pov Luke:
Rano obudziły mnie promienie słońca wpadające do pokoju przez okno. Nie wiem, która była godzina, ale patrząc na śpiących Reggiego i Alexa obstawiam, że nie za późna. Z dołu jednak już słychać było kroki. Dom nie spał.
Nie mając nic lepszego do zrobienia, postanowiłem zejść na dół. Już ze schodów widziałem osoby krzątające się w kuchni. Widziałem osobę. Tą jedną osobę.
Zatrzymałem się w wejściu, żeby rozejrzeć się po pomieszczeniu. Ciotka już coś gotowała, Carlos szykował stół a pan Molina robił coś na komputerze. Pewnie pracował. Moje oczy jednak nie mogły dostrzec jednej osoby, którą jeszcze ze schodów widziałem. Tą, na którą jedyną chciałem patrzeć. Zanim jednak zdążyłem rozejrzeć się dokładnie, ktoś objął mnie od tyłu.
- Dzień dobry śpiochu- usłyszałem słodki głos zza pleców.
Odwróciłem się i ujrzałem ją.
- Jaki od razu śpiochu?
- Wiesz, która jest godzina?
- 11:37- wtrącił się Carlos.
Okej, było trochę późno. Ale od razu nazywać mnie śpiochem?
- Idź obudź kolegów i zejdźcie na śniadanie- zarządziła ciotka po czym mrugnęła pod nosem- Dzisiejsza młodzież.
Uśmiechnąłem się więc tylko do dziewczyny stojącej już teraz obok mnie i ruszyłem na górę. Znowu schody. Nie mogłyby być ruchome czy coś?
pov Alex:
Obudziło mnie uderzenie czymś miękkim w twarz. To było dziwne. Nie czułem nic na twarzy od 25 lat. Dosłownie. Powoli otwierając oczy, zobaczyłem Luke'a z poduszką w ręce. Zaraz oberwę jeszcze raz? Już miałem protestować, ale chyba zobaczył, że nie śpię i skierował rzut poduszką w stronę Reggie'ego. Widok chłopaka dostającego po twarzy od razu zrobił mi dzień.
- Wstawajcie, prześpicie śniadanie- rzucił tylko Luke.
- Już? Jeszcze 5 minut..- Reggie zdecydowanie nie miał zamiaru wstawać.
- Dochodzi 12, a ciężki dzień przed nami.
- Już 12? Dobra, dobra- niechętnie zwlokłem się z łóżka.
Schodząc na dół, zatrzymaliśmy się na schodach słysząc słowa mężczyzny:
- Nie mogą zostać.
- Myślicie, że chodzi o nas?- spytałem.
- Możliwe- odparł Reggie.
- Czy ja wiem, wczoraj twierdził, że możemy zostać ile chcemy- Luke miał rację, chociaż kto wie, co wydarzyło się przez noc.
Weszliśmy do kuchni, gdzie byli już wszyscy domownicy. Pachniało tam cudownie. Nie wiem czym, ale od razu poczułem się głodny.
pov Julie:
Chłopacy zeszli na śniadanie, a ja tylko modliłam się, żeby ciotka nie przesadziła. Znałam ją. Wiedziałam, do czego jest zdolna.
- To skąd przyjechaliście?- ciotka zaczęła zanim jeszcze zdążyliśmy usiąść do stołu.
- Seattle- rzucił Luke.
- Portland- dosłownie w tym samym czasie powiedział Alex.
Całą czwórką spojrzeliśmy na siebie.
- Chyba nie rozumiem?- ciotka nie dawała za wygraną.
- Jesteśmy z Portland, ale przez ostatnie tygodnie przebywaliśmy w Seattle- wyjaśnił Reggie.
![](https://img.wattpad.com/cover/330451201-288-k526104.jpg)
CZYTASZ
~Only you darling~(Julie and the Phantoms)
Fiksi RemajaPo emocjonującym koncercie w Orpheum mogłoby się wydawać, że przygody zespołu się zakończą. Jednak chłopakom nie udało się "przejść na drugą stronę" a ponadto Caleb nie odpuści tak łatwo. Co teraz czeka naszych bohaterów?