3

1.7K 77 8
                                    

Wyprostowałam moje obolałe plecy i zaczęłam przeglądać zdjęcia, które zdążyłam już zrobić, łypiąc co chwilę wzrokiem na piłkę, aby nic nie przegapić. Podobały mi się ujęcia z tego meczu, szło mi bardzo dobrze pomimo braku skupienia. Nie mogłam przyłączyć się do życia i cały czas bujałam w obłokach nie rejestrując kiedy ktoś zwracał się do mnie z jakiegoś powodu.
Gwizdek sygnalizujący koniec pierwszej połowy, zadziałał na mnie jak kojąca melisa i od razu poczułam przypływ zmęczenia na moich barkach.
Ziewnęłam i wycofałam się na korytarz w którym wrzaski dochodzące z murawy i trybun były choć trochę wygłuszone.
Opadłam bezwładnie na kanapę w holu i przyciągnęłam do siebie nogi przesuwając powoli galerię zdjęć.
Przetarłam dłonią oczy rozmazując trochę moją czarną niechlujną kredkę. Zmęczenie nie działało na mnie dobrze, wręcz przeciwnie.
Boże, przepraszam, ale nie mogę patrzeć na to jak ktoś zasypia na siedząco i nie może po prostu pójść spać. — Leniwie podniosłam głowę, ale po chwili opuściłam ją na kolana.
To nie patrz. — Mruknęłam.
Ale chciałem zobaczyć zdjęcia. Mogę? — Usiadł obok mnie i wyciągnął dłoń w stronę mojego aparatu.
Wzruszyłam ramionami i mu go podałam.
Każdego fotografa tak prześladujesz po meczu?
— Każdego kto robi zdjęcia akurat po mojej stronie, tak. — Odpowiedział skupiony na przeglądaniu różnych ujęć. — Tego nie udostępniaj nigdzie. — Pokazał mi zdjęcie na którym ma połowicznie zamknięte oczy i nie do końca korzystną pozę.
Możesz je usunąć, większość z nich i tak nie będzie się nadawać. — Mruknęłam.
Nie, boję się że ci coś zepsuję, ty to zrobisz później.
— Właściwie dlaczego tak chcesz je oglądać? W sensie zdjęcia. Przecież porobili ci ich pewnie miliony z różnych stron. — Prawdę mówiąc, żaden piłkarz grający w kadrze swojego państwa nie interesuje się ujęciami jakie zostały mu zrobione.
No i dręczy mnie to, że nie mogę ich wszystkich zobaczyć.
Parsknęłam.
Twoje fanki i tak nie przestaną być twoimi fankami jeśli złe zdjęcie by wyciekło.
Cash zmierzył mnie morderczym wzrokiem, które było raczej tylko próbą morderczego wzroku.
Nie o to chodzi. — Oddał mi urządzenie.
Wołają cię. — Mimowolnie uśmiechnęłam się słysząc krzyk Krychowiaka, który wyłonił się zza ściany.
— W imieniu całej reprezentacji przepraszam za tego kretyna, on zawsze lata za fotografami to raczej nie personalne. — Zwrócił się do mnie.
Matty odwrócił się do mnie, a potem do Krychowiaka marszcząc brwi.
Wiem, że to było o mnie, nacieszcie się czasem w którym nie mówię po Polsku.
— Będzie bardzo długi. — Dopowiedziałam uśmiechając się zawadiacko.
Grzegorz wskazał na mnie parskając śmiechem.
— Dobre, dobre. — Pomachał mi na pożegnanie, a ja skinęłam głową.
Fakt, że choć jeden piłkarz interesuje się tym jak wyszedł na zdjęciach był co najmniej uroczy i tak bardzo ludzki. Przyzwyczaiłam się już do sportowców, którzy mają gdzieś wszystko oprócz pieniędzy, choć umieli ze mną miło porozmawiać, na kilometr umiałam rozpoznać kiedy faktycznie są dobrymi ludźmi, a kiedy tylko maszynkami do zarabiania mnóstwa kasy.
Kiedy tylko do moich uszu dostał się dźwięk gwizdka sędzi, ruszyłam z powrotem w stronę wejścia na murawę. Krążyłam po mojej stronie boiska starając się uchwycić najlepsze chwile piłkarzy mających akurat przy nodze piłkę.
Kiedy zauważyłam Casha biegnącego w stronę Meksykańskiego piłkarza, kucnęłam ustawiając aparat od dołu. Zamiast jednak odebrania mu piłki, Polski piłkarz został podcięty przez innego Meksykanina i zderzył się ostro z aktualnym posiadaczem piłki. Zmarszczyłam brwi gdy cała trójka runęła na ziemię i odsunęłam od siebie aparat zerkając na sędzię zatrzymującego od razu mecz. Mężczyzna wzniósł do góry żółty kartonik karający Meksykańskiego piłkarza, który podciął Casha. Zamiast podnieść się po upadku, Matty jednak wciąż leżał na mojej stronie murawy i ściskał kurczowo dłonią swoją kostkę. Z daleka nie widziałam jego wyrazu twarzy, jednak po jego pozie mogłam wywnioskować, że to nie był zwykły upadek.
Sędzia wpuścił na boisko dwójkę ratowników, którzy pochylili się nad piłkarzem. Nie zorientowałam się nawet kiedy oparłam się o barierkę oddzielającą mój korytarzyk od boiska i obserwowałam to co działo się z uchylonymi ustami.
– Schodzi, nie ma innego wyjścia. – Usłyszałam czyjś głos z tyłu.
– Kurwa mać.
Często podczas meczy słyszałam Polskie konwersacje naszej technicznej kadry, w tym mnie.
Cash oplótł ręce wokół karków dwóch ratowników, którzy pomogli mu się podnieść. Przynajmniej nie potrzebował noszy. Z ich pomocą, skacząc na jednej nodze zszedł z boiska. Chciałam podejść i zapytać co się w ogóle stało, ale kiedy tylko zszedł z murawy, wokół niego pojawił się spory tłum osób tak samo ciekawych jak ja. Dopiero wtedy udało mi się dostrzec zawiedzioną minę mężczyzny, który niespodziewanie na mnie spojrzał. Instynktownie odwróciłam wzrok i wbiłam go w czarny ekran mojego aparatu.
Bardzo szybko na murawę wprowadzony został piłkarz z rezerwy, który zastąpił miejsce Matty'ego, dlatego wróciłam do mojej pracy i oddalając się jak najbardziej od wielkiego wejścia w którym zniknął już Cash, zaczęłam po prostu robić zdjęcia.
Wciąż jednak z tyłu głowy zastanawiałam się, czy Cash da radę wrócić do gry na tych mistrzostwach.
Gdy mecz zakończył się remisem, zeszłam na korytarz zanim zrobił się tam wielki tłum.
Przechodziłam wąskim korytarzem pełnym drzwi, prowadzących do różnych szatni i pokoi. Jedne drzwi były delikatnie uchylone.
Nie ruszaj się tak, bo ci wykręcę nogę w którymś momencie! – Rozpoznałam głos Florence.
Pozwoliłam sobie wślizgnąć się do pomieszczenia w którym oprócz rozsuniętych na boki stołów znajdowało się lekarskie łóżko na którym siedział Cash.
– Aj, przepraszam. – Zająkałam się. – Mogę?
– Jasne, chodź. – Uśmiechnęła się do mnie blondynka.
Jak się czujesz? – Zwróciłam się do piłkarza, który siedział naburmuszony trzymając ręce na piersi.
Jakby moja kostka miała wybuchnąć. – Mruknął. – A ona w tym wcale nie pomaga. – Spojrzał na Florence, która pokręciła głową.
Gdyby nie ja to w ogóle byś nie wrócił na mistrzostwa. – Podniosła jedną brew.
Dziewczyna miała w sobie coś, co emanowało pewnością siebie i niezależnością. Zaczynałam jej tego powoli zazdrościć. Cash zmierzył ją wzrokiem, po czym jego twarz się rozluźniła kiedy syknął z bólu i dotknął swojej widocznie spuchniętej kostki.
– Jak już tu jesteś, to wpisz swój numer do moich kontaktów. – Zwróciła się do mnie Florence. – Nie mam kodu, kontakty mam na pierwszej stronie. – Dodała.
Niepewnie wzięłam do ręki jej telefon i opierając się o ścianę, zaczęłam wpisywać się do jej kontaktów. Co chwilę starałam się na siłę prostować mój kręgosłup, który sam garbił się od ciężaru wiszącego na mojej szyi aparatu.
Ostrzegaj zanim coś zrobisz. – Jęknął Cash, gdy Florence przycisnęła jego kostkę.
Nie lamentuj już, nigdy nie miałeś skręconej kostki? – Zakpiła z niego.
Nie znając kontekstu ich rozmowy, można by pomyśleć, że Florence jest po prostu niemiła, jednak jej słowa ani trochę nie denerwowały Matty'ego. Wręcz przeciwnie, wciąż się z nią przekomarzał.
– To ja będę już lecieć, chciałam tylko się przywitać. – Odłożyłam telefon znajomej na komodę.
– Możesz zostać jeśli nie masz nic do roboty. – Odpowiedziała Florence skoncentrowana na uciskaniu niektórych miejsc w nodze Casha, który obserwował wszystko nerwowo przeczesując włosy dłonią.
– Muszę obrobić zdjęcia, więc im szybciej będę w hotelu tym lepiej. – Moja pewność siebie zniknęła tak szybko jak też się pojawiła, dlatego chciałam wycofać się jak najszybciej tylko się dało.
Cały wieczór spędziłam w łóżku z komputerem na kolanach obrabiając zdjęcia. Kilka z nich wrzuciłam na mojego prywatnego instagrama, a resztę przesłałam mailem Adamowi.

Give it time // Matty Cash ff  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz