9 "Przemiana"

291 49 4
                                    

Chwilę zajęło aż Tuk dotarła do antidotum i ponownie znalazła się poza laboratoryjnym pomieszczeniem. Razem z bratem zaczęli umieszczać ampułki w maszynie, za pomocą której mieli rozprowadzić je na terenie Na'vi. Zostało im już tylko kilka, więc Lo'ak miał zamiar od razu wezwać Ikrana, kiedy niespodziewanie wyszedł do nich człowiek nieba przemieniony w hybrydę, trzymający broń przy głowie Kiri. Zjawienie się innych było tak naprawdę kwestią czasu.

Chłopak fuknął na nieznajomego, nie mogąc ryzykować życia siostry.

W dłoni wciąż trzymał kilka pojedynczych ampułek, które wcześniej przekładali do pojemnika. W jego głowie szybko narodził się plan do działania.

-Okej, masz nas – powiedział udając, że się poddają, a kiedy mężczyzna zbliżył się do niego w celu jego obezwładnienia, Lo'ak rzucił się na niego z trzymanymi w dłoni ampułkami, które rozbił na jego ramieniu, wprowadzając substancję do jego krwiobiegu.

Hybryda syknęła z bólu i sięgnęła po wytrąconą chwilę wcześniej przez Kiri broń. Człowiek Sophie wycelował ją w chłopaka, ale nagle jego dłoń się zatrzęsła. Nie wiedział co się dzieje, a Sully nie mogli czekać aż nastąpi przemiana. Szybko znaleźli się na wezwanym Ikranie i odlecieli zanim na miejscu znaleźli się inni ludzie Sophie.

Spowodowane tą sytuacją zamieszanie postanowiła wykorzystać ThaLily.

-Wrócę po ciebie – ThaLily zwróciła się do Alice wiedząc, że musi się stamtąd zabierać, aby sprawdzić, czy Na'vi udało się uwolnić. Musiała także skontaktować się z Lo'akiem, a swój odbiornik przekazała wcześniej Sullym.

-Bez pośpiechu. Nigdzie się nie wybieram – rzuciła jej spojrzenie nakłaniające do zabierania się stamtąd.

ThaLily miała w tamtej chwili jedyną szansę na ucieczkę. Musiała przedrzeć się przez pozostałe hybrydy, ale potrafiła robić rzeczy, które im sprawiłyby trudność. Nauczona przez rodzeństwo Lo'aka wspinania się po drzewach, znalazła się na najbliższym i rzuciła na kolejne, obok którego nie znajdowali się już ludzie Sophie.

Od razu usłyszała za sobą rozkaz pojmania, ale biegła ile sił przed siebie. Zamierzała połączyć się z chłopakiem i ostrzec go przed zejściem na ziemię.

Jedna z hybryd sięgnęła po broń, którą wycelowała w dziewczynę i doszłoby do strzału, gdyby nie Neytiri, wypuszczająca strzałę w swojego wroga. Zrobiła to samo z kolejną dwójką i razem z ThaLily ukryły się za skałami.

-Słyszeliśmy, że Lo'ak wraca – zawiadomiła ją, rozglądając się czy nikt nie zmierza w ich stronę.

-Masz słuchawkę? - spytała z nadzieją, a kobieta przekazała jej swój odbiornik. ThaLily natychmiast połączyła się z chłopakiem.

-Lo'ak? Sophie na was czeka. Nie możecie zejść na ziemię.

-Jesteśmy niedaleko – słyszał ją wyraźnie. - Jeśli zniżymy się na odpowiednią wysokość, uda nam się rozpylić antidotum. Ale musisz znaleźć się daleko.

-Postaram się – rozłączyła się, ale nie chciała uciekać z miejsca walki.

-Weź to – Neytiri podała jej łuk, na którym dziewczyna uczyła się strzelać. - W walce z ludźmi może ci się przydać bardziej niż pazury.

Miała rację. Gdyby sięgnęli po broń, nie miałaby za dużych szans na wygraną z odległości. Ale po wielu lekcjach i połączeniu ich z jej umiejętnością skradania się i zachowania ciszy mogło okazać się to bardzo przydatne.

Sophie została powiadomiona przez swojego człowieka, że z laboratorium zniknęło antidotum.

-Jak się tam dostał? - wydawało jej się, że nałożyła odpowiednie zabezpieczenia, które nie pozwoliłyby Na'vi wejść się do środka. Po za tym była pewna, że jej hybrydy dadzą sobie radę z jednym chłopakiem.

"Ocalony 2" Lo'ak // AvatarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz