Boka
Wracając do domu przypomniało mi się że Nemeczek wspominał w szkole że Lili najbardziej lubi róże ale nie byle jakie tylko takie krwistoczerwone, więc pomyślałem żeby nazbierać jej piękny bukiet i tak też zrobiłem rano wyszedłem do ogrodu żeby znaleźć takie idealne ale niestety znalazłem tylko jedną. Jak na początek to bardzo dobre posunięcie, szczególnie że prawie się nie znamy- pomyślałem
Lili
Wróciliśmy do domu lekko po dwudziestej a więc nie dostaliśmy od mamy owalu że za późno wracamy do domu, cały czas myślałam o zachowaniu Janosza było inne niż gdy go poznałam, co chwilę łapaliśmy kontakt wzrokowy, łapaliśmy się za ręce i cały czas miałam dziwne zmiany temperatury ciała w jego towarzystwie, nie rozumiem dlaczego? Ciekawe co wymyślili tym razem?
Boka
Na placu spotykamy się o dwunastej a jest dopiero dziesiąta, więc mam jeszcze dwie godziny, jestem ogarnięty wszystko gotowe, ale na wszelki wypadek sprawdzę jeszcze raz- pomyślałem i tak też zrobiłem
Gdy sprawdzałem czy mam idealne wysprzątany pokój zauważyłem małą czerwoną wstążkę, podjąłem ją z podłogi i pomyślałem że będzie idealnym dodatkiem do róży, tak też zrobiłem zawiązałem kokardkę i spojrzałem na zegar, była jedenasta czterdzieści.
Ubrałem buty i wyszedłem z domu po drodze napotkałem Czonakosza, bez pytań się nie obyło
- Po co ci ten chabaźdź ?
- To dla Lili
- Uuuu, zakochałaś się
- Nie zakochałem się to podziękowania za pomoc wczoraj w ogrodzie botanicznym
- Tak tak już ci wieże- Czonakosz uśmiechną się podejrzliwie
- No prawdę mówię!
- Dobra powiedzmy że ci wieże
Czonakosz uwielbia się ze mną przekomarzać i droczyć ale robi to tylko poza Placem Broni.
Doszliśmy do furtki i zawołaliśmy - HOPLA HO HOPLA HO!!- O dziwo nikt nie otwierał więc zawołaliśmy- HOPLA HO HOPLA HO- tym razem otworzył nam Czele za nim stał Nemeczek a Lili tłumaczyła coś Kolnayowi i Barabaszowi, patrzyłem na tą trójkę przez chwilę nagle Czele zaczął nas przepraszać
- Przepraszam panie kapitanie ale Kolnay i Barabasz znowu się pokłócili, a jeśli mogę spytać to po co jest kapitanowi ta róża?- tylko ciężko westchnąłęm, i dodałem
- Czonakosz ci wytłumaczy- Czonakosz z uśmiechem ogromnym niczym słoń podszedł do Czelego i zaczął mu coś szeptać na ucho, a ja podeszłem do Lili która użerała się z Kolnayem i Barabaszem stuknąłem ją palcem w plecy a ona odwróciła się do mnie i powiedziała
- O to ty Janosz
- Jak widać- zaczęliśmy chichotać
- Lili...
-Tak?
- Proszę- wyjąłem z za pleców róże
- Dziękuję bardzo,ale za co to ?
- Za pomoc wczoraj w ogrodzie botanicznym
- Uuuuuuuuuu, panie kapitanie- chłopaki zrobili przy tym podejrzliwie uśmiechy, ale nie wszyscy Ernest patrzył na mnie tak jakby zaraz miał tu przyjść i odciąć mi głowę.
Staram się jak najszybciej pisać ale nie nadążam ale jeszcze raz dziękuję osobom które to czytają które chcą to czytać i które się dopytują właśnie w komentarzach kiedy następne części .
<333333333333