Tak, żyje! Wszystko u mnie dobrze, chodzę na terapię, skupiłam się na sobie i swoim zdrowiu dlatego tak długo nic nie pisałam :) Nie martwcie się o mnie.
*Dzień później*
Właśnie przygotowywaliśmy się do misji odbicia naszych znajomych, których swoją drogą jeszcze nigdy nie poznałam. Podróż z Iraku do Meksyku była okropnie długa i męcząca a przede wszystkim nie było to proste zadanie. Całe szczęście Laswell wszystkim się zajęła jednak nie byliśmy pewni czy mimo tego uda nam się wyjść z tego bez szwanku. Atmosfera była napięta. Nie mieliśmy za wiele czasu, wszystko musieliśmy robić szybko i zgodnie z wcześniej omówionym planem, nie było mowy o pomyłce. Każdy był skupiony na swoim zadaniu. Uzbrojeni po zęby, w pełni skupieni i lekko zaniepokojeni wsieliśmy do pojazdów. Jechałam w jednym samochodzie z Simonem tak jak było ustalone. Tak, naprawdę była to moja druga poważna misja w życiu przez co czułam na sobie ogromy ciężar odpowiedzialności. Przytłaczało mnie to ale widząc determinację reszty oraz wiedząc, że u swojego boku mam Ghosta nie wahałam się ani trochę. Ruszyliśmy zaraz po starcie dwóch helikopterów. Uważnie obserwowałam drogę trzymając broń w gotowości. Poczułam ten dreszcz adrenaliny słysząc przez radio słowa o tym, że zbliżamy się do celu. Kiedy samochód się zatrzymał mój wzrok powędrował na mężczyznę, być może podświadomie szukałam w nim potrzebnego mi w tym momencie zapewnienia bezpieczeństwa. Zapadł już zmrok. Wyskoczyłam z wysokiego pojazdu po czym rozglądałam się wokół. Można by powiedzieć, że byliśmy na kompletnym pustkowiu. Byliśmy oddaleni od reszty grupy. Szybkim krokiem dogoniłam oddalonego parę metrów ode mnie Simona, szliśmy w kierunku wzgórza. Całą drogę panowała cisza. Ustawiliśmy sprzęt tak abyśmy mieli widok na naszych towarzyszy równocześnie musieliśmy wziąć pod uwagę to, że nie możemy być widoczni. Po około dziesięciu minutach kolejne grupy poinformowały o gotowości. Słyszałam w oddali zbliżające się nasze helikoptery.
Soap -- Ghost jak sytuacja na placu?
Ghost -- Dwóch strażników na końcu. Nie widzę żadnych pojazdów w okolicy.
Soap -- Zrozumiano. Wchodzimy.
Akcja się zaczęła. Obserwowałam sytuacje na zewnątrz więzienia kiedy w międzyczasie Riley zajmował się obserwowaniem i kierowaniem wewnątrz.
Price -- Soap w waszym kierunku zbliżają się cztery pojazdy opancerzone. Już wiedzą, że tu jesteśmy. Zajmiemy się nimi a wy pospieszcie się zaraz będzie się od nich roić.
Soap -- Rozumiem. Postaramy się załatwić sprawę jak najszybciej.
Sytuacja stawała się coraz bardziej napięta a w momencie usłyszenia głośnych dźwięków dochodzących z powietrza poczułam niepokój.
Soap -- Jesteśmy w środku. Zaraz będz-
Ghost -- Johnny? Powtórz.
Soap -- Nie możemy się wydo-
W tej chwili z radia było słychać tylko strzały na przemian z szumem.
Price -- Ghost słuchaj uważnie. Lecimy po nich, mogą być w dużym niebezpieczeństwie. Bądźcie cały czas czujni i podawajcie informację kiedy tylko tam wylądujemy.
Ghost -- Rozumiem.
Leżąc na ziemi, obserwując wszystko z oddali poczułam niesamowity stres. "Co jeśli to znowu pułapka?" - Przebiegła mi myśl. Spojrzałam na swoją prawą dłoń, której wskazujący palec znajdował się na spuście, trzęsłam się. Musiałam się opanować, to nie było miejsce ani czas na pomyłki.*Dwadzieścia minut później*
Zaczęłam się bardzo niepokoić gdyż od dłuższego czasu Soap nie dawał znaku życia. Ujrzałam kolumnę opancerzonych aut zbliżających się od drugiej strony więzienia. Poinformowałam o tym resztę.
Price -- Ghost znaleźliśmy ich. Wracajcie do auta robi się gorąco.
Ghost -- Zrozumiano. Wynosimy się stąd.
Na znak Simona podniosłam się powoli z ziemi i zebrałam swój sprzęt jak najszybciej mogłam. Ruszyliśmy do auta przechodząc przez zarośla. Nie było to łatwe zadanie, sprzęt był ciężki do tego nic nie oświetlało nam drogi. Kiedy znaleźliśmy się nieopodal pojazdu usłyszeliśmy głośny wybuch na który stanęłam wryta.
Ghost -- Nie zatrzymuj się Kate. Price jak sytuacja?
Price -- Wysadzili bramę którą zablokowaliśmy. Jesteśmy już prawie przy helikopterze. König jest nieprzytomny co nieco nas spowalnia.
Wsiedliśmy do środka pojazdu którym kierował Simon. Nie minęło pięć minut gdy na naszej drodze pojawiła się przeszkoda.
Ghost -- Mamy problem. Jesteśmy ostrzeliwani przez wroga. Dwa pojazdy z karabinami maszynowymi.
Price -- Wyśle do was drugi helikopter my mamy tu spore zamieszanie.
Ghost -- Rozumiem. Spróbuję znaleźć inną trasę. Będziemy kierować się na północ.
Pociski latały niemal nad naszymi głowami. Spod maski zaczął wydobywać się dym.
- Kurwa mać! Nie teraz! - Krzyknął Simon.
- Co robimy? - Zapytałam spoglądając na mężczyznę.
Nie otrzymałam odpowiedzi bo w tym momencie auto odmówiło posłuszeństwa.
- Wysiadaj! - Znowu krzyknął. - Biegnij w stronę wzgórza.
- A co z tobą?!
- Będę tuż za tobą. Nie martw się. - Odpowiedział otwierając drzwi.
Biegłam tak jak kazał jednak widziałam, że wrogowie są już przy Simonie. Zatrzymałam się słysząc nadlatujący ratunek.
Pilot -- Ghost wycofaj się jak najszybciej inaczej oberwiesz!
Ghost zaczął biec w moją stronę a w naszym kierunku leciała seria pocisków. Rzuciłam się na ziemię próbując osłaniać biegnącego w moją stronę Simona. Nastąpił wybuch a jedyne co zdołałam zobaczyć przez oślepiająca fale ognią to upadającego Riley. Słyszałam tylko piszczenie w uszach. Mężczyzna nie ruszał się przez dłuższy moment dlatego podbiegłam do niego na ugiętych kolanach które trzęsły się jak nigdy.
- Ghost! - Krzyknęłam mocno potrząsając jego ramionami.
Zero odpowiedzi. Zdjęłam słuchawki by przysłuchać się czy oddycha. Oddychał a jego klatka piersiowa ledwo wyczuwalnie się unosiła. Nie miałam pojęcia co zrobić. Ujrzałam, że po jego skroni wypływa duża ilość krwi. Kompletnie spanikowałam.
- Trzymaj się proszę! Proszę... jeszcze chwila... - Mówiłam do nieprzytomnego Simona próbując zatamować krwawienie kawałkiem podartego ubrania.
Usłyszałam nad sobą helikopter a jego śmigła robiły wokół niemal burzę piaskową, która utrudniała mi widzenie. Chwyciłam towarzysza zakrwawionymi rękami i próbowałam dotargać go pod spuszczoną linę. Przypięłam go do siebie wciąż mocno trzymając. Poczułam ulgę gdy zostaliśmy wciągnięci do środka.
- Traci dużo krwi. - Usłyszałam z ust jednego żołnierza.
Momentalnie zrobiło mi się słabo i bezwładnie upadłam na siedzenie. Słyszałam jedynie śmigła na przemian z głosami towarzyszy. Nie mogłam się skupić, nie rozumiałam co mówią. Patrzyłam tylko na jego twarz, powtarzając sobie w głowie, że wszystko będzie dobrze.
- Nie oddycha. - Powiedział jeden.
"Nie. To nie może być prawda. Przesłyszałam się." - Mówiłam do siebie, siedząc tam całkiem sparaliżowana.
- Ghost wytrzymaj jeszcze trochę! Zaraz będziemy na miejscu. - Powiedział mężczyzna wykonując resuscytację.
![](https://img.wattpad.com/cover/329363007-288-k204376.jpg)
CZYTASZ
Kim jesteś Ghost? (Simon Riley)
FanfictionFanfiction oparte na postaciach z gry Call of Duty jednak z samą grą ma mało wspólnego :)