Nowa baza i nowi ludzie

1.1K 50 25
                                    

Simon całą drogę opowiadał nam przebieg tajnej misji i to dlaczego nasza baza została zaatakowana. Okazało się, że razem z Pricem zostali wysłani na pewną śmierć. Mówił, że od samego początku coś mu nie pasowało, nie zgadzały się dane a sama misja nie miała większego sensu. Kiedy to zauważyli postanowili uciec i przekazali informacje Laswell. Shepherd kompletnie oszalał kiedy dowiedział się o ucieczce mężczyzn, rozkazał znaleźć ich a atak na nas miał być przynętą. Większość jego podwładnych stwierdziła, że nie będzie dłużej słuchać jego rozkazów i odeszli. Niestety nie obyło się bez strat. Lecieliśmy do starej bazy o której wcześniej wspominał Soap. Zastanawiałam się co się stało z Kylem, został tam czy może wiedział o wszystkim? 

Pół godziny później znaleźliśmy się już na miejscu. Z zewnątrz budynek wyglądał na opuszczony ale w pod ziemią kryło się o wiele więcej. Nie było nas wielu co mnie bardzo martwiło zważywszy na to jaką władze posiada w tym momencie Shepherd. Zaraz po wejściu Ghost kazał mi usiąść w pomieszczeniu które miało być prowizorycznym gabinetem lekarskim. Posłuchałam go i usiadłam czekając na lekarza. Mężczyzna przeszył mnie wzrokiem.
- Na co czekasz? - Zapytał robiąc zdziwione oczy.
- Chyba na lekarza. - Odpowiedziałam zaskoczona rozglądając się po pokoju.
- Ściągaj bluzę i połóż się wygodnie. Dziś to ja jestem twoim lekarzem. - Powiedział podchodząc do mnie. - Mam ci pomóc to ściągnąć? 
- Widzę, że humor ci dopisuje. - Zaśmiałam się.
Riley patrzył się na mnie tak poważnie, że zrozumiałam iż wcale sobie nie żartował. Ściągłam bluzę tak jak rozkazał po czym położyłam się na stole. Najpierw powoli zdjął stary opatrunek następnie dokładnie przyjrzał się mojej ranie. Odkaził moją rękę na co lekko skrzywiłam twarz, starałam się udawać, że nie wiele mnie to ruszyło. Simon oczywiście to zauważył.
- Ale ty delikatna jesteś. - Stwierdził.
- Nie jestem. - Powiedziałam obrażona jego słowami.
Zarumieniłam się i odwróciłam od niego głowę. Usłyszałam jak otwiera jedną z metalowych szuflad. 
- Na pewno nie jesteś delikatna? - Zapytał śmiejąc się pod nosem. - Hymm... w takim razie obejdzie się bez znieczulenia.
Na te słowa natychmiast odwróciłam się przerażona z powrotem w jego kierunku. Zobaczyłam jak wyciąga grubą igłę z nicią. Przełknęłam głośno ślinę. Nie chciałam się przyznać za żadne skarby do tego, że rana boli jak jasna cholera. 
- Dobra, wygrałeś! - Krzyknęłam patrząc na zbliżającą się igłę. - Dawaj to znieczulenie.
- Tak myślałem. - Śmiał się Ghost.
Dał mi zastrzyk ze znieczuleniem a zaraz potem przeszedł do zszywania. Robił to z taką precyzją oraz dokładnością, że byłam zdumiona. Musiał mieć spore doświadczenie. 
- Dostane naklejkę dzielnego pacjenta? - Zażartowałam. 
- Jak sama nazwa wskazuję, taka naklejka jest dla dzielnego pacjenta a ty... - Spojrzał na moją twarz. - No cóż nie jesteś zbyt dzielna. 
- Szczery do bólu... - Powiedziałam zawiedziona. 
- Może dostaniesz coś lepszego jak poprosisz. - Dodał zbliżając się do mojej twarzy.
Przeszły mnie dreszcze. 
- P-proszę... - Powiedziałam zarumieniona. 
Zbliżył się jeszcze bardziej a ja przymknęłam oczy czekając na pocałunek.
- Oto twoja nagroda. - Powiedział wystawiając przed moimi oczami opakowanie antybiotyku. 
- Wielkie dzięki. - Powiedziałam sarkastycznie.
Chyba pierwszy raz w życiu spojrzałam na niego śmiertelnie poważnie. Przez moment mogłabym przysiąc, że przeszedł go dreszcz niepokoju. 
-  Chodźmy do reszty. - Rzucił udając się w stronę drzwi. 
Bez zbędnego gadania ruszyłam za nim.

Soap i Price stali obok siebie przy stole a niedaleko nich zauważyłam bardzo rzucającą się w oczy osobę. Podeszliśmy do MacTavisha.
- König podejdź. - Rozkazał Ghost.
W naszą stronę odwrócił się zauważony wcześniej mężczyzna i zaczął niepewnie podchodzić. Był strasznie wysoki, nawet wyższy od Ghosta co rzadko się zdarzało do tego widocznie umięśniony i też nosił maskę. Spojrzałam na niego otwierając szerzej usta co zauważył Simon. Całkiem "przypadkiem" ruszył swoją ręką w takim sposób by drasnąć moją ledwo co zaszytą ranę. Syknęłam głośno z bólu.
- Ups! Wybacz. Jesteś taka niska, że czasem cię nie zauważam. - Powiedział komicznie chwytając się za usta.  - Jak tam pogoda na dole?
- Kto to jest? - Zapytał Soap dokładnie skanując mężczyznę.
- Cześć. Jestem König. - Przywitał się.
- Wyglądasz jak starszy brat Ghosta... - Dodał roześmiany John.
- Dobra może lepiej zamknij ryj, Johnny. - Powiedział zdenerwowany Simon.
Nie mogłam wytrzymać i mimowolnie parskałam śmiechem ale szybko się opamiętałam przypominając sobie poprzednią zaczepkę mężczyzny.
- Skąd jesteś, że masz taką dziwną ksywę? - Dopytywał MacTavish.
- Z Austrii. - Odpowiedział.
- Oo australijski chłopak. - Mówił dziwnym tonem ucieszony John.
Przeszły mnie dreszcze ale tym razem z zażenowania.
- Soap... On jest z Austrii nie Australii wiesz, że to dwa różne kraje? - Zapytałam zażenowana.
- No to przecież mówię, co nie?
- Jakim cudem dostałeś się do jednostki specjalnej? - Zapytałam chwytając się za głowę z niedowierzania.
- John jest po prostu... specjalny. - Dodał Price.
Wszyscy wybuchli śmiechem.
- Dobra dość zbędnego gadania. - Powiedział poważnym głosem Ghost a wszyscy ucichli. - Musimy odbić naszych ludzi z rąk tego posrańca Shepherda.
- Masz na myśli Garricka, Alejandro i Rodolfo? - Zapytał zdziwiony Soap.
Riley przytaknął głową.
- Podejrzewamy, że przetrzymują ich w bazie w Meksyku. Nie mamy za wiele czasu. - Dodał kapitan Price.
- Najlepiej było by wyruszyć już jutro jednak nie możemy. Musimy uzupełnić sprzęt oraz zdobyć dokładny plan bazy. - Mówił spoglądając na nas wszystkich Riley.
- Tak jest! - Krzyknęliśmy wspólnie.
- Kto powiedział, że ty idziesz? - Zapytał Simon patrząc wprost na mnie.
- To co mam tu niby robić? Już i tak jestem wystarczająco bezużyteczna. - Powiedziałam zawstydzona.
- Kate da sobie rade. - Poparł mnie Soap. 
Nastała niezręczna cisza.
- Dobra zjedzmy coś! Jutro bierzemy się do roboty! - Krzyknął przerywając cisze Price.

Kim jesteś Ghost? (Simon Riley)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz