Rozdział III. Pareidolia

104 11 3
                                    

Gdy Isaac tylko odzyskał więcej siły, opowiedział im o tym, jak tajemnicza dziewczyna z motocyklem uratowała go przed dwójką Alf.

- Wyglądali identycznie. – Zapewniał.

- Jak to w zwyczaju mają bliźniaki.

Stiles nie mógł się pohamować od złośliwego komentarza, za co dostał palcem między żebra od Inez. Jęknął cicho i zaczął rozmasowywać sobie obolałe miejsce, rzucając dziewczynie srogie spojrzenie. Dziewczyna zignorowała go, dając znać Isaacowi, aby kontynuował.

- Najgorsze było to, że potrafili się połączyć, tworząc jednego wielkiego wilkołaka.

Inez spojrzała na Dereka z niepokojem. Mężczyzna również wyglądał, jakby podzielał jej obawy, co świadczyło o niemal niezauważalnemu drgnięciu brwi, jednak starał się, aby nie było tego po nim widać.

- Gdyby nie ona to rozszarpaliby mnie na strzępy. Trafiliśmy razem do szpitala. – Podniósł wzrok na Scotta, który jako jedyny mógł wiedzieć coś na ten temat. – Widziałeś ją? Wtedy, gdy mnie zabieraliście?

Scott szybko pokręcił głową.

- Nie zajmujmy się tym w tej chwili. – Rzekł stanowczo Derek. – Znalazłeś ich? Boyda i Ericę?

Isaac chwilę milczał, marszcząc brwi.

- Nie pamiętam. – Rzekł w końcu.

- Jak to nie pamiętasz? – Zapytał Stiles, gestykulując.

- Zabrali mi wspomnienia. – Odparł głośniej chłopak, podnosząc spojrzenie na swojego Alfę. Derek wypuścił sfrustrowane powietrze, po czym zwrócił się do Scotta i Stilsa.

- Spróbuję znaleźć sposób, aby dowiedzieć się czegoś więcej, i może... - Tu się zawahał. - Jakoś odzyskać pamięć Isaaca. Mogę na ciebie liczyć, Scott?

Chłopak chwilę milczał, wymieniając spojrzenie ze Stilesem, i ku zdziwieniu Inez, również z nią. Sama już postanowiła pomóc Derekowi, mimo że o to jeszcze nie pytał. Utrzymała, więc spojrzenie młodego wilkołaka i kiwnęła mu głową.

- Jasne. – Odparł i po chwili dodał marszcząc brwi i nadając tym swojej twarzy poważny wyraz. - Tylko jako przyjaciel, a nie członek stada.

Derek chwilę mierzył go wzrokiem, po czym kiwnął mu głową.

***

Stiles i Scott pojechali do domów, zostawiając Inez z Derekiem i Isaacem. Była to jej własna decyzja, gdyż potrzebowała porozmawiać z Alfą najlepiej na osobności.

- Nie będę cię wciągać w coś tak niebezpiecznego. – Odparł Derek ostrym tonem, spoglądając na Inez, gdy mu oznajmiła, że pomoże im odbić Erycę i Boyda.

- To dla mnie codzienność. – Odparła, uśmiechając się ironicznie. Spodziewała się po nim, że za chwile się wścieknie. Jakże jej zdziwienie ogarnęło, kiedy zobaczyła troskę na jego twarzy.

- Mówię poważnie. – Rzekł łagodnie. – Mamy do czynienia ze stadem Alf. Czyni ich to dużo silniejszymi przeciwnikami, niż do tej pory mieliśmy do czynienia.

Skrzywiła się, wspominając w głowie przegrane walki z Kanimą. Na szczęście Jackson zdołał opanować dwa stworzenia w sobie na tyle, aby je kontrolować. Miała tylko nadzieje, że idzie mu dobrze w Londynie.

Zadarła głowę, aby spojrzeć na twarz mężczyzny. Prócz troski widziała w jego oczach strach. Odniosła wrażenie, że to wcale nie jest przerażenie związane z samą sytuacją.

- Sam mówiłeś, że szukasz ochotników. – Wypomniała mu, odsuwając się od niego na krok. – Zresztą...- Dodała, uśmiechając się do niego łobuzersko. -... Przez te wakacje nauczyłam się paru nowych sztuczek.

Darkweather cz. III: Alfy, Bety, Omegi (Teen Wolf fanfiction)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz