IX Złupione nadzieje

110 9 3
                                    

Każdy jego poranek był metodyczny, spokojny i pełen rytuałów, które narzucił sobie już dawno. Czytał sporo biografii ludzi sukcesu, korzystał nawet z porad trenerów, którzy pokazali mu, w jaki sposób podzielić swój dzień na małe, łatwe do wizualizacji partycje, logicznie następujące jedna po drugiej; jak zorganizować swój tydzień, miesiąc, a nawet rok, tak by kalendarz i planer stały się jedynie pomocą, gdyż całe jego życie miało urzeczywistniać się w umyśle.

Więc oto był: on, człowiek stworzony na nowo, przez samego siebie.

I Lorda Voldemorta.

Harry zawiesił się na moment na swoim odbiciu w lustrze, łamiąc tym samym rutynę.

Czasem mu się to zdarzało. Ostatnio zapewne trochę częściej niż kiedyś. Chyba był zmęczony. Chyba miewał nawet wątpliwości.

Chyba...

‒ Kurwa mać... ‒ wybełkotane przez pianę z pasty przekleństwo zabrzmiało bezkształtnie i bezowocnie.

Westchnąłby sobie jeszcze, ale to również nie w chodziło w grę. Splunął, umył twarz i odsunął się od zlewu z miną, która sugerowała z jak wielką chęcią usunąłby teraz każde przeklęte zwierciadło ze swojego domu.

‒ Harry? ‒ rozległo się za drzwiami.

Przymknął oczy.

‒ Tak, Daph?

‒ Długo tam jeszcze będziesz?

‒ Jeśli się spieszysz, mamy jeszcze dwie łazienki, możesz skorzystać z każdej z nich, do cholery ‒ bardzo starał się zachować spokój, ale i tak mu się to nie udało. Ta kobieta coraz bardziej działała mu na nerwy.

‒ Dobrze wiesz, że tutaj mam wszystkie swoje rzeczy! To ty się pospiesz, chociaż raz nie przesiaduj tu dłużej od swoich nastoletnich córek!

Usłyszał dźwięk oddalających się szybko kroków: prędkie, mocne postukiwanie obcasów jego żony powoli gasło, aż w końcu docierało do niego tylko mgliste echo.

Nasłuchiwał, czekając aż zupełnie ucichnie.

Potrzebował odpoczynku. Spokoju.

Ale nie było na to szans.

Nie zanim osiągnie swój cel.

Zaśmiał się gorzko. Czy to był jego cel, czy cel Toma? Chyba nie było sensu szukać odpowiedzi.

Miał cel, miał zadanie miał...

Był jeszcze Severus Snape, człowiek, który w Hogwarcie zastępował mu ojca, a od którego z czasem oddalił się, nabrawszy podejrzeń, że ten spiskuje z Albusem Dumbledorem.

Jaka była prawda?

Problem polegał na tym, że Harry już dawno stracił z oczu to, co kiedyś miało dla niego tak wielka wartość.

Prawdę.

W rzeczywistości bowiem, to nie ona liczyła się najbardziej a pozory, które stwarzało się, by ją ukryć. I tak trwał: od kampanii do kampanii, odsuwając rozwód, osobiste szczęście, wszystko, by osiągnąć postawiony przed nim cel...

Czasem złościł się na Toma. Czasem naprawdę mocno go nienawidził za ogrom bólu i niedopowiedzeń, za to jak niełatwą okazała się być droga, którą dla niego przeznaczył.

Czasem nawet zastanawiał się, co czekałoby na niego po drugiej stronie polityczno-ideologicznej barykady.

Jak by to było pracować dla innego hipokryty? Czy tam również musiałby tak bardzo brudzić sobie ręce? Czy tam również nie potrafiłby patrzyć sobie czasem w twarz lub spać nocami ze świadomością wszystkiego, co było dotąd jego udziałem...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 19, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Mistrz - szpiegowski, polityczny, SevmioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz