19.

965 65 48
                                    

Właściwie byłam bezrobotna. To znaczy, chwilowo po prostu żyłam z tego co zarobiłam w Katarze, ale wiedziałam też dobrze, że nie wystarczy mi to na zawsze i w którymś momencie będę musiała znaleźć sobie pracę. Na razie jednak zabierałam swój prywatny aparat na mecze Villi, aby robić zdjęcia dla własnej przyjemności. W końcu była to dla mnie odskocznia od rzeczywistości.

— Zdecydowanie powinnaś być naszym klubowym fotografem. — Grealish zerknął mi przez ramię gdy kucałam tuż przed nim z moim urządzeniem, którym próbowałam uchwycić ujęcie samych nóg piłkarzy wraz z piłką.

Odwróciłam się do niego z uśmiechem po czym parsknęłam głośno widząc jak jego mina dramatycznie rzednie gdy trener pojawiał się przed nim, aby okazać swoje niezadowolenie z powodu bycia na ławce. Nadpobudliwy piłkarz odbierał to jako bycie skazanym na coś wręcz koszmarnego.

Może jeszcze wejdziesz na boisko Jackie. — Zaśmiałam się z niego używając zdrobnienia, którego używali również jego koledzy z klubu. Podłapałam to właśnie od nich.

Nie, raczej nie. Kolega chyba zauważył jak wystawiłem do niego język.

Boże Grealish, co? — Spojrzałam na niego rozbawiona.

Nie no żartuję, przecież nie wystawiłbym języka do trenera. — Założył ręce na piersi i spojrzał wymownie na mężczyznę skupionego całkowicie na grze.

Jasne.

Przyjaciel Casha zdawał się być bardzo wyluzowany, ale podejrzewałam, że to dzięki temu, że Villa była na dużym prowadzeniu. Udało im się trafić trzy bramki, a przeciwny klub wciąż usiłował strzelić choć jedną. Sędzia zagwizdał sprawdzenie czegoś w varze, nie byłam nawet do końca pewna czego, bo nie skupiłam się wystarczająco na meczu.

Cash? Co ty tu... — Spytałam zdezorientowana widząc go proszącego mnie gestem ręki o podejście bliżej. Nie weszłam na murawę, ale zbliżyłam się aby usłyszeć co do mnie mówił.

John chyba będzie chciał żebym strzelał karnego. — Jego uśmiech poszybował w stronę jego uszu, miałam wrażenie, że nigdy jeszcze nie widziałam go tak szeroko uśmiechniętego. To sprawiło, że i na mojej twarzy zagościł uśmiech.

Naprawdę?? To super świetnie, ale idź się przygotować żeby go strzelić! — Pogoniłam go kiwając głową w stronę murawy.

Poczekaj, chciałem buziaka na szczęście.

Zaśmiałam się słysząc jego słowa brzmiące zupełnie jakby wyszły od pięcioletniego chłopca zaczynającego swoją przygodę z piłką. Nie protestowałam jednak, a stanęłam na palcach i złożyłam delikatnego buziaka na jego ustach.

Leci z ciebie pot z każdej strony, wracaj grać. — Powiedziałam dając mu jeszcze jednego buziaka tak w razie gdyby tamten nie zadziałał.

Dobrze się dzisiaj czuję, chyba to strzelę. — Przejechał dłonią po swoich włosach obserwując to co działo się w tym czasie na boisku.

To idź! — Krzyknęłam kiedy sędzia przybiegł z powrotem na murawę aby ogłosić karnego.

Cash z powrotem pobiegł w stronę sporego zgromadzenia piłkarzy na boisku. Rzut karny miał być w zasadzie ostatnią akcją w tym meczu, więc wygrana już należała do Villi.

Też bym tak chciał żeby Sasha była jakąś fotografką żeby mogła być tutaj, a nie na trybunach. — Odwróciłam się do Grealisha z podniesionymi brwiami, aby parsknąć głośno śmiechem widząc go naburmuszonego jak małe dziecko. — Nie patrz na mnie, patrz tam, bo strzela. — Mruknął.

Give it time // Matty Cash ff  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz