17.

1K 65 38
                                    

Dziwnie jest mi to zostawić z tyłu. — Mruknęłam wpatrując się po raz ostatni w światła wielkiego miasta jakim jest Vancouver. Zawsze mogłam tu wrócić, ale to było mało prawdopodobne, to miejsce zawsze będzie przypominać mi o jednym z gorszych miesięcy w moim życiu.

Nie czułaś się tu wcale dobrze.

Wiem, ale nawet nie spytałam Kiary co u niej. Jak to się wszystko dalej potoczyło. — Poczucie winy zjadało mnie od środka od sylwestra.

Miałaś zostawić całą ich zepsutą ekipę w przeszłości pamiętasz?

Westchnęłam ciężko odwracając wzrok od panoramy, która już zaczęła mnie przytłaczać. Nie miałam już wyjścia, nie mogłam zawrócić samolotu. Gdyby to był prywatny samolot, może dałoby się coś zrobić. Na moje szczęście lecieliśmy jednak zwykłym publicznym airbusem.

Może szampan dla państwa? — Spytała stewardessa cukierkowym głosem.

Nie patrzyłam na alkohol z wielką miłością od paru dni, wręcz przeciwnie. Nie chciałam widzieć go na oczy, ale z drugiej strony moje serce jedyne czego chciało to właśnie upicia się aż straciłabym całkowicie świadomość.

Nie, nie dziękujemy. — Odpowiedział za mnie Cash.

Gdybyście tylko wiedzieli ile czasu kłóciłam się z nim o to, że nie chcę mieć miejsc w pierwszej klasie, bo nie będę wydawać tak dużej kasy na idiotyczne przywileje jakim jest na przykład szampan. W końcu jednak dałam się przekonać, bo przywalił mi argumentem pod tytułem „obiecałaś, że zaczniemy wszystko naprawiać", który obejmował też moją niechęć do tego aby cokolwiek mi stawiał. Dlatego umówiliśmy się, że oddam mu pieniądze za zwykły bilet w klasie ekonomicznej, a on pokryje koszty upgrade'u. Choć dalej nie czułam się z tym do końca dobrze, próbowałam przemóc się przynajmniej na tyle. Mały krok do przodu.

Teraz będziesz mnie widział jako alkoholiczkę i niewiadomo kogo jeszcze. — Zaśmiałam się pełnym sarkazmu głosem.

Przestań, wcale cię tak nie widzę. Poza tym, mieliśmy wszystko naprawić powoli. To wymaga czasu.

No ale powiedz mi dlaczego nie chciałbyś sobie znaleźć kogoś prostego jak nie wiem, żona Messiego.

Usłyszałam głośne parsknięcie.

Żona Messiego?

To był przykład! — Jęknęłam. — Ale tak, ona się wydaje na przykład taka po prostu prosta, bezproblemowa i miła.

Po pierwsze nie mogę mieć żony Messiego, bo to żona Messiego.

Ale na pewno jest milion dziewczyn takich jak ona. — Uniosłam brwi.

Dlaczego ty próbujesz mi znaleźć dziewczynę? Zaraz pomyślę, że to ty się nie chcesz ze mną męczyć.

Czyli przyznajesz, że się ze mną męczysz!

Że co? — Cash zmarszczył brwi wciąż mając rozbawioną i zdezorientowaną minę na twarzy. — Nie łap mnie tak za słowa.

— Ja tylko mówię, że lepiej by ci było z kimś takim. — Założyłam ręce na piersi.

A przyszło ci do głowy może to, że ja wcale nie chcę kogoś takiego jak żona Messiego? Tylko chcę właśnie kogoś takiego jak dziewczyna Casha?

Zacisnęłam usta i wydęłam je wyglądając jak ryba, która puchnie do rozmiaru piłki. To zabrzmiało trochę nierealnie i prawdę mówiąc lekko mnie wystraszyło. Nie miałam nic przeciwko, ale jednak całe moje ciało przeszły ciarki. Wciąż nie byłam pewna czy będę w stanie poradzić sobie w tej roli.

Give it time // Matty Cash ff  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz