Chapter 24

1.5K 69 21
                                    


BITWA OAZKABAN

Ron! — Hermiona wrzasnęła, depcząc Harry'emu po piętach. Ron odkrzyknął. Cała trójka zderzyła się, obejmując się w niedźwiedzim uścisku, Hermiona przytuliła się do swoich najlepszych przyjaciół ze łzami w oczach. Za nimi Zakon po raz drugi zapieczętował przejście.

Gdy Kingsley prowadził ich przez tajny punkt aportacyjny, gdy przedzierali się przez niższe piętra Azkabanu, Hermiona zaczęła się bać, że nie zdążą na czas, że zamieszki już zostaną stłumione, a Ron będzie martwy lub, co gorsza, , pocałowany przez Dementorów. Teraz, kiedy cała trójka się rozdzieliła, nieco wychudzoną twarz Rona wykrzywił szeroki uśmiech.

— To ty, Harry? — powiedział, bo Harry był, jak zwykle pod wielosokowym. — Najwyższy czas, żebyście się pojawili.

Wzrok Rona padł na zbliżającego się Draco, również pod wielosokowym jako mysi mężczyzna po dwudziestce. Azkaban wpłynął na niego tak bardzo, że wyglądał na pozbawionego krwi, a na czole perliły się kropelki potu.

— Weasley — powiedział swoim zwykłym przeciągłym tonem.

Na twarzy Rona pojawiło się rozpoznanie.

— Malfoy. Eliksir wielosokowy nie może ukryć tonu twojego głosu.

— Najwyraźniej — odpowiedział Draco. Potem, po chwili, on i Ron skinęli głowami i wymienili krótki uścisk dłoni. Hermiona wymieniła z Harrym pełne ulgi spojrzenie. Nie było tu czasu na wzajemną nienawiść.

Sytuacja w Azkabanie jest trudna do oceny. Kilka razy walczyli z dementorami, gdy przedzierali się przez ciemne i wilgotne korytarze, i walczyli z dwiema grupami czarodziejów z Ministerstwa – ale wydaje się, że strażnicy Azkabanu wypędzili większość czarodziejów z Ministerstwa na górę. Krzyki i dźwięki odbijające się echem w dół klatki schodowej, którą mijali, wystarczyły, by zamrozić krew Hermiony na lód. Kingsley odwiedzał więzienie wystarczająco dużo razy, by dokładnie wiedzieć, gdzie znaleźć najbliższe wejście na podwórko, a dzięki transmutacji profesor McGonagall, która im pomogła, byli w stanie odsłonić ukryte drzwi.

Teraz ci, którzy zostali ranni podczas przepychania się przez korytarze więzienia, byli pod opieką leżąc przy bramie. Luna miała na boku coś, co wyglądało na oparzenie trzeciego stopnia spowodowane klątwą, a Fleur leżała na żwirze, podczas gdy Bill i Kingsley leczyli głęboką ranę na jej ramieniu.

Jednak gdzie indziej, wszędzie słychać było okrzyki nieoczekiwanych spotkań. Wszyscy Weasleyowie zebrali się razem, a chwilę później dołączyli Ron i Harry, a Lee Jordan przytulił chudego Olivera Wooda i Angelinę Johnson. Lupin obejmował Tonks w zaawansowanej ciąży w pobliżu mężczyzny, o którym Hermiona przypuszczała, że ​​był ojcem Dory. Dziewczyna nigdy nie spotkała go osobiście, mimo że uczęszczała na letnie spotkania Zakonu.

Przyglądała się miłej twarzy Teda, kiedy oczy mężczyzny nagle rozszerzyły się szeroko. Brunetka podążyła za jego wzrokiem. Z tłumu więźniów wyłoniła się postać, zwabiona nowym zamieszaniem. Przez przerażającą chwilę myślała, że to Bellatriks Lestrange – ciemne włosy, wyniosłe, wydatne rysy... ale to nie była ona. Ta kobieta miała łagodniejszą, milszą twarz, usta, które nie były przez lata wykrzywione z obrzydzenia.

— Czy to... — Hermiona szepnęła do Draco, który zesztywniał u jej boku.

— Moja ciotka — powiedział powoli. — Andromeda.

Teraz Lupin, Tonks, Ted i Andromeda ściskali się mocno.

— Od jak dawna tu jesteś? — Ted płakał, nie mogąc powstrzymać wielkich łez spływających mu po policzkach.

The Disappearances of Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz