Docierając na miejsce ani Lo'ak ani ThaLily nie spodziewali się, że zobaczą coś takiego. Miejsce położone w dolinie podobnej do tej w której wychowała się dziewczyna, ale wśród krzewów i drzew z daleka zauważyć dało się wpatrujące się w nich oczy. Niektóre istoty postanowiły do nich wyjść, aby pokazać, że nie mają wstępu na ten teren, ale widok kogoś wyglądającego niemal dokładnie jak oni ich powstrzymał.
Inne fioletowoskórne hybrydy otaczały ich z każdej strony przyjmując pozycje obronne, nie wiedząc czego spodziewać się po nieznajomych.
ThaLily doznała kolejnego szoku. Żyła na tej Pandorze od urodzenia i przez cały ten czas nie była świadoma, że istnieją postacie takie jak ona, a jedną z nich jest jej własna matka. Była to dla niej bolesna informacja.
-Jest nas więcej? - ciężko było jej w to uwierzyć, ale miała przed sobą namacalne dowody.
-Tak jak widzisz – Sophie celowo zwracała się tylko do niej pomijając chłopaka, którego obecność w tym miejscu jej się nie podobała.
-Czemu po mnie nie wróciłaś? - miała na to wiele lat, a skontaktowała się z nią tak późno.
-Dzieci od małego uczą się przetrwania.
-Nie przetrwałabym gdyby nie Thanatory – wspomniała stworzenia wśród których się wychowywała.
-A mimo to nie jesteś taka jak one – kobieta spojrzała na nią i zewnętrzną stroną dłoni przejechała po jej policzku. Nie chodziło jej o wygląd, a o zachowanie dziewczyny.
ThaLily zastanawiała się gdzie były te wszystkie hybrydy podczas wojny z ludźmi nieba. Tak po prostu ukrywały się dalej w lasach i dolinach?
-Kto ich wszystkich stworzył? Jak? - zarzuciła ją pytaniami, które nagle pojawiły się w jej głowie. To wszystko było dla niej nowe.
-Pracowano nad tym wiele lat. Pandora jest wystarczająco duża, żeby łatwo tego nie odkryć.
-Zbierasz nas tutaj razem? - trzymanie się w stadzie nie było w ich naturze i kobieta dobrze o tym wiedziała. - Po co?
-Razem jesteśmy silniejsi – zabrzmiało to dosyć niepokojąco, zwłaszcza, że nie mieli do tej pory powodów do obaw. Nie rozwinęła jednak tej wypowiedzi, zostawiając ich za sobą.
Młoda dwójka z daleka czuła na sobie wzrok hybryd, które miały do nich mieszane uczucia. Jedna z nich przeszła obok przewracając oczami pokazując, że ich obecność ją irytuje.
-Na'vi – skomentowała widok chłopaka, który ewidentnie nie był tam mile widziany. Lo'ak mógł poczuć się jak ThaLily, którą początkowo odrzucili jego rodzice. Dla niego to również nie była łatwa sytuacja.
-Chcesz rozwinąć? - dziewczyna nie miała zamiaru pozwolić nieznajomej rzucać mu tak negatywne spojrzenia i postanowiła się z nią skonfrontować. - Masz jakąś skrytą nienawiść do Na'vi?
-To przez jego gatunek tu utknęłam, więc tak. Mam do nich nienawiść – przyznała, nie bojąc się rozwinąć tematu. Wyglądała dosyć młodo w przeciwieństwie do pozostałych, znajdujących się wokół nieznajomych.
-Glorick ci to powiedział? - nie da się ukryć, że ThaLily na nią naskoczyła, ale sama myśl o generale wprawiła ją w te emocje. Nie spodziewała się, że inna osoba mogła wprowadzić ją w ten temat.
-Kto? - zdziwiła się hybryda, nie przejmując się jej gwałtowną reakcją. - Nie, wiem to od twojej matki. Wariatka – mówiąc to oddaliła się od niej nie chcąc dłużej prowadzić tej rozmowy.
Fakt, że Sophie napawała inne hybrydy nienawiścią do Na'vi wywołał w niej zakłopotanie.
-Nie przejmuj się – Lo'ak szepnął do ThaLily, nie chcąc, aby czuła się źle z tym, że nie jest on akceptowany.
CZYTASZ
"Ocalony 2" Lo'ak // Avatar
FantasyLo'ak i ThaLily udają się w głąb pandory w poszukiwaniu matki dziewczyny. Tam czeka na nich niebezpieczeństwo, a dziewczyna stanie przed trudnym wyborem kiedy okaże się, że nie jest jedyną hybrydą. Uwaga: opowiadanie zawiera spoilery z 1 części. Jeś...