18

807 65 13
                                    

- Po co znowu tu idziesz? - zapytałam Addams, gdy ta ponownie weszła do pracowni Xaviera.

- To nie potrwa długo, muszę tylko znaleść coś do porównania DNA z pazurem - powiedziała Wednesday.

- Ja nie mam zamiaru brać w tym udziału - odpowiadałam od razu jednak Wednesday nie słuchała mnie w ogóle tylko włączyła światło i zaczęła się rozglądać i grzebać w jego rzeczach.

Ja tylko stałam oparta o framugę drzwi gdy nagle zobaczyłam że te się otwierają.

- Co wy tu robicie? - zapytał Xavier patrząc na nas.

- Skąd wiesz jak wyglada potwór? - zapytała Wednesday - może to autoportrety - rzuciła Addams.

- Myślicie że to ja? - zapytał Xavier i z bólem w oczach spojrzał ma mnie - ocaliłem ci życie - dodał patrząc na Wednesday.

- Potwór też. A może to byłeś ty w noc zabicia Rowana - powiedziała Wednesday.

- Wednesday skończ - powiedziałam podchodząc do nich.

- Przeginasz! - powiedział Xavier.

- Próbuje odkryć prawdę - powiedziała spokojnie czarnowłosa - a twoje obrazy mają motyw przewodni.

- To prawda - powiedział lekko wystraszony Xavier po czym głośno przełknął ślinę - ten stwór prześladuje mnie w snach od kilku tygodni. Nie potrafię go uciszyć wiec przychodzę tu i go maluje. Gdy malowałem tego - pokazał na nawiększy obraz - jego pazury się wyłoniły i mnie zadrapały - powiedział wskazując na swój kark.

- Pokaż - zażądałam a chłopak odsłonił swój kark, położyłam rękę na ranach i przejechałam po nich, a już po chwili nie było śladu.

- Myślałam że nad tym panujesz - powiedziała Wednesday.

- Nie w tym przypadku - powiedział.

- Może to poczucie winy - ciągnęła dalej Wed.

- Nie jestem potworem - zarzekał się Xavier.

- I przypadkiem zawarłeś w rysunku lokalizację jego kryjówki? - zapytała Wednesday wyciągając rysunek Xaviera - musisz mieć wyraziste sny.

- Już tu byłaś gdy cię przyłapałem na zewnątrz - powiedział sfrustrowany Xavier - tylko dlatego zaprosiłaś mnie na kruczą imprezę, żeby się wymigać? Jesteś niewiarygodna!

- Nic osobistego - powiedziała bez krzty skruchy Wednesday.

- Dla ciebie? Nigdy. Czy kiedykolwiek ktoś cię obchodzi Wednesday? - widziałam w oczach chłopaka ból. Dziewczyna, którą tak kocha wykorzystała go. Było mi go szkoda, ale też czułam się winna. Wierzyłam że Xavier jest niewinny, ale nie powstrzymałam Wednesday przed grzebaniem w jego rzeczach - wynoś się! - krzyknął - obie się wynoście! Miałem cię za przyjaciółkę - powiedział Xavier patrząc mi prosto w oczy - a ty wykorzystałaś mnie dla niej - nie miałam siły się tłumaczyć bo i tak by mi nie uwierzył dlatego bez słowa poszłam za Wednesday.

- Czemu masz taką minę? - zapytałam Eugene'a.

Postanowiłam trochę odpocząć od Wednesday i jej głupich pomysłów dlatego przyszłam na dziedziniec szkoły aby trochę odetchnąć. Nadal było mi przykro z powodu Xaviera.

- Zapytałem Enid w czasie lunchu, czy dostała mój miód - widziałam że zaraz się rozklei.

- Mówiłam - rzekłam - skoro oboje nie mamy z kim iść na imprezę...

- Chodźmy razem! - krzyknął Eugene.

- Nie, poobserwujemy jaskinię aby zidentyfikować potwora - powiedziałam a po chwili poczułam czyiś wzrok na sobie, spojrzałam w bok i dostrzegłam Xaviera patrzącego w moją stronę.

icanteven • Xavier ThorpeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz