Rozdział I. Zwierzęcy odruch

121 11 3
                                    

Dziewczyna o drobnej budowie ciała, ale krągłych kształtach położyła ręce na kolanach, oddychając ciężko. Parę kosmyków ciemnoblond loków opadły na jej mokrą od potu twarz i przylgnęły do powierzchni. Podniosła głowę, aby zobaczyć, jak spogląda na nią kobieta o surowym wyrazie twarzy. Głębokie zmarszczki dodawały jej lat, a błysk w oku energii.

- Czego my szukamy? – Zapytała dziewczyna, łapiąc coraz głębsze oddechy.

- Nie mogę ci powiedzieć. – Odparła starsza kobieta, po czym obróciła się i poszła dalej. Dziewczyna wyprostowała się i niemal depcząc kobiecie po piętach, odparła:

- To bez sensu. Mam szukać czegoś, co nawet nie wiem, jak wygląda i czym jest. – Poprawiła okulary na nosie, mimo że nie widziała za wiele w ciemnościach, jakie tworzył las. Jedyne, co oświetlało im drogę to duże lewitujące kule ognia przed kobietą i jedna dużo mniejsza przed nią.

- Musisz to wyczuć. – Żachnęła się kobieta, zadzierając wyżej swoją długą spódnicę, aby przejść przez niewysokie krzaki. – Poczuj energię, która przepływa przez twoje ciało i ten las, a znajdziesz to, czego szukamy. – Zatrzymała się nagle i rozejrzała.

- Na razie to nic nie czuję. – Mruknęła dziewczyna, obserwując uważnie ciotkę. Po chwili zdała sobie sprawę, że nie tylko tego jej brakuję. – I nic nie słyszę. – Dodała zamyślona.

Narcyza Darkweather spojrzała na nią za ramienia. Rzeczywiście, chodząc od dłuższego czasu po lesie, słyszały jedynie dźwięk własnych kroków i nierównych oddechów. Dziewczyna wzdrygnęła się, bo otaczająca ich cisza zdawała się nienaturalna.

Przez ostatnie tygodnie bardzo często przeczesywały tereny lasu w Beacon Hills, szukając czegoś, o czym dziewczyna nie miała pojęcia. Już po paru pierwszych przechadzkach zdołała zauważyć, że coś dziwnego dzieje się między leśnymi mieszkańcami lasu. Niekończące się napięcie zdawało się rosnąc na sile, aż w końcu doszło do tego momentu, całkowitej ciszy.

- Chodźmy dalej, Inez. – Głos Nanny był zaniepokojony, ale zbyła to szybkimi skrzeczącymi słowami. – Rusz się!

Podopieczna posłusznie poszła za nią, a gdy tylko było to możliwe i dzika ścieżka była na tyle szeroka, równała z ciotką krok. Co jakiś czas zerkała na kobietę z ukosa, starając się doszukać jakichś emocji świadczących o tym, że Nanny się pogubiła albo może ze starości pamięć ją zawodzi. W głowie cały czas kotłowały jej się pytania, po co prawie całe dnie spędzały w tym lesie, szukając nie wiadomo, czego.

Czasami jak bywało jeszcze widno, ciotka, jako jej jeden z mentorów uczyła ją kolejnych zaklęć. Była za to bardzo wdzięczna, bo sama nie zdołała już się więcej nauczyć z podrzuconej przez Deatona książki. Wisząca nad jej głową ognista kula, która w porównaniu z tą, jaką miała nad sobą jej ciotka, zdawała się małym promykiem świecy, była właśnie jednym z najświeższych nauk. Flammea pila. Zaklęcie to pozwalało na utworzenie ognistych kul światła. Oczywiście w zależności od poświęconego czasu na ćwiczenia owa kula mogła być bardziej efektowna, jednakże Inez zauważyła, że Nanny, która jeszcze nie dawno unikała uczenia jej czegokolwiek, teraz robi to na gwałt, nie dając jej do końca rozwinąć tych umiejętności.

Szły coraz dalej i Inez zaczęła czuć niepokój otaczający ją zewsząd. Cały czas odnosiła wrażenie, że ktoś ją obserwuję. I to wcale nie były przyjazne w odczuciu spojrzenia, mimo tego nie zwalniała kroku. Tak jak jej ciotka mówiła, nie powinna pozwalać sobie na strach. Bo jeśli ten strach nią zawładnie, to przepadnie. Aby utrzymać chęć tej kontroli, Inez zmusiła się do odcięcia się od swoich znajomych. Czuła żal do Scotta i Allison, że postąpili tak, a nie inaczej jednakże szybko puściła to w nie pamięć. Przynajmniej młodemu wilkołakowi, co do byłej przyjaciółki to nadal targały nią sprzeczne emocje. Stanęła po stronie Gerarda, chciała zabić Dereka i na tym nie poprzestać. Chciała zemsty dużo rozległej, niż powinna ona być. Inez nie rozumiała wtedy tej chorej żądzy, a mogłoby się zdawać, że podobna tragedia, jaką obie przeżyły, zbliży je do siebie jeszcze bardziej.

Darkweather cz. III: Alfy, Bety, Omegi (Teen Wolf fanfiction)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz