6

1.3K 83 35
                                    

Nie jest ci zimno z tymi wiatrakami? — Zwrócił się do mnie Cash gdy siedzieliśmy na tarasie widokowym pijąc orzeźwiające drinki.
Ja piłam mojito z alkoholem, a on mając mecz parę dni później był zmuszony do wzięcia wersji zero procent.
Trochę dmuchają, ale nie będę robić problemu. — Przyznałam.
Mogę pójść poprosić kogoś żeby je wyłączyli. — Wtrącił się Zalewski, który często przyłączał się do nas zamiast do reszty chłopaków z drużyny. W ogóle mi to nie przeszkadzało szczególnie, że we dwójkę potrafili rozbawić mnie do łez.
Pokręciłam głową.
Naprawdę, nie trzeba. — Zapewniłam go pomimo tego, że bardzo szybko potrafiłam się przeziębić tak naprawdę od najmniejszego bodźca jakimi były wiatraki czyli moi najwięksi wrogowie w życiu.
Dlatego właśnie w myślach modliłam się aby tylko się nie przeziębić.
Jak będziesz chora na meczu to chyba wywlokę cię z pokoju siłą. — Oznajmił Cash.
Chciałbym powiedzieć, że ja pozwolę ci odpocząć, ale nikt wtedy nie będzie robił mi tak dobrych zdjęć, więc wyjątkowo staję po jego stronie. — Dodał Nicola mieszając lód w swoim mojito czarną słomką.
Tak właśnie wam na mnie zależy, tylko kiedy coś ode mnie dostajecie. — Odpowiedziałam dramatycznie.
Moje gardło zaczęło niebezpiecznie drapać, dlatego w panice popijałam moje mojito aby je nawilżyć. Nie chciałam nikomu narzucać wyłączania ich ani przeniesienia się gdzie indziej, dlatego postanowiłam poczekać aż Cash i Zalewski stwierdzą, że czas iść. Mój charakter po prostu nie pozwalał mi się odezwać. Choć z zewnątrz nie wyglądałam jak ktoś kto boi się odezwać, byłam taką osobą aż za bardzo.
No co ty, przecież zawsze nam na tobie zależy. — Zalewski założył ręce na piersi.
Widać. — Parsknęłam popijając drinka.
Czułam tylko delikatny szum w głowie przez to, że nie jadłam zbyt dużo przed wypiciem drinka.
Tu jesteście! — Usłyszałam głos Florence, która podeszła do Casha od tyłu i położyła dłonie na oparciu jego fotela.
Mężczyzna podniósł głowę odwracając się do niej.
Mówiłem ci przecież, że jesteśmy na dachu.
Trzeba było jeszcze powiedzieć jak dostać się na ten dach. — Pokręciła głową z uśmiechem na twarzy.
Nie pytałaś.
Pisałam do ciebie idioto. — Parsknęła pod nosem, po czym spojrzała na mnie. — On nigdy nie odpisuje kiedy jest gdzieś.
Jej słowa mnie zdziwiły, bo zawsze mi odpisywał nawet podczas treningów.
Uśmiechnęłam się jedynie i skinęłam głową w kierunku wolnego fotela, aby Florence usiadła razem z nami.

***

Bardzo szybko pożałowałam siedzenia pod wiatrakami zwróconymi prosto na mnie. Następnego dnia, nie ruszyłam się z pokoju nawet na śniadanie.
Nie miałam przy sobie termometru, ale nawet bez niego byłam w stanie ocenić, że mam gorączkę. Nie miałam humoru na jakiekolwiek funkcjonowanie, dlatego od samego rana leżałam w łóżku patrząc w sufit. Nie słuchałam nawet żadnej muzyki, byłam tylko ja wraz z moimi myślami i ciszą otaczającą mnie, do momentu w którym drzwi do mojego pokoju otworzyły się, a ja wiedziałam dobrze kto właśnie mnie napadł.
Annie mieliśmy iść na basen, jest tak w cholerę gorąco, że zaraz się zastrzelę. — Jęknął Cash zamykając za sobą drzwi.
Wchodzenie do swoich pokoi tak naprawdę bez pukania stało się normą. Nie mam pojęcia kiedy tak się stało, ale i ja podłapałam jego zwyczaj i przełamałam mój stres przed tym, że zrobię coś nie tak.
Nie miałam siły otworzyć ust, aby cokolwiek odpowiedzieć, tylko moje oczy wodziły po jego sylwetce kiedy pojawił się w moim polu widzenia.
Hej, żyjesz w ogóle? — Spytał bardziej zmartwionym tonem kiedy zauważył, że całe pomieszczenie jest przyciemnione, a ja leżę bezwładnie pod kołdrą.
Mam wrażenie, że nie, ale chyba tak. — Mruknęłam zachrypniętym całkowicie głosem.
Co ci jest?
— Nie wiem, chyba mam gorączkę.
Cash podszedł do mnie i przyłożył chłodną dłoń do mojego rozgrzanego czoła. Jego dłoń prawdopodobnie nie była wcale tak chłodna jak mi się wydawało, jednak w tamtym momencie porównując ją do temperatury mojego czoła była jak lodowiec. Całym moim ciałem wstrząsnęły zimne ciarki.
Mówiliśmy, że za mocne były te wiatraki. — Mężczyzna założył ręce na piersi.
Nieważne, przejdzie niedługo.
— Jesteś głodna? Byłaś na śniadaniu?
Nie i nie. — Pokręciłam głową. — Za bardzo źle się czuję. — Jęknęłam karcąc siebie za to w myślach, choć faktycznie czułam się wtedy zupełnie jakbym miała umrzeć.
Poczekaj. — Powiedział Cash i zniknął na chwilę w łazience.
Usłyszałam jedynie jak odkręca na chwilę kran.
Wrócił do mnie z małym ręcznikiem w dłoni. Ułożył go na moim czole, a zimno które momentalnie przeniknęło przez moją głowę choć trochę mi ulżyło.
Czegoś potrzebujesz jeszcze? — Spytał, a ja pokręciłam jedynie głową.
Cash wskoczył na wysokie łóżko i położył się obok mnie chwytając pilota leżącego na szafce nocnej. Włączył telewizor i zaczął przerzucać programy.
Nie wiem czy to dobry pomysł, nie chcę żebyś się czymś zaraził. — Mruknęłam.
Przeziębieniem się nie zarażę, spokojnie. — Zapewnił mnie. — Nie ma tu nic ciekawego, idziemy na netflixa. — Oznajmił i zanim się obejrzałam zdążył się już zalogować.
Jego telefon rzucony na kołdrę tuż obok mnie podświetlił się i zawibrował parę razy z rzędu. Cash ani na sekundę nie odwrócił wzroku od telewizora na którym przeglądał różne filmy i seriale z listy.
Możesz zobaczyć co to? — Spytał ku mojemu zdziwieniu.
Przygryzłam usta i rzuciłam wzrokiem na urządzenie.
Może lepiej ty sprawdź, to twój telefon. — Odpowiedziałam cichym i niepewnym głosem.
Nie chciałam zaglądać w jego telefon.
Nie wygłupiaj się, mów kto to. Chcesz obejrzeć jakiś świąteczny film? —
Podniosłam telefon zdrętwiałą ręką, przy czym wszystkie mięśnie zaczęły mnie boleć zupełnie jakbym dzień wcześniej przebiegła maraton.
Możesz włączyć. — Przerzuciłam wzrok na ekran urządzenia i odchrząknęłam chrypę, która blokowała całe moje gardło. — To Florence. — Powiedziałam.
Widząc wiadomości od niej poczułam delikatne ukłucie w sercu, którego nie byłam w stanie jakkolwiek wytłumaczyć. Zrzuciłam je na moje przeziębienie.
To zostaw, później jej odpiszę. — Powiedział poprawiając poduszki o które się oparł.
Założył nogę na nogę i odłożył pilota na szafkę nocną. Starałam się utrzymywać oczy otwarte i oglądać film, który włączył mężczyzna, jednak moja gorączka rosła z każdą chwilą, a ja czułam się tylko coraz gorzej. Wydawało mi się, że po prostu zasnę jednak ból głowy promieniował prosto do moich zatok więc i do moich oczu, którymi ruszanie sprawiało ostry ból. Przekręcałam się na łóżku starając się znaleźć wygodną pozycję, ale żadna taka nie była. W każdej pozycji czułam taki sam nieprzyjemny stan. Biłam się z własnymi myślami nie chcąc pokazywać swoich słabości.
Cashy? — Jęknęłam cicho. — Znaczy Cash. — Poprawiłam się szybko
Mężczyzna odwrócił głowę w moją stronę niewzruszony tym jak go nazwałam.
Co jest?
— Coś jest nie tak. — Mruknęłam delikatnym głosem, który można było porównać do głosu szczeniaka.
Matty zmarszczył brwi.
W jakim sensie?
Jest chyba coraz gorzej.
Przyłożył dłoń do mojego czoła na krótką chwilę.
No faktycznie jesteś strasznie rozgrzana. — Posłał mi zmartwione spojrzenie, które przyprawiało mnie tylko i wyłącznie o mdłości, ale jednocześnie sprawiło, że zrobiło mi się cieplej na sercu.
Ja chcę wyzdrowieć do meczu. — Gdy byłam mała, będąc chora, zawsze zaczynałam jęczeć jak głupia. Mój idiotyczny nawyk nigdy się nie zmienił pomimo tego, że tak go nienawidziłam.
Wyzdrowiejesz, postawimy cię na nogi. — Zapewnił mnie przeczesując moje obrzydliwie przetłuszczone włosy dłonią. — Zmierzyć ci gorączkę?
Pokiwałam głową.
Zaraz wracam. — Oznajmił i zeskoczył z łóżka po czym zniknął z mojego pola widzenia.
Ja natomiast przymknęłam oczy. Kiedy następnym razem z trudem je otworzyłam Cash wrócił do pokoju z plastikową siatką w dłoni.
Najpierw gorączka. — Zarządził przykładając mi do czoła białe urządzenie. — Trzydzieści osiem i pół. — Mruknął pod nosem, a ja westchnęłam ciężko. — Nigdy więcej nie siedzisz pod wiatrakiem. — Pokręcił głową.
Nigdy więcej. — Zawtórowałam.
Mam tylenol, zaraz ci dam i jeszcze coś na gardło, a potem leżysz i nie wstajesz. — Ułożył na szafce nocnej po mojej stronie dwa opakowania tabletek i butelkę wody.
Nie byłam nawet w stanie mu za to podziękować tak jak powinnam.
Skąd wytrzasnąłeś tylenol? — Parsknęłam podnosząc się do siadu.
Nie pytaj, ja mam wszystkie leki. — Podał mi dwie białe tabletki i wodę.
Połknęłam leki i znów się położyłam mając na twarzy wymalowany grymas przedstawiający mój ból.
Potrzebujesz czegoś jeszcze? — Spytał, a ja pokręciłam głową.
Cash wbił we mnie zatroskany wzrok, po czym wrócił do leżenia obok mnie gdy świąteczny film leciał w tle na sporych rozmiarów telewizorze.
Nie musisz tu siedzieć. — Szepnęłam.
Nie mam nic ciekawszego do roboty. — Wzruszył ramionami.
Lewy nie mówił przypadkiem, że wybierają się na basen?
Jeśli to jest ciekawe to ja jestem matka Teresa. — Zaśmiał się.
Instynktownie położyłam głowę na jego miękkim ramieniu i zajrzałam w ekran jego telefonu kiedy odpisywał Florence. Wiedział dobrze, że widzę co robi, a jednak nie wyłączył urządzenia. Widziałam jak odpisał jej, że spędza czas z chłopakami. Zmarszczyłam brwi, ale nie odezwałam się ani słowem.
Żyjesz? — Spytał mnie.
Mhm. — Pisnęłam.

                                      ***

Gdy poszłam wziąć prysznic, Cash nie pozwolił mi zamknąć drzwi od łazienki na klucz w razie gdybym nagle upadła. Okazało się to być świetnym pomysłem z jego strony, bo kiedy byłam już przebrana w piżamę i chciałam umyć zęby, poczułam się jakbym za chwilę miała zemdleć.
Chciałam przytrzymać się beżowej kamiennej umywalki, jednak udało mi się jedynie strącić butelkę pełną żelu do mycia twarzy, która z hukiem uderzyła o płytki, którymi wyłożona była podłoga.
Annie, w porządku? — Usłyszałam od razu głos Matty'ego dochodzący z zewnątrz.
Powoli usiadłam na ziemi opierając się o wannę, która była dokładnie naprzeciwko kabiny prysznicowej. Moje czoło wciąż było całkowicie rozpalone, ale reszta mojego ciała dygotała z zimna tak jakbym wcześniej brała kąpiel w kostkach lodu.
Annie? — Powtórzył nie dostając ode mnie żadnej odpowiedzi.
Schowałam twarz w dłoniach czując jak wszystko w mojej głowie kręci się w kółko.
Drzwi od łazienki skrzypnęły głośno kiedy Matty powoli je uchylił. Kiedy mnie zobaczył, uklęknął przede mną i przyłożył dłoń do mojego czoła.
Co jest? Niedobrze ci?
Pokiwałam głową, to jedyne co byłam w stanie zrobić. Cash westchnął ciężko i przeczesał moje włosy dłonią.
To nic, jutro już będzie lepiej. — Wstał z podłogi i wsunął jedną rękę pod moje kolana a drugą podparł moje plecy podnosząc mnie do góry. Tylko moja głowa i nogi bezradnie zwisały tak jakbym była martwa.
Ja nie wyzdrowieję do meczu. — Szepnęłam w zasadzie sama do siebie, ale w końcu moje słowa rozbrzmiały na tyle głośno, że Cash też je usłyszał.
Wyzdrowiejesz, obiecuję.
Nim się obejrzałam, leżałam z powrotem w idealnie miękkim łóżku pod grubą kołdrą.
Przymknęłam oczy i nie byłam w stanie nic juz powiedzieć.
Jakiś czas później gdy z tego co wywnioskowałam Cashowi wydawało się już, że dawno zasnęłam, poczułam dotyk ciepłych ust na czubku mojej głowy, co sprawiło, że moje ciało przebiegły tysiące chłodnych ciarek.

                 ***

Wybaczcie mi za tak krótkie rozdziały, ale jestem w kanadzie i nie mam za dużo czasu. Tho mam w planach napisać opowiadanie o griezmannie więc mam nadzieje ze przyjęłoby się tak dobrze jak to xx

Give it time // Matty Cash ff  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz