14-15 marzec, 2016
𝐎 𝐏𝐑𝐀𝐂𝐘 𝐋𝐎𝐑𝐄𝐋𝐄𝐈 𝐍𝐈𝐄 𝐓𝐑𝐙𝐄𝐁𝐀 𝐁𝐘Ł𝐎 𝐒𝐈Ę 𝐑𝐎𝐙𝐆𝐀𝐃𝐘𝐖𝐀Ć. Bo przecież, o ironio, co tu rozmyślać o zwykłym zabijaniu? Zwyczajni ludzie, którzy żyli ledwo łącząc koniec z końcem rzucali często przezabawne stwierdzenia, gdzie gdy Lorelei się z takowymi spotykała to nie mogła powstrzymać śmiechu. „Każde morderstwo jest złe" — nie była w stanie zliczyć ile razy słyszała to czy w telewizji, w trakcie rozmów przypadkowych mieszkańców w kawiarni czy widziała w urywku gazety.
Cóż, mimo wszystko ona sama nie żyła w bańce i wiedziała, że pozbawianie kogoś życia niekoniecznie jest czystym zagraniem. Pech chciał, że to właśnie w tym się specjalizowała. W nawyku nigdy nie miała mordować niewinnych ludzi, co w stanach bliskich Ohio zdarzało się aż za często — nie miała czasu na takie zabawy, akceptowała zlecenia jedynie w przypadku, gdy faktycznie dużo była w stanie na tym zyskać. Brudzić sobie rąk gdy nie jest to konieczne nie miała zamiaru, zdecydowanie bardziej wolała najpierw zanalizować wszystkie ważne aspekty, czasem nawet skusiła się na głębsze rozplanowanie działań (co zdarzało się rzadziej, gdyż zazwyczaj jej cele bywały głupsze niż przypuszczała). Być może to właśnie te wszystkie motywy były powodem jej kpin z tych wszystkich pseudo morderców, którzy zabijali parę osób w ciągu miesiąca i biegali jak poparzeni po lasach by się ukryć. Z jedną, szczególną osobą nasuwającą się na sam czubek języka, oczywiście.
Jej intrygująca postawa z pewnością przyciągała wielu biznesmenów, którzy z wielką chęcią powierzali jej zadania często wymagające rozlewu krwi. Wpłynęło to na opinię, którą w swoich kręgach utrzymuje, z tego faktu była bardzo usatysfakcjonowana. Lorelei Delafontaine z pewnością nie rzucała słów na wiatr — przynajmniej nie w błahych sprawach — a przede wszystkim była w stanie wypełnić każdą powierzoną jej misję; nie zdarzyło się, żeby miała problem z zebraniem informacji na temat kogokolwiek. Nie, gdy u swojego boku miała choćby Ben'a, który wcale nie powstrzymywał się przed okazjonalną pomocą za drobną opłatą. Oczywistym było również, że nie była nieskazitelna ale wydaje się, że tylko ona ma pojęcie o swoich wadach i wciąż udaje jej się je ukrywać.
Właściwie to dlatego z żadnego kontekstu nie wynikało, że Jeffrey Woods miałby być ciężkim orzechem do zgryzienia.
Z tego też powodu była raczej pewna szybkiego ukończenia zlecenia, którego de facto nawet jeszcze nie zaczęła, ale w każdym razie była po prostu spokojna. Nie zapowiadało się, żeby uśmiechnięty palant miał dziewięć żyć, choć zdawała sobie perfekcyjnie sprawę z tego, że ten to ma zapał do podróżowania. Niełatwo było go wychwycić w jakimkolwiek miejscu, bo po średnio dziesięciu dniach był już w innym mieście, a i tak jak na niego to dość długi okres czasu.
Obracając w dłoniach świstek papieru podarowany parę dni temu przez Liu, Delafontaine wyrzuciła gdzieś na chodnik niedopałek papierosa, patrząc się z obojętnością na jakieś dziecko obdarzające ją spojrzeniem. Nie zdziwiło ją to, bo faktycznie odstroiła się jak szczur na otwarcie kanału a szła jedynie do pobliskiego sklepu Jasona, by mieć dostęp do swojego mało profesjonalnego biura.
CZYTASZ
𝗜𝗧 𝗚𝗘𝗧𝗦 𝗪𝗢𝗥𝗦𝗘 ; homicidal liu
Fiksi Penggemarlorelei delafontaine zbyt dosłownie wzięła do siebie przysłowie ❝wróg mojego wroga to mój przyjaciel❞. ❝eisoonu, 2022/23❞