8. escape?

628 35 7
                                    

- Ja? - zapytałam dziewczynę z czarnymi włosami  - Jak to sobie wyobrażasz?

- Słyszałam, że masz dobre relacje z dyrektorka. Gdy ja będę na tej marnej wizycie u psychologa ucieknę, a ty pomożesz mi w tym.  Pomożesz mi znaleźć transport czy coś. - odpowiedziała

- Rozumiem, okej. - odparłam

-Wow, szybko poszło. Do zobaczenia jutro, dzięki yy Y.N - skierowała się w stronę wyjścia, na pożegnanie uśmiechnęłam się w jej stronę.

Oby Pani Weems nie dowiedziała się,  że maczałam w tym palce. Bo takie większe zaufanie jest przydatne,  i to bardzo.

Ja i Wednesday dużo spędzałyśmy ze sobą czasu. Oczywiście wszystkie spotkania z głową, ona nie mogła zostawić swojej godziny na pisanie, a ja spotkań z przyjaciółmi.  Najczęściej widywałyśmy się u mnie, czasem u niej.  Rozmawiałyśmy dużo o wizjach, mało kiedy wspominaliśmy o rodzinach. Byłyśmy swoją wzajemną pomocą, próbowałyśmy dowiedzieć się co nasz łączy. Ale tydzień to strasznie mało by się doinformować w tej sprawie. 

- Co tutaj robiła Addams? - zapytał wchodzący Xavier do pokoju.

- A, rozmawiałyśmy sobie.

- Super, nie daje ona zbytnio do siebie podejść. Jak sprawiłaś, że ciebie polubiła? - zaśmiał się

- Czy ty właśnie mowisz, że mnie trudno polubić? - zaśmiałam się- To ona była w moich wizjach, z tego co się okazało ja w jej także byłam.

- Co? - mina chłopaka wskazywała, że jest zdezorientowany.

- Też jestem w szoku, a teraz nie gadajmy o tym i usiądź koło mnie.

Siedzieliśmy w ciszy, przutuleni do siebie. Jednak nie było niekomfortowo,  wręcz przeciwnie. Myślę,  że potrzebowaliśmy ciszy by się wyciszyć.

- Xavuś.. - zaczęłam- robimy sobie masaż? Zmiana co pięć minut. - kiwnął głową na tak

Kocham masaże,  super że on też. Bo tak to każdy ma z tego  jakieś korzyści. Niepokoiły mnie tylko lekkie siniaki na jego plecach..

...................

Nadszedł ten dzień.. siedziałam wlaśnie w samochodzie wraz ze starszą kobietą i  koleżanką.  Stresowałam się.

- Tutaj może pani mnie zostawić.  - powiedziałam - Dziękuje bardzo za to, że i mnie Pani zabrała ze sobą. - uśmiechnęłam się w ich stronę i wyszłam z pojazdu.

Jak gdyby nigdy nic weszłam do budynku. Miałam dwadzieścia minut, po tym czasie powinnam wyjść i ruszyć w stronę "salonu" psychologa.
Pech chciał, że miejsce w którym się znajdowałam jest praca Tylera.

- O, Y.N. Co tutaj robisz? - zdziwiony zapytał

- A co się robi w barze, geniuszu? - zapytałam oschle.

-Eh.
Zmieniłem się, znajomi tak na mnie wpływali.. Przepraszam ciebie i Xaviera, nie chciałem by tak wyszło- odpowiedział

Jasne

- Cappuccino dostanę?

- W tym momencie nie, trochę maszyna się zepsuła. Więc.. - przerwałam chłopakowi

- Okej, więc jeśli nie masz nic przeciwko muszę tutaj posiedzieć z - chciałam sprawdzić godzinę, ale jak się okazało telefon był rozładowany. Świetnie.  - No cóż to się nie dowiemy.

- Jest czternasta, równo.

- Oh, czyli muszę tu przesiedzieć jeszcze piętnaście minut. - wzdychnęłam.  Patrzałam na parującą maszynę, gdybym przepadała za nim to bym pomogła,  ale no cóż.

leaving tonight // Xavier Thorpe Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz