PODZIĘKOWANIA

272 16 102
                                    

Nie nie mam na imię Zdzisław.
Ale chcę mieć lol





Dobra, a teraz serio.

Bardzo szczerze dziękuję wam za miłe i zabawne komentarze, za motywację do pracy.

Dziękuję Mojej Ulubionej Komentatorce za piękne komentarze i ciekawe teorie.

Gdyby nie wy, nie skończyłabym tego pisać.

Co dalej?

Eeee... Tak, wiem. Nie wyjaśniłam wszystkiego, a epilogiem wyraźnie zasugerowałam, że to jeszcze nie koniec.

I tak.

To nie koniec, bo planuję drugą część w najbliższym czasie.

I kiedy tylko powstanie umieszczę o niej informacje w tej książce.

No i najważniejsze.

Oto ciekawa scenka:

POV: WEDNESDAY
Siedziałam przywiązana do krzesła. Oczy miałam zawiązane chustą, a na ustach taśmę.

Nagle ktoś ją odkleił i przy okazji odkrył mi oczy.

Zamrugałam, przyzwyczajając się do światła. Nagle zamarłam.

– Gates?!

– Nie, twoja stara – mruknęła ruda małpa.

– MICHACHACHACHACHA!

– Cicho Gabryś – mruknęła okularnica – Przecież dostałeś nowe czerwone rurki.

Końskie odgłosy ucichły.

– Czasem go ujeżdżam – mruknęła znudzona.

Nagle drzwi zostały wyważone, a do środka wbiegł Xavier.

– ZARAZ JA CIEBIE UJADĘ.

– Dokładnie! – za nim wszedł Eugene – Tak poskaczecie, że przez rok dupy nie będziesz czuła, suko!

– To zabrzmiało dwuznacznie – mruknęła Enid.

– Bardzo – dopowiedział, wchodzący za nią Ajax.

– Nie tak jak wasze rodeo, które urządziliście sobie w łóżku, w który Enid była kobyłą i które musiałam kurwa widzieć – jęknęła Summer.

– Ty się dziwo nie odzywaj – zagroził jej wchodzący jako ostatni Tyler.

– O, żyjesz. Lol.

– Tyler – mruknęła marchewka – włącz muzykę!

Tylerowi urosły oczy. Wyglądał jak filtr na Snapie lol.

Złożył Laurel pokłon i włączył radio.

On mnie rucha,
A ja jestem sucha!
Czemu masz suchego karalucha?
Jestem sucha jak bułka paryska!
Weź go do pyska, bo mi z niego tryska!

– Japierdole Cypis, serio? – jęknęłam

– Brzmi jak Ajax i Enid – stwierdziła Summer.

– Morda w kubeł – powiedziały równocześnie gołąbexzki

Laurel za to zaczęła twerkować.

Rączka wyszedł z mojej torby i zaczął tańczyć na nodze od krzesła.

– Japierdole jakie gody – mruknęła obca mi dziewczyna.

– A ty to kto? – zapytał Xavier.

– Wednesday weź naucz swojego Pimpka dyscypliny.

Skąd wiedziała, że...

Xavier to mój pies?

Nagle chłopakowi rozjebało spodnie i wyrósł mu z dupy ogon. Uszy mu urosły i oklapły. Stanął na czterech łapach i zaszczekał:
– Woof! Woof!

– Wtf – wszyscy podskoczyliśmy na dźwięk głosu Bianci.

– A ty tu co?

– Jestem tu od początku lol

– To czemu cię nie widzieliśmy?

– Enid, tu jest ciemno.

– Dobra, zamknijcie mordy – wrzasnęłam – Jak się nazywasz.

Wskazałam na obcą, a ta się uśmiechnęła jak psychopatka.

– Ździsław.

– Wtf.

– Kim jesteś?

– Autorką tej książki.

– TO JEST KSIĄŻKA?! – wrzasnęła przerażoną Enid

– Gorzej – mruknęła psychopatycznie Zdzisław – To jest fanfiction na Wattpadzie.

The End? ~ WednesdayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz