Usłyszałam trzask drzwi, który o mało co nie sprawił, że przejechałam czarną kredką po całej twarzy.
— Parę dzieci chciało ode mnie autograf, oczywiście musiałem się zatrzymać. — Cash po zdjęciu butów wszedł do pokoju hotelowego i zajrzał do łazienki od której drzwi zostawiłam otwarte na oścież. — Nawet ja nie robię takiego bałaganu.
— Daj mi spokój. — Warknęłam zdenerwowana na to, że nic mi tego dnia nie wychodziło.
Mężczyzna podszedł do mnie i stanął aż za blisko, bo zimno z jego kurtki przeszło na mnie. Odklejając mnie na chwilę od denerwowania się na mój makijaż złożył delikatny pocałunek na moich ustach, a ja nawet na chwilę się uśmiechnęłam.
— Ale mam ciepłą kawę. — Schował za siebie ręce w których trzymał dwa papierowe kubki z plastikowymi nakładkami.
— Jeśli jest ze starbucksa to dostaniesz w nos.
— Jak to tak kopać umierającego? — Wspomniał o swoich wciąż bardzo widocznych ranach na twarzy. Nie znikną tak szybko, nie ma mowy.
— Każdego kto przynosi kawę ze starbucksa można kopać. — Założyłam ręce na piersi. Nienawidziłam kawy z większości sieciowych kawiarni, dlatego zawsze szukałam uroczych małych kawiarenek w których kawa była o niebo lepsza.
— Jest z nero. — Uśmiechnął się szeroko.
— Przejdzie. — Wyciągnęłam rękę aby wziąć swoją kawę, ale Cash schował ją jeszcze dalej, dając mi niespodziewanie jeszcze jednego buziaka w usta po czym podał mi kubek.
— Twoi rodzice się załamią kiedy zobaczą mnie w takim stanie. — Stwierdził mężczyzna podchodząc do lustra i przejeżdżając palcem po zadrapaniach spowodowanych rozbitym szkłem.
— Zakryję ci to.
— Serio?
— No jasne, nigdy ci tego nie mówiłam, ale mam świetne umiejętności w makijażu. Siadaj na łóżku.
— Bo co, nie dosięgniesz inaczej?
— Zrobię ci wodoodporne neonowe kreski na oczach jak coś jeszcze dodasz. — Posłałam mu mordercze spojrzenie pomimo tego, że miał rację. Aby mu dorównać musiałabym mieć na sobie dziesięciocentymetrowe szpilki.
Cash posłusznie usiadł na łóżku zdejmując z siebie puchową kurtkę. Czekając aż zgarnę z kosmetyczki wszystko czego potrzebowałam popijał swoją kawę. Podeszłam do niego kładąc mój kubek, dwa korektory i różową gąbeczkę na szafce nocnej.
— Okej, teraz jesteś za nisko. — Położyłam dłonie na biodrach.
Mężczyzna poklepał dłońmi swoje kolana, a ja podniosłam jedną brew.
— Jak chcesz. — Parsknęłam i wdrapałam się na jego kolana sięgając po kosmetyki leżące na szafce nocnej.
— Zielony korektor? I co ty chcesz z tym zrobić? — Zmarszczył brwi widząc jak wyciskam sobie na palec trochę zielonego korektora.
— Zobaczysz. — Odpowiedziałam w całkowitym skupieniu wklepując mu wszystko w zaczerwienienia najdelikatniej jak tylko mogłam aby nic go nie bolało.
Może nie udało mi się zakryć wszystkiego tak aby nic nie było widać, ale rany nie rzucały się przynajmniej w oczy tak samo jak wcześniej. I tak byłam w stu procentach pewna, że moja matka zainteresuje się jego śladami i nie zapomni o nie zapytać.
***
— Nie wiem czy to był taki dobry pomysł. — Mruknęłam opierając łokieć na drzwiach samochodowych.
CZYTASZ
Give it time // Matty Cash ff
FanfictionAnnie Hale wyjeżdża jako fotograf do Kataru na mistrzostwa świata aby odciąć się od swojej rodziny