- Ja? - zapytałam dziewczynę z czarnymi włosami - Jak to sobie wyobrażasz?
- Słyszałam, że masz dobre relacje z dyrektorka. Gdy ja będę na tej marnej wizycie u psychologa ucieknę, a ty pomożesz mi w tym. Pomożesz mi znaleźć transport czy coś. - odpowiedziała
- Rozumiem, okej. - odparłam
-Wow, szybko poszło. Do zobaczenia jutro, dzięki yy Y.N - skierowała się w stronę wyjścia, na pożegnanie uśmiechnęłam się w jej stronę.
Oby Pani Weems nie dowiedziała się, że maczałam w tym palce. Bo takie większe zaufanie jest przydatne, i to bardzo.
Ja i Wednesday dużo spędzałyśmy ze sobą czasu. Oczywiście wszystkie spotkania z głową, ona nie mogła zostawić swojej godziny na pisanie, a ja spotkań z przyjaciółmi. Najczęściej widywałyśmy się u mnie, czasem u niej. Rozmawiałyśmy dużo o wizjach, mało kiedy wspominaliśmy o rodzinach. Byłyśmy swoją wzajemną pomocą, próbowałyśmy dowiedzieć się co nasz łączy. Ale tydzień to strasznie mało by się doinformować w tej sprawie.
- Co tutaj robiła Addams? - zapytał wchodzący Xavier do pokoju.
- A, rozmawiałyśmy sobie.
- Super, nie daje ona zbytnio do siebie podejść. Jak sprawiłaś, że ciebie polubiła? - zaśmiał się
- Czy ty właśnie mowisz, że mnie trudno polubić? - zaśmiałam się- To ona była w moich wizjach, z tego co się okazało ja w jej także byłam.
- Co? - mina chłopaka wskazywała, że jest zdezorientowany.
- Też jestem w szoku, a teraz nie gadajmy o tym i usiądź koło mnie.
Siedzieliśmy w ciszy, przutuleni do siebie. Jednak nie było niekomfortowo, wręcz przeciwnie. Myślę, że potrzebowaliśmy ciszy by się wyciszyć.
- Xavuś.. - zaczęłam- robimy sobie masaż? Zmiana co pięć minut. - kiwnął głową na tak
Kocham masaże, super że on też. Bo tak to każdy ma z tego jakieś korzyści. Niepokoiły mnie tylko lekkie siniaki na jego plecach..
...................
Nadszedł ten dzień.. siedziałam wlaśnie w samochodzie wraz ze starszą kobietą i koleżanką. Stresowałam się.
- Tutaj może pani mnie zostawić. - powiedziałam - Dziękuje bardzo za to, że i mnie Pani zabrała ze sobą. - uśmiechnęłam się w ich stronę i wyszłam z pojazdu.
Jak gdyby nigdy nic weszłam do budynku. Miałam dwadzieścia minut, po tym czasie powinnam wyjść i ruszyć w stronę "salonu" psychologa.
Pech chciał, że miejsce w którym się znajdowałam jest praca Tylera.- O, Y.N. Co tutaj robisz? - zdziwiony zapytał
- A co się robi w barze, geniuszu? - zapytałam oschle.
-Eh.
Zmieniłem się, znajomi tak na mnie wpływali.. Przepraszam ciebie i Xaviera, nie chciałem by tak wyszło- odpowiedziałJasne
- Cappuccino dostanę?
- W tym momencie nie, trochę maszyna się zepsuła. Więc.. - przerwałam chłopakowi
- Okej, więc jeśli nie masz nic przeciwko muszę tutaj posiedzieć z - chciałam sprawdzić godzinę, ale jak się okazało telefon był rozładowany. Świetnie. - No cóż to się nie dowiemy.
- Jest czternasta, równo.
- Oh, czyli muszę tu przesiedzieć jeszcze piętnaście minut. - wzdychnęłam. Patrzałam na parującą maszynę, gdybym przepadała za nim to bym pomogła, ale no cóż.
CZYTASZ
leaving tonight // Xavier Thorpe
Teen Fiction- Nie bałbyś się? A co jeśli okazałabym się tym potworem i wyrwałabym ci nogę do nie wiadomo jakiego celu. - odwzajemniłam cicho śmiech - A jeśli to ja bym nim był? - zapytał cicho i powoli przez co trochę się wystraszyłam, zaczął podchodzić w mo...