Obudziłam się w bardzo dobrym nastroju. Mój pokój był ogromny a pościel na łóżku z prawdziwego jedwabiu. Na szafce nocnej znalazłam tacę ze śniadaniem. To były kanapki z indykiem i lemoniada a przy nich liścik. Śniadanie było od króli prosili o spotkanie jak już zjem. Zjadłam śniadanie i napiłam się pysznej lemoniady i to sporo gdyż we włoszech temperatura przekraczała prawie trzydzieści stopni. Ten upał był nie dozniesienia dla człowieka. Potem się ubrałam po załatwieniu wszystkich porannych czynności w to samo co wczoraj czyli różową cienką bluzkę z długimi rękawami, krótkie białe szorty i moje baleriny również białe. Kiedy wyszłam z pokoju pod moimi drzwiami czekali już Jane i Alec.
- Witaj moja królowo.- przywitała się blondynka.- mistrzowie już czekają prosili o transport do sali tronowej.- oznajmiła.- obawiają się że łatwo byś się zgubiła bedąc tu pierwszy raz.
- Dobrze dziękuję. Ale proszę mów mi Alex.- uśmiecham się do dziewczyny.
- To nie wypada..- protestuje.
- Zaufaj mi nie bedę się czuła komfortowo. Jestem zwykłą dziewczyną i tak chce być traktowana. Wolę kiedy zwracają się do mnie po imieniu.- proszę ją.
- Dobrze Alex.- odpowiada sztywno jakby niezbyt za mną przepadała. Nie dziwię się jej ja też bym nie chciała komuś służyć. Jej brat posyła mi ciepły uśmiech chyba mnie polubił.
- Chodź Alex zaprowadzimy cię na miejsce. Kiwam głową i chcę podać mu rękę ale on się cofa. Zaskoczona patrzę na niego.
- Nie mogę cię dotknąć?- pytam zdezroientowana.
- Królowie zabronili cię dotykać w jakikolwiek sposób dlatego musisz trzymać się dwa kroki dalej.- wyjaśnia bez cienia emocji za to ja jestem zła.
- Co za bzdura!- syczę. Proszące spojrzenie bliźniaka Jane powoduje że milknę.- no dobrze.- wzdycham i pozwalam się zaprowadzić do sali tronowej. Wchodzimy do miejsca z wczoraj które jest ogromnych rozmiarów.
- Dzień dobry ptaszyno.- pierwszy odzywa się Aro.- dobrze spałaś?
- Jak nigdy.- uśmiecham się do bruneta który bierze moją dłoń i całuje.
- Ciesze się.- mruczy brunet. Kajusz patrzy na mnie ze swojego tronu. W jego oczach widać czystą bezwarunkową miłość to samo u Marka.
- My również.- sodaje blondyn i wstaje ze swojego miejsca żeby pocałować mnie w policzek.
- Dzień dobry kochanie.- wita się Marek skinając mi głową.
- Co masz dziś ochotę robić? - pyta mnie Aro. Patrzę na niego z prośbą.
- Chciałabym orzedyskutować z wami mój powrót do Forks.- Kajusz marszczy brwi z niepokojem.
- Chcesz wrócić do Forks? Dlaczego?- pyta blondyn niezadowolony.
- Chciałabym kontynuować moją naukę w szkole i lekcje karate.- wyjaśniam na co krówie bledną.
- Ty uprawiasz sztuki walki!?- krzyczy Kajusz wystraszony.- nie zgadzam się! to niebezpieczne! Mogłaby ci się stać krzywda! - przerażony blondyn patrzy na mnie opiekuńczo ale również surowo. Aro i Marek również wyglądają na wystraszonych.
- Nic mi nie jest.- prubuję ich uspokoić.- poza tym ja zawsze świetnie wiem co robię. Dopiero bedę miała kłopty nie mogąc się obronić.- oświadczam tonem nie zniszącym sprzeciwu. Aro patrzy na mnie przez chwilę.
- Mądrze powiedziane ptaszyno.- chwali mnie brunet.- powinaś umieć się obronić kiedy nas nie będzie.
- Bracie chyba nie zamierzasz jej pozwolić?- warczy Kajusz. Marek też nie wygląda na przekonanego.
- Obiecuję że bedę na siebie uważać. Poza tym obok będzie nauczyciel nie ma mowy o tym żeby coś mi się stało.- pocałowałam oboje w policzek żeby uspokoić.
- Możesz się uczyć dalej kochanie.- podekscytowana przytuliłam bruneta.
- Dziękuję! - sapnęłam uradowana.
- To nie fer!- zawył Kajusz.- dlaczego Aro dostał uścisk!? Nam też się coś należy! - zaśmiałam się.
- Obiecuję że dla każdego z was znajdę czas ale nie długo chciałabym wrócić do domu tęsknię za Bellą.- mam proszący wzrok. Aro wzdycha.
- Nie możesz być daleko od nas kochanie ale wiem że tęsknisz za rodziną.- mówi to z zazdrością.- pozwolimy ci wrócić za jakiś czas pod warunkiem że trochę tu zostaniesz.- ucieszona aż podskoczyłam z radości.
- Bardzo dziękuję! Na pewno zostanę, chcę was bliżej poznać.- twarze króli się rozjaśniają na te słowa.
- My też chcemy cię poznać ptaszyno.- oświadczają.- co chciałabyś dzisiaj robić?
- Zakupy.- oświadczam.- wczoraj przyjechałam tu jednym tchem i nie wzięłam żadnej letniej rzeczy a włochy są bardzo gorące.
- Dobrze. Wyślemy Jane po jakieś rzeczy dla ciebie.- oznajmia Aro klaszcząc w dłonie.
- O nie. Ja chciałabym iść sama na zakupy czy mogę?- pytam na co krówie wyglądają na zaniepokojonych.
- Ptaszyno to zbyt niebezpieczne żebyś chodziła sama po ulicach.- odzywa się Kajusz.- jesteś naszym sercem i gdyby coś ci by się stało przestalibyśmy istnieć. Jesteś teraz krolową i musisz być cały czas bezpieczna.- wyjaśnia blondyn opiekuńczym tonem.
- Mam moją magię.- zaprzeczam.
- Nie. - nakazuje surowym tonem Aro.- zostajesz tutaj bez dyskusji. Wzdycham wiedząc że z nimi nie wygram.
- No dobrze.- zgadzam się niechętnie a oni się uśmiechają. Zastanawiam się teraz jak bardzo zmieniło się moje życie i czy kiedyś wróci do normy o ile bycie magiem możną nazwać normalne.
CZYTASZ
Księżniczka Volturi
FanfictionNazywam się Aleksandra mam 16 lat i przyjaźnie się z Bellą. Jestem początkującym magiem. Razem z moją przyjaciółką udałyśmy się do włoch żeby ocalić Edwarda przed niechybną śmiercią. Jednak nigdy nie sądziłam że kiedy stanę przed śmiercią nie zginę...