„Karny"

387 16 5
                                    

Gdy rano się obudziłam leżałam sama na łóżku w pokoju Bruneta, a w koło nie było nikogo.
Domyśliłam się że Cristiano zabrał Juniora do przedszkola, więc leniwie wstałam z zamiarem wzięcia prysznica, ponieważ gdy brunet wróci, jedziemy na jakieś Boisko treningowe Realu Madryt, żeby nauczyć mnie grać w piłkę. Nie wiem po co to komu ale skoro ma pomóc to Cristiano wrócić do treningów to mogę się poświecić.

Stanęłam przed swoją szafą spoglądając na koszulki sportowe które ze sobą wzięłam. Była tam ta Realu Madryt od Ronaldo, Jakieś zwykłe Nike i koszulka Kyliana MBappe z PSG.
Bardzo kusiło żeby ją założyć. Oj bardzo.
Biorę okej.  Wrazie czego chłopak zamorduje mnie na miejscu. I cóż trudno.
Poza tym, ta ma w komplecie skarpetki te takie długie i spodenki. Więc to jest przekonujący argument.
Spakowałam wszystko do sportowej torby po czym zeszłam na dół.
Stanęłam przy blacie kuchennym i strasznie zaczęło mi się kręcić w głowie.
Mój oddech stał się nie równomierny a nogi jak z waty.
Usiadłam na krześle i przeczekałam chwile, i wszystko wróciło do normy.
-Nie długo masz lekarza wszystko będzie w porządku.- odparłam sama do siebie.
Właśnie w tym momencie usłyszałam przekręcanie zamku w drzwiach.
-Hej. Co tam robisz?- zapytał brunet wchodząc do mieszkania.
Na myśl o tym co działo się wczoraj rumieńce automatycznie wróciły na moją twarz.
Odwróciłam się w stronę kuchenki żeby chłopak przypadkiem nie zauważył.
-Jajecznicę, na śniadanie. Chcesz trochę?- zapytałam wyciągając patelnie z szafki.
-Jasne, przyda się przed treningiem.- odparł siadając po drugiej stronie blatu.
Już po chwili czułam jego wzrok na sobie.
Myślałam że po chwili się odklei ale się pomyliłam. Może się zapatrzył?
-Czemu cały czas się na mnie patrzysz.- zapytałam, a gdy jego brązowe tęczówki spotkały moje automatycznie odwróciłam głowę w drugą stronę.
-Bo jesteś ładna to się patrzę.- odparł a ja schowałam twarz w dłoniach śmiejąc się.
-Stałam tyłem.- odparłam krzyżując ręce na piersiach.
-Z każdej strony jesteś piękna.- odpowiedział uśmiechając się.
-Dobra weź się nie podlizuj.- odparłam odwracając się.
Usłyszałam za sobą cichy śmiech chłopaka, po czym odszedł od blatu podchodząc do mnie.
Złapał mnie w pasie od tylu kładąc swoją głowę na moim ramieniu.
W moim brzuchu szalało stado motylków, a na moim ciele pojawiła się gęsia skórka.

Ty dobrze wiesz co to znaczy kobieto. Tylko boisz się przyznać.
Wypędziłam z głowy wszystkie myśli starając się skupić na robieniu jajecznicy.
-Strasznie uniemożliwiasz wykonywanie jakichkolwiek ruchów.- odpowiedziałam zdejmując jajecznicę z patelni.
-Jakoś Ci to chyba nie przeszkadza.- odpowiedział
No nie przeszkadza.
Poza tym że moje ciało wariuje.
-Tak tak. Wcale.- odparłam.- Spakowałeś już torbę na trening?
-Jeszcze nie.
-To może idź to zrób a ja skończę w pokoju śniadanie.- odpowiedziałam myśląc że tym sposobem odpędze od siebie piłkarza.
-Tak bardzo chcesz się mnie pozbyć?- odpowiedział tym samym wyrywając mi myśli z głowy.
-Nie no co ty. Dbam tylko o to żebyś był spakowany.- odparłam śmiejąc się
-No dobra.- powiedział, po czym pocałował mnie w policzek i odszedł.
Zwariuje z tym facetem. Wynosić mnie z tąd kiedyś będą przysięgam.
Zrobiłam szybką sałatkę i przygotowałam lemoniadę.
-Chodź piłkarzyku, śniadanko na stole.- odparłam śmiejąc się.
Już po chwili można było usłyszeć zabiegającego po schodach chłopaka.
-Nie zabij się po drodze co? Będę do Neymara dzwonić żeby mnie uczył grać?- powiedziałam śmiejąc się po czym spojrzałam na bruneta króremu ewidentnie nie było do śmiechu.
-Serio? Nadal Ci ten Neymar w głowie siedzi. Czemu nie ja?- zapytał siadając do posiłku.
-Przecież wiesz że żartuje.- odpowiedziałam popijając jajecznicę przepyszną lemoniadą.
-Zobaczysz, kiedyś tak Ci zawrócę w głowie że będziesz myśleć tylko o mnie.- odpowiedział udając obrażonego.

Oj Cristiano gdybyś tylko wiedział że tak się stało już dawno.- pomyślałam

Po kilku minutach skończyłam posiłek odnosząc talerze do kuchni.

Odpoczęłam godzinę po posiłku tak jak kazał chłopak, przy okazji czytając ulubioną książkę.
-Gotowa?-Zapytał stojąc z torbą przewieszoną na ramieniu torbą z logiem swojego klubu.
-Jasne, tylko skocze po torbę na górę.- odparłam wspinając się po schodach.

Droga minęła nam spokojnie, w ciszy.
Nie minęło jakoś sporo czasu, zobaczyłam boisko z flagami klubu królewskich.
-To tutaj?- zapytałam wysiadając.
-Tak. Zarząd Klubu powiedział że akurat dzisiaj nie będzie tutaj nikogo poza nami.- odpowiedział zamykając samochód.
-No i super.- odparłam kierując się w stronę boiska.- Gdzie jest szatnia?
-Tutaj. Ja mam już strój na sobie więc zaczekam na boisku.- odpadł chłopak kierując się w stronę murawy.

Szybkim krokiem wbiegłam do szatni przebierając się w strój wcześniej przygotowany.
Spojrzałam w lustro i zaśmiałam się z samej siebie. Wyglądałam jak napalona fanka Kyliana MBappe.
Po chwili wyszłam na boisko.
Chłopak spojrzał na mnie i oczy prawie wyszły mu z orbit.
-Naprawdę? Teraz Kylian?- zapytał skanując mnie wzrokiem.
-Ładna bardzo ta koszulka. Czego chcesz.- odpowiedziałam nie mogąc dłużej wstrzymywać śmiechu.
-Dobra wiesz co, chodź ze mną.- powiedział ciągnąć mnie za rękę powrotem do szatni.
-Hej no. Nie będę ćwiczyć w swoich Jeansach i Czarnym topie.- powiedziałam wyrywając się
-No przestań nie chce żebyś ćwiczyła w swoich ubraniach. Mam dla ciebie coś lepszego niż to co masz teraz na sobie.- odparł puszczając moją rękę.
-Ale ty jesteś zazdrosny.- odparłam śmiejąc się. Chłopak spojrzał na mnie tylko uśmiechając się, po czym zaprowadził mnie do szatni otwierając szafkę z napisem „7".
W środku były jego stroje i masa korków, i czerwone pudełko, które mi dał.
-Ubierz to. Czekam na boisku.- opowiedział
-A taką miałam ładną koszulkę...- odparłam udając załamanie.
-Teraz będziesz miała jeszcze ładniejszą.- odpowiedział wychodząc.

Weszłam do łazienki zamykając ją na kluczyk, po czym otworzyłam czerwone pudełko od chłopaka.
W środku znajdowała się czerwona koszulka reprezentacji Portugalii z numerem 7 na tyle, tym razem z napisem „Ronaldo" i spodenkami w zestawie.
-Co za wariat.- opowiedziałam śmiejąc się pod nosem, po czym szybko przebrałam się w strój.
Wyszłam na boisko spowrotem, spoglądając w stronę Bruneta.
Robił z piłką różne sztuczki.
Byłam zafascynowana tym jak sprawia mu to radość.
Po chwili spojrzał na mnie. Nasze tęczówki zetknęły się ze sobą.
Przeskanował mnie całą od góry do dołu i uśmiechnął się.
-Teraz wyglądasz o wiele lepiej.- powiedział podchodząc do mnie.
Złapał mnie za ręce stykając nasze czoła ze sobą.
-Jesteś strasznym zazdrośnikiem.- odpowiedziałam głaszcząc kciukiem jego policzek.
-Chyba mam o co.
-No właśnie nie wiem.
-Masz wątpliwości?- zapytał łapiąc mnie jedną ręką w talii.
Zamarłam, znowu to same uczucie które towarzyszy mi zawsze w takich momentach, kiedy Portugalczyk zbliża się do mnie.
-To nauczysz mnie grać w te piłkę czy będziesz tak stał i się we mnie wpatrywał?- zapytałam chłopaka, na co on zaśmiał się puszczając mnie.
-Czyli nie umiesz kopać piłki tak?- zapytał mnie biorąc piłkę do ręki.
-No nie umiem. Nigdy nie grałam.- odpowiedziałam zawiązując korki które kupiłam wczoraj.
-Przynajmniej buty dobre kupiłaś. Jestem ambasadorem Nike.- odpowiedział
-Wiem, ale kupiłam takie bo mi się podobały.-odpowiedziałam spoglądając na śmiejącego się chłopaka.
-Dobra słuchaj na początek nauczymy Cię kopać w piłkę.- odpowiedział
Wziął piłkę i położył ją przed sobą.
-Kopiesz bokiem a nie przodem jasne?
-Jasne.- odparłam
Chłopak podał mi piłkę a ja odbiłam ją bokiem nogi tak jak mi kazał.
-Udało się jej!- krzyknęłam zadowolona.
-Brawo.- powiedział łapiąc piłkę w dłonie.

I tak minęła może godzina.
Uczył mnie jakiś trików które w sumie w ogóle  mi nie wychodziły, ale tak czy siak byłam bardzo szczęśliwa, zresztą on też.
-Dobra słuchaj, widzę że jesteś zmęczona, więc ostatnie co zrobimy to strzelanie karnego.- odpowiedział stawiając piłkę na wyznaczonym do tego polu.
-Okej. Ale tak bez bramkarza?- zapytałam rozgrzewając się.
-Ja będę twoim bramkarzem.- odpowiedział stając na bramce.
-No serio? Tak to ja w ogóle  nie strzelę.- odparłam krzyżując ręce na piersiach.
-No to co chcesz strzelać na pustą bramkę?- zapytał rozkładając ręce
-Jest możliwość że i tak nie strzelę wiesz o tym.- odpowiedziałam
-Dobra dawaj, dam ci fory.
-Już?
-No, strzelaj.
Ruszyłam do piłki po czym kopnęłam ją a ta poleciała w prawy dolny róg bramki.
Ronaldo tak jak powiedział tak chyba zrobił,
dał mi fory, ale tak czy siak skakałam z radości po strzeleniu w bramkę.
-Udało się!- krzyknęłam rzucając się w ramiona Portugalczykowi.
-Jestem z ciebie dumny. Teraz to już możesz w kobiecej lidze zagrać.- powiedział biorąc mnie na ręce.
-Chyba wole jednak być psychologiem.- odpowiedziałam z uśmiechem.- Zaniesiesz mnie do szatni?- zapytałam spoglądając na niego błagającym wzrokiem.
-Niech Ci będzie.- powiedział brunet niosąc mnie w stronę szatni.

~She will help you~ Cristiano Ronaldo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz