśnione ciało i pewna siebie postura odbierała mi jakąkolwiek chęć kłótni czy też przeciwstawiania się. 
- Torby już nie potrzebujesz? Kate. - Zapytał z wyciągniętą lewą ręką w której trzymał mój bagaż.
- Potrzebuje... Dziękuję bardzo. - Odpowiedziałam przechwytując czarną torbę. 
- Nie ma za co. 
Powoli chwiejnym krokiem zaczęłam się cofać. Jednak coś przykuło moją uwagę. 
- Skoro masz tak dobry słuch... - Zaczęłam cicho lecz "ugryzłam" się w język.
- Kontynuuj... - Powiedział zaciekawiony.
- Nie słyszałeś, że akurat zbliżam się do twoich drzwi? - Dokończyłam czując jak uginają się moje nogi z zażenowania.
- Może słyszałem. - Odpowiedział szybko Simon i poszedł w przeciwną stronę. 




Kim jesteś Ghost? (Simon Riley)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz