Ciężki ranek

929 49 9
                                    


- Zostaw mnie! - Krzyknęłam na cały głos.
- Hej, hej... Już dobrze nic ci nie jest... - Usłyszałam znajomy głos.
- Gdzie ja jestem? Co się stało? - Pytałam podnosząc się z łóżka. 
Nie byłam u siebie w pokoju tego byłam pewna. Obok mnie siedział Ghost. Co się dzieje? Czemu spałam w obcym pokoju?
- Jesteś u mnie. Pamiętasz coś z wczorajszej nocy? - Zapytał podchodząc do mnie i delikatnie chwytając za ramiona. Moje serce zaczęło bić szybciej.
- Byłam na imprezie... A potem... - Mówiłam marszcząc brwi próbując przypomnieć sobie więcej.
- Przypomnij sobie. Spokojnie jesteśmy tu sami. - Dodał gładząc mnie kciukami po ramionach.
- Poczułam się strasznie słabo i chciałam wyjść ale ktoś mnie uderzył i potem... Lucy groziła mi nożem... - Mówiłam na jednym wdechu.
- Nie pamiętasz nic więcej? - Przybliżył swoją twarz do mojej i głęboko spojrzał w moje oczy.
Myślałam, że zaraz zwariuje. Ledwo się obudziłam do tego w nie swoim pokoju, bolała mnie twarz i głowa, miałam tylko przebłyski z poprzedniej nocy a Simon stał przede mną i dotykał moich ramion. Tak wyraźnie widziałam jego piękne oczy i czułam jakbym mogła się w nich zaraz utopić. Zapiekły mnie policzki i poczułam jak moje nogi się uginają, nie mogłam nawet oderwać od niego wzorku. 
- Chyba ostatnią rzeczą jaką pamiętam to otwierające się drzwi i dwie postacie. - Odpowiedziałam po długiej chwili. - To byłeś ty?
- Tak. Ja i Soap. Oboje nie mogliśmy zasnąć i spotkaliśmy się na korytarz w idealnym czasie i miejscu. - Powiedział nie odrywając ode mnie wzroku. - A więc nie pamiętasz nic więcej...
- Czy ja.. powiedziałam ci coś idiotycznego tamtej nocy? - Zapytałam zawstydzona.
W tym momencie jego źrenice znacznie się powiększyły i lekko odwrócił wzrok robiąc krok w tył.
- Nie, nie... Byłaś pod wpływem narkotyków więc na pewno nie wiedziałaś co mówisz. - Odpowiedział zakłopotany. 
Ta odpowiedź zdecydowanie była podejrzana.
- Czemu nie chcesz mi powiedzieć... Przepraszam jeśli powiedziałam coś głupiego... Mam wrażenie, że czujesz się przez to niezręcznie. Nie bardziej niż ja. - Powiedziałam zaciskając swoje wargi ze zdenerwowania.
Staliśmy chwile w ciszy i ewidentnie atmosfera była napięta. Wyglądał jakby chciał coś powiedzieć jednak w ostatnim momencie rezygnował. 
- Kapitan już zajął się nimi. Nie masz się czym martwić nigdy więcej ich tu nie spotkasz. - Powiedział Simon po długiej ciszy. - Wyrzucili ich z wojska. 
- Oh... T-to dobrze... - Rzuciłam zmieszana.
- Przyniosę ci śniadanie i leki a ty odpocznij, na pewno musisz się źle czuć. - Powiedział mężczyzna i poszedł w stronę drzwi.
- Ghost... To znaczy Simon... Poczekaj chwilę muszę cię o coś zapytać zanim wyjdziesz. 
- Tak?
- Czy to ty napisałeś kartkę i dałeś pod moje drzwi? - Zapytałam zawstydzona.
- Tak. - Odpowiedział krótko. 
- To spotkanie dalej jest aktualne? - Dopytałam podchodząc bliżej niego.
Zobaczyłam lekkie zdziwienie na jego twarzy.
- Jeśli czujesz się na siłach to dalej jest aktualne. - Odpowiedział chwytając za klamkę. 
Zanim za nią pociągnął podbiegłam do niego i przytuliłam od tyłu. Nie wiem dlaczego to zrobiłam ale serce biło mi jak oszalałe. Miałam wrażenie, że zaraz dostane zawału. Poczułam jak jego ciało znieruchomiało lecz po chwili wypuścił powietrze z płuc i odwrócił się w moją stronę. Prawą ręką mocno przycisnął mnie do swojej klatki piersiowej a po chwili jego lewa ręką zaczęła gładzić moje włosy. "Jeśli to sen to proszę aby nigdy się nie kończył". - Pomyślałam. 
- Przepraszam... przepraszam cię za wszystko. Sprawiłam ci kłopot i za to... za to też przepraszam... nie powinnam tak nagle do ciebie podchodzić i przytulać cię znienacka... - Mówiłam szybko plątając swoje słowa. 
Jego duża dłoń spokojnie głaskała moją głowę a druga mocno trzymała moją talie. W jego objęciach czułam się tak dobrze i było mi tak bardzo gorąco. 
- Nie masz za co przepraszać Kate. Jestem tu z tobą i będę cię chronić. - Powiedział czułym głosem do mojego ucha.
Gdyby w tym momencie postawić termometr w pomieszczeniu to zapewne zabrakło by skali. W mojej głowie był tylko on. Nie potrafiłam się ruszyć i powiedzieć cokolwiek. Po chwili Riley odwrócił się zostawiając mnie samą w jego pokoju i wyszedł bez słowa. 

Minęło około dwadzieścia minut a ja siedziałam na łóżku i nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Niedługo później przez drzwi wszedł Ghost a w rękach trzymał tace z jedzeniem i piciem. Podał mi też lek. Postawił ją na moich kolanach i życzył smacznego. Zdziwiona podziękowałam mu a on wyszedł z pokoju. Emocje odbierały mi chęć na jedzenie jednak parę minut później głód przejął przewagę i zaczęłam jeść. Wypiłam ciepłą herbatę z mlekiem i zajadałam się pysznymi kanapkami. Mimo całej sytuacji z poprzedniej nocy na mojej twarzy co jakiś czas pojawiał się uśmiech i lekki rumieniec. Wciąż czułam jego dotyk na swoim ciele i nie mogłam o nim zapomnieć. Jednak obawiałam się, że pod wpływem narkotyku powiedziałam mu coś dziwnego i za wszelką cenę chciałam dowiedzieć się co. Postanowiłam, że zapytam go wieczorem tak jak się umawialiśmy. Leki zaczynały powoli działać jednak byłam bardzo śpiąca. Położyłam się na łóżku i zasnęłam.

Obudziłam się sama w pokoju. Zaczęłam szukać wzrokiem swojego telefonu. Leżał na końcu komody, podniosłam się i sprawdziłam godzinę. Była już piętnasta, zdziwiłam się, że tak długo dziś spałam. "Musiałam na prawdę być zmęczona". - Pomyślałam. Zauważyłam w kącie pokoju mały stoliczek na którym leżał zapewne obiad na który nie wstałam. 
- Musiał mi go przynieść kiedy spałam... - Mówiłam do siebie pod nosem. 
Chwyciłam talerz i zjadłam połowę dania. Nie mogłam ze stresu przełknąć ani okruszka więcej. Rozejrzałam się po pokoju, zabrałam swój telefon i wyszłam kierując się do swojego lokum. Było mi głupio siedzieć u niego cały dzień... Nie dość, że mnie uratował to jeszcze cały dzień zajmowałam jego pokój. Wyciągałam ze swojej szafki świeże ubrania i poszłam do łazienki. Tym razem myłam się długo pod gorącą wodą i rozmyślałam o wszystkim. Spojrzałam w lustro i się przeraziłam. Leciała mi krew z policzka, leki były tak silne, że kompletnie nie czułam rany. Umyłam szybko twarz i zęby. Kawałkiem papieru tamowałam krew i pobiegłam do pokoju aby nałożyć opatrunek. Otwarłam drzwi i podskoczyłam wystraszona.
- Kurwa! - Krzyknęłam. - Co tu robisz?
- Wyszłaś z pokoju bez słowa i brałaś taką długą kąpiel, zwariowałaś?! - Mówił zdenerwowany Simon niemal krzycząc. - Wiesz, że z tak świeżą raną nie można tak długo przebywać w wodzie? 
Zamurowało mnie. Stałam i patrzyłam się na niego, prawą ręką trzymając się za pocięty policzek. 
- Przepraszam... - Powiedziałam zmieszana. - Przez te silne leki nie czułam bólu i całkiem zapomniałam...
- Podejdź tu. Gdzie masz apteczkę? Opatrzę ci ranę. - Rozkazał mężczyzna.
Jego zdanie przywróciło mnie chyba do rzeczywistości. Zachowywał się tak miło i opiekuńczo, że przez moment zapomniałam o tym, że jest moim przełożonym i wojskowym. Przeszły mnie dreszcze. Podeszłam do szafki i wyciągnęłam z niej moją apteczkę. Wyrwał mi ją z ręki i szybko otworzył.
- Siadaj. - Powiedział znowu rozkazującym głosem. 
- Tak jest! - Krzyknęłam automatycznie.
Spojrzał na mnie zaskoczony i wybuchł śmiechem. Zarumieniłam się bo pierwszy raz usłyszałam jego śmiech. 
- Przepraszam cię Kate. - Mówił cały czas chichocząc się pod nosem. - Chyba wywarłem na tobie odruch bezwarunkowy...
Sama zaczęłam się śmiać. Delikatnie przetarł moją ranę środkiem dezynfekującym a ja lekko syknęłam przez pieczenie.
- Co to ma być żołnierzu?! Lekka rana a ty się tak krzywisz?! - Żartował Riley.
Ewidentnie spodobało mu się traktowanie mnie na poziomie zawodowym. Wydaję mi się, że tak jak ja zapomniał, że może mi rozkazywać. Humor mu dopisywał więc postanowiłam grzecznie wykonywać jego "rozkazy" i nie psuć mu zabawy. Wyglądał na szczęśliwego. Założył mi nowy opatrunek a na końcu pstryknął palcami w czoło. "Znowu to zrobił." - Przeszła mi myśl. 
- Dziękuje sir! - Powiedziałam kontynuując żart. 
- Wiesz co ma dwie nogi i krwawi? - Zapytał poważnie.
- Ja? - Odpowiedziałam wiedząc, że w ten sposób go zdenerwuję. 
- Połowa psa... - Powiedział zmieszany. - Ty też w sumie. 
Uśmiechałam się do niego szyderczo i uderzyłam zaczepnie w ramie. Odpowiedział mi tym samym.
- Do zobaczenia na placu za cztery godziny, muszę już lecieć. - Pożegnał się i wyszedł.
- Do zobaczenia. - Pomachałam mu.







Kim jesteś Ghost? (Simon Riley)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz