„coś przedemną ukrywasz"

180 12 7
                                    

Czekałam i czekałam, mijały godziny.
Cristiano nie odbierał telefonu, nie odpisał też na ani jedną moją wiadomość. Postanowiłam wtedy właśnie zadzwonić do Marcelo żeby zapytać czy mój chłopak zajechał może do niego.

-Georgina?

-Hej Marcelo. Sorry że przeszkadzam w świętowaniu, No i gratuluje wygranego meczu.- powiedziałam słysząc iż Brazylijczyk odebrał telefon.

-Nie przeszkadzasz. Mów co tam?

-Nie ma może z tobą Crisa? Nie wrócił do domu od kilku godzin, nie odbiera ani nie odpisuje na wiadomości, zaczynam się nieco niepokoić..- odparłam do słuchawki mając głęboką nadzieje że Cristiano pojechał do kumpla opić wygrany mecz, i zapomnieć o nie strzelonej bramce.

-Jestem z chłopakami z drużyny, ale Cristiano powiedział że ma coś do zrobienia więc nie może z nami świętować.- powiedział, a ja momentalnie strasznie się zestresowałam.

-Ale jak to... Nic mi nie mówił o żadnym wyjściu..

-Nie denerwuj się. Pewnie nie długo wróci.

Ta jasne. Łatwo mówić.
Ale przecież ja nie będę siedziała tak bezczynnie i czekała aż wróci.
Jak dobrze, że Junior został jeszcze na noc u babci. Nie wiem co bym zrobiła gdyby był tu jeszcze w domu i czekał razem ze mną na tatę.

-Pojadę go poszukać.- odparłam

-Georgina Madryt jest wielki a on może być wszędzie. Sama nigdy go nie znajdziesz.- powiedział starając się zatrzymać mnie przed szukaniem chłopaka.

-I tak pojadę.- powiedziałam spoglądając za okno.
Niebo pokrywały ciemne burzowe chmury a już w oddali było słychać grzmoty.

-Słyszysz jaka jest pogoda? Pewnie zaraz wróci.- mówił starając się przekonać mnie jednak do pozostania w domu.
Ale ja jestem zdeterminowana żeby go szukać i na pewno się nie poddam.

-To jedź ze mną.- odparłam ubierając na siebie cienką kurtkę Nike, bo była ona jedyna na wierzchu, oraz moje Jordany, które w tym momencie były najcieplejszym butami jakie miałam.
Wiedziałam że to i tak nie wystarczy na ulewę którą zapowiadają, ale nie mam czasu wyjmować kurtki deszczowej i kaloszy. A zwłaszcza ich szukać.

-Wiesz jak bardzo bym chciał? Ale jestem lekko pijany, przed chwilą z chłopakami piliśmy, a nie będę cię narażał na wypadek samochodowy.

-Dobra rozumiem. I tak dzięki.

-Uważaj na siebie.- powiedział Marcelo po czym zakończył rozmowę.
Przed wyjściem wzięłam jeszcze kluczyki do najszybszego samochodu jaki mamy w garażu, wiedząc że czas jest ograniczony, a w szybszym czasie szybciej go znajdę.
Zamknęłam dom na klucz po czym wyszłam na początek sprawdzając Snapchata żeby upewnić się że Cristiano ma wyłączoną lokalizacje.
Niestety, jego snapchat pokazywał że był on aktywny 6 godzin temu, więc nie za wiele mi to mówiło.
Postanowiłam najpierw poobjeżdżać najczęściej odwiedzane przez nas miejsca.

Z minuty na minutę zaczął padać deszcz tak mocny że ledwo cokolwiek widziałam na oczy. Widoczność ograniczona praktycznie do zera. Jeszcze ten samochód, tak się ślizga że zamiast szybciej, muszę jechać wolniej.
Mogłam wziąć terenówkę...
Po drodze sprawdziłam już kilka miejsc jednak w żadnym go nie było.
Ostatnią deską ratunku było sprawdzenie czy może Cristiano ma włączoną lokalizacje w swoim telefonie.
Na IPhonie jest taka aplikacja jak „Znajdź" pokazuje ona udostępnione kontakty, i niektóre urządzenia oraz ich położenie.
Z prędkością dosłownie światła włączyłam te aplikacje szukając następnie Cristiano na mapie.

-Jest!- krzyknęłam sama do siebie gdy zobaczyłam Portugalczyka na ekranie.
5km ode mnie.
Przy naszym stawie przy domu jak mogłam tam nie zajrzeć!
Wcisnęłam gaz do dechy najmocniej jak się dało po czym prawie wypadając z zakrętu udałam się nad staw z nadzieją że Cristiano będzie tam, i nareszcie wróci do domu.
W końcu jest zimno i mokro, w dodatku leje a on ma na sobie pewnie spodenki i bluzę.

Gdy dojechałam musiałam zostawić samochód przy wejściu do lasu i kawałek przejść sama. Było już ciemno co dodatkowo utrudniło proces, a samochodu Crisa nie widziałam, co dodatkowo mnie zdemotywowało.
Po chwili przemoknięta do suchej nitki dotarłam do jeziora, gdzie niestety nie zastałam chłopaka.
Zawiedziona wszystkim usiadłam na mokrej ławce na pomoście a po moim policzku zaczęły spływać łzy które przez pogodę pomieszały się razem z deszczem.
Było mi zimno byłam przemoczona, i strasznie zestresowana.
Gdzie on może teraz być? Madryt jest ogromny...

Po dłuższej chwili stwierdziłam że to nie ma sensu i wróciłam do domu.
Ku mojemu zaskoczeniu samochód Ronaldo stał na parkingu a w domu paliło się światło.
Jak poparzona wbiegłam tam po czym zobaczyłam Cristiano który siedział przy stole i chyba spał.

-Chyba sobie ze mnie żartujesz!- krzyknęłam w stronę Portugalczyka na co ten momentalnie wstał udając się w moją stronę.

-Chyba ty sobie żartujesz. Gdzie wyszłaś o tej godzinie? Widzisz jaka jest pogoda?! Pomyślałaś w ogóle o dziecku?!- krzyczał Cristiano na co ja trochę się zestresowałam.
Myślałam że zacznie przepraszać i błagać na kolanach o wybaczenie a ten zamiast tego na mnie krzyczy.

-Słucham? Gdzie byłam ja?! A powiesz mi gdzie byłeś ty?!- chłopak momentalnie zamilkł spuszczając głowę w dół a jego ton głosu znacząco się obniżył.

-Na spotkaniu..- powiedział nawet nie podnosząc na mnie wzroku.

-Z kim?

-Ze starym kolegą.- powiedział nadal nie patrząc mi w oczy, więc momentalnie podniosłam jego głowę zmuszając żeby na mnie spojrzał.

-Kłamiesz.- powiedziałam widząc w jego oczach jak bardzo zgubił się w swojej wypowiedzi.- Zamierzasz mi powiedzieć z kim tak na prawdę się spotkałeś?

-Idę spać jestem zmęczony.- odparł zostawiajac mnie bez żadnej odpowiedzi.
Pobiegłam do swojego pokoju jak najszybciej mogłam rzucając się z płaczem na łóżko.

Nie wiedziałam co się stało pomiędzy nami ale coś mi tu mocno nie grało..

~She will help you~ Cristiano Ronaldo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz