14

751 64 16
                                    

Weszłyśmy do środka i rozglądałyśmy się na boki aby znaleść coś co pomogłoby nam być o krok do przodu w rozgryzieniu zagadki tajemniczego potwora i Rowan'a.

Nagle poczułam jak coś ciągnie mnie za dół od sukienki, spojrzałam tam i zobaczyłam rączkę, który po chwili wskazał mi na ogromny obraz wiszący na ścianie.

Podeszłam tam po czym zaczęłam mu się przyglądać.

~ Stary dom modlitwy, 1625 - taki widniał napis pod obrazem. Zaczęłam mu się przyglądać a mój wzrok przykuły dwie postacie. Jedna blondynka wyglądająca identycznie jak Wednesday, trzymająca jakąś książkę przyciśniętą do klatki piersiowej a nieopodal niej stała czarnowłosa dziewczyna również mająca warkoczyki tyle że jej oczy świeciły się na czerwono,  a w ręku widniała fioletowa, mieniąca się kula.

- Wednesday! - zawołałam czarnowłosą a ta natychmiast przybiegła do mnie - spójrz - pokazałam na obie postacie.

- To dziewczyny z mojej wizji - powiedziała czarnowłosa - blondynka trzyma te samą książkę sprzed krypty Crackstone'a, a czarnowłosa ma taką samą kule co płomienie ognia unoszące się naokoło niej za każdym razem gdy się pojawia - powiedziała Wednesday po czym zaczęła intensywnie rozglądać się naokoło - to ta książka - powiedziała zatrzymując się przy jakiejś gablocie - Morgan - spojrzała na mnie, ja tylko podeszłam po czym za pomocą super siły zerwałam kłódkę, dzięki czemu dziewczyna mogła bez problemu wyjąc książkę.

- „Codex Umbrarum" - przeczytała na głos - po łacinie to księga cieni - powiedziała po czym otworzyła ją i zaczęła wertować kartki - super, to fałszywka. Nie wiem kim jest Etsy, ale to raczej nie osadniczka dziwoląg - powiedziała odwracając książkę.

- Etsy to wydawnictwo - powiedziałam a ona spojrzała na mnie niezrozumiałe - to wydawnictwo, które wydało te fałszywkę - uściśliłam.

Nagle drzwi się otworzyły a do środka weszła ta ruda jędza, która trzymała Eugene'a.

- Do jasnego karmelka, co wy tutaj robicie? - zapytała zdenerwowana patrząc na nas.

- Pani Arlene, co tam? - zapytała jak gdyby nigdy nic Wednesday.

- Mówiłam że dom modlitw jest w remoncie. Wiem że słyszeliście - powiedziała groźnie.

- Mówiłem że drzwi były otwarte a was intrygował Crackstone - powiedział Eugene.

- Tak, gablota też była już otwarta - powiedziała Wednesday udając głupią.

- To replika - powiedziała kobieta patrząc na książkę, którą trzymała Wednesday.

- Co pani nie powie? - zapytała ironicznie czarnowłosa.

- Oryginał skradziono miesiąc temu, w trakcie osądu - wyjaśniła.

- To była tutaj jedyna autentyczna rzecz w wy dalej sprzedajecie bilety po 29,95$? - zapytała Addams.

- Trzymaj język za zębami - wysyczała rudowłosa - przydzielam waszą trójkę do mieszania masy krówkowej.

- Gdzie jest prawdziwy dom spotkań, ten z obrazu? - zapytałam.

- Skąd mam wiedzieć? - zapytała przewracając oczami - w kwietniu przyjechałam tu ze Scottsdale. A teraz wynocha stąd macie inne zadanie - powiedziała po czym całą trójką udaliśmy się z powrotem do starej fabryki. Przechodząc obok kawiarni zauważyłam Xaviera stojącego za ladą, postanowiłam się tam udać.

- A ty dokąd? - zapytała mnie Wednesday.

- Za chwile do was dołączę! - odkrzyknęłam nawet nie patrząc w jej kierunku tylko weszłam do kawiarni.

icanteven • Xavier ThorpeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz