17. uncle

408 37 9
                                    

Dzień po całej dramie rozpoczął się dziwnie. Było spokojnie, pukając do drzwi pokoju Wednesday i Enid nie usłyszałam energicznego proszę, a zwykłe oschłe

wejdź jeśli musisz

Ubrana w siwe dresy i czarna bluzę Xaviera ( co prawda jest trochę większa ode mnie, ale nie przeszkadza mi to) otworzyłam duże, mosiężne ciemne drzwi. Widok jaki zobaczyłam, sprawił że poczułam się lekko skołowana.

- Wszystko okej? - spytałam dziewczyny, która siedziała przytulona do swoich kolan, plecy opierała o wielkie okno.

- Tak, potrzebuje tylko.. - zatrzymała się - potrzebuję by ktoś mnie przytulił? - wyznała

Podeszłam powoli do przyjaciółki i objęłam ją. Dziewczyna odwzajemniła uścisk.

- Brakuje Ci jej?

‐ Tak, miała denerwujące nawyki.. ale polubiłam ją. Ciebie też, myślałam że nigdy nie znajdę przyjaciół. A jakimś cudem jesteście, no teraz już tylko ty jesteś i jeszcze cie przytulam. - odpowiedziała na moje pytanie

- Może powinnaś jej to powiedzieć? Pogodzicie się i byłoby lepiej. Zrobilibyśmy wtedy prawdziwy przyjacielski wieczór, tak by podobał nam się wszystkim. A i bez niczego niebezpiecznego! - zaśmiałam się, dziewczynie odwzajemnił się mój dobry humor. Wstałyśmy i usiadłyśmy przy jej biurku analizując wszystko co mamy na temat potwora.

- Nie przeszkadzam? - usłyszałyśmy głos blondynki

- Nie - odpowiedziałam i wróciłam do dawnego zajęcia, czyli czytania notatek.

- Przyszłam tutaj po lakier - zaczęła szukać zguby - Wiecie, wraz z Yoko robimy sobie noc malowania paznokci. Super jest, a wy dalej badacie sprawę potwora?

- Jak widać- powiedziała czarnowłosa bez uczuć

Wilkołak olał jej odpowiedź i zaczęła mówić

- Moja nowa współlokatora chcę bym zamieszkała u niej już do końca semestru! - wyznała niby szczęśliwie, jednak widziałam, że nie było to szczere.

- Serio? To świetnie, przynajmniej nie będziesz mnie denerwowała swoimi nawykami. - szepnęła

- Mam denerwujące nawyki? - zapytała - Niby jakie!?

- Jak piszesz te swoje durne SMS-y śmiejesz się tak, że głową pęka. - podała przykład

- Tak? Lepsze to niż stukanie w tą twoją przestarzałą klawiaturkę. - prychnęła. - A ty jak uważasz, Y.N? Co gorsze?

- Lubię was obie, nie chcę się w tą kłótnie wtrącać. Nigdy nie widziałam was dłużej niż dziesięć minut robiąc te wasze przykładowe sytuację. Musicie pogadać, bo widzę, że tęsknicie za sobą. Pa. - podniosłam ręce w geście kapitulacji i wyszłam z pokoju kierując się w stronę "bazy wilczych jagód".

Co prawda odeszłam z nich jakiś czas temu, ale nie ma szans by nie było tam czegoś o potworze. Może gdybym poprosiła Biance to by pozwoliła mi wrócić?

Przed posągiem pstryknęłam palcami dwa razy, a gdy tylko wejście się ukazało weszłam. Byłam tu wielokrotnie, jednak za każdym razem widok tej wielkiej biblioteczki mnie zachwycał.

Przechadzając się z regału do regału- okazało się że nie miałam racji. Nic tutaj nie ma, spojrzałam na telefon. Była godzina dziesiata, a o jedynastej ma odbyć się pogrzeb szeryfa...

....

Trzymałam dłoń Xaviera, i patrzałam na całą sytuację. Mowa pożegnalna właśnie była wygłaszana, choć zamieniłam z tym panem tylko parę zdań w ciągu życia- Wiem, że nie był zły, zawsze miły i prośby mieszkańców były analizowane.

leaving tonight // Xavier Thorpe Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz