- Boże - krzyknęłam- Ależ ty głupi. Przez tyle lat nie nauczyłeś się zasłaniać poprawnie lustra w łazience?
Chłopak przeciągnął dłonią twarz, był zirytowany.
- Najwidoczniej.. Bardzo mi smutno, i dodatkowo głupio. Chciałem ją na bal zaprosić, ale teraz wstyd podejść i powiedzieć co się wydarzyło- Gdy wypowiedział to, zdenerwowany uderzył w poduszkę.
- Uspokój się, idź i jej to powiedz. Lepsze to niż poczucie wykorzystanej. I przez ciebie palancie Enid nie chcę ze mną rozmawiać.
- Wiem, że to co mówisz jest pewnie racją. Ale cholernie mi wstyd, dlaczego ten ręcznik spadł... - Zaczął chodzić po pokoju niszcząc idealne ułożenie moich rzeczy.
Co one zawiniły, Ajax. Za głupotę się płaci ...
- Jakoś to wyjdzie, Dzięki Y.N nawet jeśli mnie wyzywasz to i tak pomagasz. Serio czarownicą jesteś. - Powiedział-Nara
Nagle dodał i wyszedł, w szoku wydusiłam zwykłe pa.
Jutro bal, moja sukienka wisi na wieszaku na szafie. Oby tego dnia nic nie zepsuło.
Nic, proszę..
...
Biała sukienka leżała idealnie. Jest długa oraz posia piękne zdobienia na rękach i klatce piersiowej. Od pasa była rozszerzająca. Włosy miałam rozpuszczone, lekko pofalowane. Wyglądam w niej przepięknie!
Ktoś zapukał do drzwi, Otworzyłam szybko, a wtedy zobaczyłam Xaviera. Wyglądał równie ślicznie, miał na sobie garnitur w tematycznym kolorze, posiadał czarny sznurek jako krawat. Fryzurę miał spiętą.
- Wyglądasz przepięknie, Y.N - powiedzial i podał bukiet moich ulubionych kwiatów. Uroczy..
- Jeju, dziękuję Ci bardzo! Wejdź, a ja włożę do wazonu. - Starałam się zrobić to na tyle szybko by chlopak nie czekał za długo. Jednak w butach na podwyższeniu trochę trudno to robić.
Złapałam ramię chłopaka i ruszyliśmy w stronę miejsca odbywania balu.
- Uroczy jesteś, wiesz? - stwierdziłam nagle
- Wiem, słodziak na maksa ze mnie. - zaśmiał się i opuścił głowę zarumieniony.
Idealny..
- Ego top.
Po drodze spotkaliśmy Enid z Lucasem. Więc to z nim poszła zamiast z Ajaxem. Myślałam, że w końcu się odważył powiedzieć prawdę. A może to zrobił a dziewczyna go wyśmiała?
- Cześć! -powiedziała- Poznajcie to jest...
- Lucas, my się już znamy - powiedziałam. To prawda, poznaliśmy się w dniu pierwszej próby ucieczki Wednesday. Gdyby nie on i ta cała banda możliwe, że wszystko by się udało.
- Taak, ale nie ma co wracać. Chyba czas zakopać topór wojenny - uśmiechał się w moją stronę. Podał dłoń w moją stronę, niechętnie ją uścisnełam.
Na miejscu byliśmy w dziesięć minut.
...
Bal trwał w najlepsze, wiele par dzisiejszego wieczoru mnie zaskoczyło. Ajax przyszedł z jakąś dziewczyną, głupi tchórz. A co lepsze Addams z Tylerem.
Przysięgam tej pary tutaj się nie spodziewałam, dziewczyna nie słucha co się do niej mówi. Naprawdę chciałam dobrze dla niej, nie chce by płakała później.Chociaż ona ma dobre przeczucie do ludzi, może naprawdę Galpin się zmienił? Nie wiem, szczerze wiedzieć nie chcę.
- Pić mi się chcę - powiedziałam przerywając nasz taniec. - Przyniosę nam, przy okazji skoczę do łazienki okej?
-Okej, okej. Ja pójdę usiąść - zaśmiał się, gdy odchodziłam zobaczyłam Biance która podeszła do Thorpe. Nie skupiałam się na nich za bardzo, musiałam biec za potrzebą.
Gdy skończyłam robić to czego potrzebowałam, umyłam ręce i poszłam wlać nam soku. Idąc z pełnymi szklankami zobaczyłam ich
Biance i Xaviera..
Nie całowali się, broń Boże! Ale tańczyli razem, byli przytuleni do siebie naprawdę blisko. Czy naprawdę tańczyli właśnie do spokojnej muzyki ze sobą? Odłożyłam napoje na pobliski stół... chcę stąd iść. Odwróciłam się, pech chciał że na kogoś wpadłam. Otarłam łzy, nie wiem skąd się wzięły.
- Wszystko dobrze? - usłyszałam zatroskany głos. - Nie wyglądasz za dobrze, Y.N
- Wszystko okej, muszę iść.. Tyler. - szepnęłam, byłam naprawdę blisko płaczu. Odwróciłam się by jeszcze raz spojrzeć na widok, który zabolał mnie w serce. Całowali się. Przecież mnie kochał, co się zmieniło w momencie w którym poszłam do łazienki?
-A to chuj, mówiłem Ci byłbym lepszy.
- Daruj sobie. - wchodziłam po schodach, byłam może na trzecim stopniu gdy poczułam jak jakieś ręce mnie łapią. Czy krew spada z nieba? zapytałam sama siebie, a następnie dostałam wizji
- Y.N!- usłyszałam głos trzymającej mnie osoby
Eugene może umrzeć, ma prawdziwy problem. Jest celem potwora..
Szybko wstałam z rąk Galpina. Ruszyłam szybko mówiąc w jego stronę zwykłe dziękuję i to że muszę lecieć bo Otinger ma problem..
- Wednesday! - krzyknęłam gdy się spotkałyśmy - mialaś wizję, prawda?
- Tak, musimy szybko coś zrobić. Nie może zostać zabity przez potwora. To moja wina, nie mowilam Ci wszystkiego..
- To nic, opowiesz mi później. Teraz go znajdźmy. -złapałam jej dłoń, co dziwne nie zabrała jej z mojego uścisku. Biegłyśmy razem tak cała drogę do lasu.
- EUGENE! - Krzyczałyśmy razem - Eugene!
- Cholera, odpowiedź coś. -szepnęła
Szłyśmy ciemnym i błotnistym lasem, było ledwo widoczne niebo. Mało co nogi nie złamałam, ale to nie one są obecnie najważniejsze . Chciałabym znaleźć żywego chłopaka.
- Wednesday... - Usłyszeliśmy, spojrzałyśmy po sobie i jak na sygnał pobiegłyśmy w stronę dźwięku. Nawoływałyśmy jego osobę.
A on.. leżał tam, nie wiem czy oddychał. Byłam w szoku, ogarnął mnie chłód. Czy znowu dopadnie mnie uczucie takie samo jak wtedy? Czy to kolejna ofiara?
- Żyje? - zapytałam, dziewczyna klęczala nad ciałem i badała jego stan. Kiwnęła głową na tak, w oddali coś się paliło. Czy tego miał nie widzieć pszczelarz?
- Co tu się... - usłyszałam, Pani Marilyn stała za nami i przypatrywała się leżącemu ciału. - Trzeba go zabrać do szpitala...
...
- Zyje, ale zapadł w śpiączkę. Tyle dobrego, jego mamy naprawdę są w szoku. Chcą podziękować za ratunek syna. - powiedziała Pani Weems bardzo spokojnie - A ja chce się zapytać jeszcze raz. Dlaczego jesteście tam gdzie są jakiekolwiek problemy? Dlaczego zwracacie tak wielką uwagę służb.. Jeszcze jeden raz, jeszcze jeden malutki błąd. A pisze do rodziców. Ojciec by nie był dumny z takiej córki,dobrze o tym wiesz Y.L.
Nie byłby, i nie jest...
CZYTASZ
leaving tonight // Xavier Thorpe
Ficção Adolescente- Nie bałbyś się? A co jeśli okazałabym się tym potworem i wyrwałabym ci nogę do nie wiadomo jakiego celu. - odwzajemniłam cicho śmiech - A jeśli to ja bym nim był? - zapytał cicho i powoli przez co trochę się wystraszyłam, zaczął podchodzić w mo...