Zawsze wierzyłam, że można umrzeć tylko w jeden sposób. Ten cielesny.
Jednakże na przestrzeni lat przekonałam się że ciało może żyć, a dusza nie. Są to dwie, osobne cząstki, które same ustalają własne reguły, mimo współpracy.
Ja umarłam dwa razy. Po raz pierwszy, gdy ojciec zaprowadził mnie do klienta, którego musiałam obsłużyć. A drugi...Drugi sprawił, że już nie byłam sobą. Tylko człowiekiem, który po prostu egzystował.
Bo Samael skradł moje serce i rozkruszył je w drobny mak.
Był mężczyzną, który zdobył moje zaufanie, który sprawił, że w końcu zaufałam i oddałam swoje ciało i duszę. Nauczyłam się że tajemnice zamiast chronić tylko niszczą to co piękne. Zapewniał, obiecywał i planował naszą przyszłość, ale jak planować skoro teraźniejszość była kłamstwem? Skoro każdy gest czy pocałunek były sztyletami, które powoli wbijały się w moje ciało.
- Aurora...Mówię do ciebie! - Krzyk Emily rozprzestrzenił się pomieszczeniu.
Westchnęłam ciężko i odwróciłam się w jej kierunku, mając kubek kawy w ręku.
- Przecież cię, kurwa, słucham! - odparłam tak samo agresywnie, ale widząc zaciętą minę przyjaciółki wiedziałam, że to nic nie dało.
- Kiedy miałaś zamiar nam powiedzieć? - Spojrzałam na nią i Avę, która już nie kryła swojego współczucia.
- Nie ma o czym - odparłam, wzruszając ramionami. - A teraz wybaczcie, ale muszę was wyprosić bo idę do pracy.
Odstawiłam naczynie na marmurowy blat w kuchni i gdy chciałam je wyminąć, Emily chwyciła mnie za ramię i posłała złowrogie spojrzenie.
- Siadaj na dupie, albo to ciebie wyjebie przez balkon zamiast Avy - powiedziała, nawiązując do naszej rozmowy sprzed kilkunastu dni. - Już powiedziałam Melissie, że dziś cię nie będzie, więc nie musisz dziękować. - Uśmiechnęła się szyderczo, widząc moją naburmuszoną minę.
Tak jak kazała, usiadłam na jednym ze stołku w kuchni i czekałam aż się zacznie przesłuchanie. Gdyby nie to, że Rosie je powiadomiła o zaistniałej sytuacji zapewne miałabym spokój.
- A teraz, mów co się stało bo Rosie nie chciała nic powiedzieć. - Tym razem odezwała się Ava, gdy usiadła obok mnie.
- I nie pomijaj żadnych szczegółów. - Dodała Emily, wyjmując kieliszki do wina z szafki.
Nie wiedziałam ile czasu minęło, lecz opowiadałam. Zaczęłam od przyjazdu Rosie i tego, że kazałam jej się czegoś dowiedzieć o Samaelu. Następnie przeszłam do sedna całej wypowiedzi, a z każdym kolejnym słowem niewidzialne rany na moim ciele otwierały się na nowo.
Ból rozprzestrzeniał się po moim ciele od kilku dni i nie chciał odpuścić. Udawałam i dobierałam maski na każdy nowy dzień, ale wieczorem...Nie mogłam się pogodzić z tym czego się dowiedziałam.
Pierwszy raz w życiu mogłam powiedzieć, że kogoś kocham do tego stopnia, że aż się zatraciłam. Do tego stopnia, że wierzyłam w każde jego słowo, chcąc aby stało się ono prawdą.
- Zmieniam zdanie, jednak to jego wyjebie przez balkon - powiedziała Emily, gdy tylko skończyłam mówić.
Skinęłam głową, aprobując jej pomysł. Następnie sięgnęłam po kieliszek wypełniony czerwonym winem i upiłam łyk.
- Teraz możesz nie mieć okazji. Napisał mi dziś rano, że musiał wyjechać w interesach i wróci najszybciej jak to możliwe - syknęłam przez zaciśnięte zęby i jeszcze raz upiłam alkohol, aby choć trochę zagłuszyć ból. - Nawet mu nie odpisałam...
CZYTASZ
Samael / BDSM [+18]
Romantik'' Człowiek nie jest istotą, którą tworzy potrzeba, lecz istotą, którą tworzy pragnienie. '' ⚠️ Sceny erotyczne, przekleństwa ⚠️