24

690 53 16
                                    

Stałam przed szkołą przyglądając się trawnikowi, który jeszcze parę godzin temu płonął.

- W krypcie Wednesday znów miała wizje, prawda? - zapytał mnie Xavier, który nie wiadomo skąd się tutaj znalazł.

- Tak - odpowiedziałam krótko nie odrywając wzroku od napisu.

- Wiesz co widziała? - zapytał.

- Nie - skłamałam - Wednesday nie mówi mi o swoich wizjach - dodałam.

- Nadal ma mnie za potwora - powiedział Xavier.

- Nie wyklucza tej opcji - westchnęłam w końcu na niego spoglądając. Nie wiem dlaczego tak bardzo denerwuje mnie fakt że chce o niej rozmawiać.

- Rozumiem - westchnął Xavier po czym pocałował mnie na pożegnanie w tył głowy i odszedł.

Ja tylko przyglądałam się jego oddalającej sylwetce a w oczach cisnęły mi się łzy. Dlatego to jest takie dziwne? Nigdy się tak nie czułam, a teraz każdy jego ruch sprawia mi ból.

~~~

- ...Wydają się takie banalne. Goody ostrzega, że czeka mnie samotność i że będę tego żałować - przysłuchiwałam się monologowi Wednesday, która jak codzień wraz ze mną przyszła do Eugene'a aby poopowiadać mu co tam u nas.

Ja jedynie stałam i się temu przysłuchiwałam. Nie miałam dzisiaj kompletnie nastroju na nic. Poranna rozmowa z Xavier'em tylko mnie dobiła.

- Doktor Kinbott - powiedziałam przerywając monolog Wednesday, gdy zobaczyłam kobietę.

- Nie widziałam was od sesji rodzinnej, której na pewno nie zapomnę - powiedziała kobieta patrząc najpierw na Wednesday a poźniej na mnie - coś się stało, Morgan? Nie wygadasz najlepiej - dodała patrząc na mnie.

- Żyje - odpowiedziałam chłodno - jeszcze nikt mi kołka w serce nie wsadził. Nie dosłownie.

- A co u waszych rodziców? - zapytała kobieta.

- Miło spędziliśmy czas z moją matką brudząc sobie ręce - odpowiedziała Wednesday.

- W ogrodzie? - dopytywała lekarka.

- Na cmentarzu. I wyciągnęłam ojca z więzienia - kobieta nie widziała za bardzo co odpowiedzieć więc tylko uśmiechnęła się szerzej - co panią tutaj sprowadza? - zapytała Wed.

- Pracuje z matkami Eugene'a. Takie traumatyczne przeżycia wpływają na całą rodzinę. Pojechały na kilka dni do domu więc obiecałam że tu zajrzę - powiedziała kobieta wstawiając bukiet kwiatów do dzbanka.

- Zostawimy was - powiedziała Wednesday po czym łapiąc mnie za rękę wyciągnęła z pomieszczenia.

- Kim jest Goody - odezwała się kobieta.

- Daleką kuzynką - odpowiedziała wymijająco Wed - bardzo daleką.

- Chyba nie dostrzega tego kim jesteś.

- Widzi więcej niż pani sądzi - zarzekła się Wednesday - zapewniam że wciąż jestem zimna i bez serca - powiedziała po chwili Wednesday.

- Wątpię - powiedziała kobieta - by ktoś nieczuły siedział przy łóżku kolegi i nie miał by wyrzutów sumienia.

- Nie prosiłam o darmową sesje - warknęła Addams.

- To mój prezent urodzinowy - powiedziała z uśmiechem kobieta.

~~~

Siedziałyśmy wraz z Wednesday w kawiarni. Ja przyglądałam się ludziom zza szyby a Wed czytała książkę o Josephie Crackstonie.

icanteven • Xavier ThorpeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz