"Ocalony 2" Prolog

891 91 8
                                    

Obserwowanie odbioru jaki przyniosło opowiadanie "Ocalony" sprawiło mi tak wiele radości, że postanowiłam stworzyć jego drugą część. Powstała więc ona tylko dzięki wam, za co bardzo dziękuję.

Potrzebuję kilka dni na uzupełnienie rozdziałów i rozpoczniemy publikację, a teraz zapraszam na prolog nowej części.

Miłego czytania!

^^

-To dziwne uczucie. Być szczęśliwą. Wcześniej nie wiedziałam co to naprawdę znaczy – trzymając chłopaka za rękę, ThaLily biegła z nim przez znajomy teren, planując spędzić z nim kolejny dzień.

Lo'ak robił wiele, aby odnalazła się w nowym miejscu i po roku od podjęcia przez nią decyzji o pozostaniu z Na'vi mógł czuć się przekonany, że mu się to udało.

Do tej pory dziewczyna nie oczekiwała dużo od życia, ale od momentu kiedy wkroczył w nie Lo'ak stał się on głównym powodem dla którego znajdowała się na Pandorze. Ich relacja zmierzała w coraz lepszym kierunku, a zaufanie do siebie było bezgraniczne.

Od wojny z ludźmi nieba minął rok i od tamtego czasu nie spotkało ich już niebezpieczeństwo na takim poziomie. Nie licząc ataków dzikich stworzeń podczas przemierzania nowych terenów, ale we dwójkę mogli byli w stanie sobie z tym poradzić.

ThaLily coraz lepiej dogadywała się z rodzicami chłopaka i nie było to z żadnej strony wymuszone. Traktowali ją jako członka rodziny, której sama nigdy nie miała. Dziewczyna mimo swojej odmienności stała się jednym z nich.

Razem z Lo'akiem znajdowała się na jednym z drzew w swojej dolinie i obserwowali jak na niebie pojawiają się pierwsze gwiazdy. ThaLily leżała w ramionach chłopaka, przy którym czuła się bezpiecznie.

-Nigdy nie powiedziałeś dlaczego wtedy po mnie wróciłeś. Kiedy byłam ranna – rozpoczęła rozmowę gładząc palcami jego dłoń, którą trzymał na jej brzuchu.

-To przeze mnie zostałaś ranna. Stanęłaś w mojej obronie – przypomniał całą sytuację, a w głowie pamiętał każdy szczegół tego wydarzenia. - Chyba to ja powinienem spytać dlaczego?

-Nie wiem – jej odpowiedź była szczera jak zwykle i spotkała się ze śmiechem chłopaka, który to w niej lubił. - Ale kiedy spojrzałam ci w oczy wiedziałam, że jesteś dobry.

Nie musiała go ratować, ale nigdy nie zmieniłaby decyzji, którą wtedy podjęła.

-Takie rzeczy się czuje – oboje doskonale o tym wiedzieli. Gdyby nie uczucia, nie trzymaliby się razem przez cały ten czas.

Spędzili noc wysoko, gdzie nic im nie zagrażało. Byli ze sobą szczęśliwi. I takie życie mogłoby trwać dalej gdyby nie to, że podczas drogi powrotnej, kiedy już mieli opuścić dolinę w której dziewczyna się wychowała, ThaLily znalazła coś, co zburzyło jej dotychczasowy spokój.

Lokalizator podobny do tego, który umieścił w jej przedramieniu Glorick.

-W porządku ThaLily? To twój? - spytał obecny przy tym Lo'ak, który domyślił się co to może być.

-Nie. Wiem, że to co powiem zabrzmi dziwnie, ale czuję na nim znajomą krew. To w ogóle możliwe?

-Myślisz, że twoja mama tu była?

-Co jeśli żyje? - te myśli natychmiast zajęły miejsce w jej głowie. Ale czy było to w ogóle możliwe? Gdyby Sophie rzeczywiście znajdowała się na Pandorze, to czy w ciągu tylu lat nie odnalazłaby córki?

-Jeśli gdzieś tu jest znajdziemy ją. Obiecuję – chłopak widział jakie było to dla niej ważne.

-Myślisz, że Norm mógłby na to spojrzeć?

-Na pewno – Lo'ak ją uspokoił, po czym złożył pocałunek na jej czole. - Niczym się teraz nie martw.

Wkrótce wrócili na teren Na'vi i od razu udali się do Norma, który zgodził się spojrzeć na znaleziony przedmiot. Od razu jednak zaznaczył, żeby ThaLily nie nastawiała się, że cokolwiek uda im się ustalić.

Po kilku tygodniach analizy wezwał ich ponownie.

-Na jednym z urządzeń o których nam mówiłaś znaleźliśmy zapiski o eksperymencie dzięki któremu powstałaś – poinformował ich Norm, który przez ostatnie miesiące pracował nad odblokowaniem tych informacji. - Geny Thanatora zmieszane z ludzkimi. Idealnie dopasowane tak żeby powstała w pełni funkcjonalna istota.

-Czyli im się udałam? To chcesz powiedzieć? - ThaLily słuchała go uważnie nie wiedząc, czy dobrze go rozumie.

-W zasadzie to tak – wiedział jak to brzmi, ale tak właśnie to odbierał. - Zobacz, – pokazuje na ekranie inne wyniki badań – pozostałe takie nie są.

-Wybrali najlepsze geny – odparł obserwujący to Lo'ak.

-Niekoniecznie. Te badania powstały po twoich narodzinach.

-Może stwierdzili, że nie przeżyłaś i zajęli się tworzeniem nowych hybryd – wtrącił Jake, który również interesował się tą sprawą. - Jest szansa, że istnieją inne?

-Gdyby tak było, raczej ktoś by je zauważył.

Nie wszystkie miejsca na Pandorze były odkryte, więc nie dało się określić w stu procentach czy teza Spellmana jest adekwatna.

-Porównałeś dna z lokalizatora? - ThaLily zadała kolejne pytanie, które jeszcze bardziej ją interesowało.

Chyba zarówno Norm jak i Jake mieli nadzieję, że o tym nie wspomni. Po ich minach dało się zauważyć, że woleliby to przemilczeć.

-Jest zgodne z twoim – odparł Spellman nie zamierzając tego przed nią ukrywać. Wcześniej rozmawiał o tym z Sullym, który bał się jej reakcji, wiedząc, że gdy tylko dowie się czegoś więcej, nie odpuści. Ale on także nie chciał trzymać tego w tajemnicy.

-Czyli to moja matka? - nagle w jej oczach pojawiła się nadzieja, której do tej pory nie miała.

-Albo inna hybryda oparta na twoim dna. Nie mamy pewności – Norm próbował przemówić jej do rozsądku widząc, że dziewczyna najchętniej od razu ruszyłaby na poszukiwania.

-Ale istnieje szansa...

ThaLily poderwała się z miejsca i wybiegła z namiotu nie informując nikogo dokąd się udaje.

Pobiegła w stronę lasu i wspięła się na jedno z drzew, a Lo'ak próbował ją dogonić. W końcu znalazł się tuż obok niej i zobaczył, jak wiele emocji pojawiło się na jej twarzy.

-Moja matka może gdzieś tam być – spoglądała w przestrzeń z uśmiechem, jakby po raz pierwszy poczuła nadzieję. - Zostawiła ten lokalizator w miejscu, gdzie wiedziała że wrócę. Chce żebym ją znalazła.

-Nie możemy być pewni – nie chciał psuć jej szczęścia, ale musieli myśleć racjonalnie. Jeśli była to hybryda, mogłoby zrobić się niebezpiecznie.

-Muszę się o tym przekonać sama.

-Gdzie chcesz jej szukać? - wiedział, że nie wybije jej tego pomysłu z głowy, dlatego od razu wolał wiedzieć co zamierza.

-Zacznę po drugiej stronie rzeki. Może zostawiła więcej śladów – w tamtej chwili nawet jej oczy były pełne radości. I chociaż było to mało prawdopodobne, naprawdę uwierzyła, że może znaleźć swojego rodzica.

-W porządku. Kiedy zaczynamy? - nie spodziewała się, że chłopak zechce udać się tam z nią.

-Nie mogę cię o to prosić...

-Chcę iść z tobą. W końcu mieliśmy pozwiedzać Pandorę – na jego słowa dziewczyna jeszcze mocniej się uśmiechnęła. Lo'ak chciał to zrobić dla niej. Nie wiedzieli na co się piszą, ale postanowili działać niemal od razu.

"Ocalony 2" Lo'ak // AvatarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz