Rozdział 3

176 9 1
                                    

Dzisiaj postanowiłam iść poćwiczyć moją magię ponieważ dzień był piękny i słoneczny chciałam wyjść na dwór. Królowie za dnia byli zajęci jakimiś ważnymi spotkaniami więc na pewno nie zauważą jeśli się wymknę na chwilę z zamku. Ruszyłam zgrabnie się przemykając korytarzami aż dotarłam do wyjścia. Bingo! Udało się! Droga ucieczki perfekt! Miałam ochotę odtańczyć mały taniec szcześcia ale powstrzymałam się ze względu na maniery.
- Dokąd idziesz księżniczko?- zaczepił mnie Alec bliźniak Jane. A niech to! Przeklęłam w duchu i odwróciłam się do niego.
- Postanowiłam poćwiczyć moją magię na zewnątrz.- oznajmiłam uśmiechając się delikatnie.- i to Alex a nie księżniczka.
- No nie wiem czy to dobry pomysł Alex.- Alec miał zaniepokojony wyraz twarzy.- królowie..zrobiłam oczy słodkiego szczeniaczka.
- Proszę możesz iść tam ze mną? Wtedy bedę bezpieczna.- zawahał się.
- Nie jestem pewien czy to dobry pomysł. Postanowiłam wyciągnąć ostatnią kartę ratunku.
- Pokażę ci coś super.- obiecałam. Jego oczy się rozjaśniły z podekscytowania. Zaśmiałam się i pociągnęłam go za rękaw.
- No hodź! No hodź!- powturzyłam ze dwa razy ze śmiechem ciągnąc go w stronę drzwi.
***
Na dworze był piekielny upał. Wampiry mają farta że ich skóra chroni przed ciepłem. Postanowiłam rzucić na siebie zaklęcie termiczne dzięki czemu już mi przyjemniej. Wyszliśmy z Aleciem na otwartą przestrzeń trochę dalej tak jak chciałam z daleka od zamku. Rzuciłam na nas zaklęcie nie widzialności żebym mogła poćwiczyć w spokoju.
- Co teraz?- spytał mnie zaciekawiony brunet.
- Patrz.- powiedziałam i po prostu wyczarowałam kulę ognia w dłoni. Oczy Aleca rozszerzyły się szeroko.
- Jak ty to..jak ty to robisz?- powtórzył pytanie dwukrotnie patrząc na mnie z niedowierzaniem.- jesteś człowiekiem.
- Magia.- wyjaśniłam.- jestem czarodziejką mogę wszystko. Alec dalej patrzył kiedy przerzucałam sobie kulę ognia z jednej dłoni do drugiej i ona wógle mnie nie pażyła.
- Pokaż jeszzcze coś!- zachęcił podekscytowany jak dziecko. Zaśmiałam się.
- Spoko.- tym razem użyłam wody. Sprawiłam że otpczyło nas tysiące błyszczących kropel wody.
- Łał.- zachwycił się.- niesamowite. Ty jesteś niesamowita.- popatrzył na mnie. Zarumieniłam się.
- Dziękuję.
- Chyba powinniy wracać już do zamku.-zauważył nerwowo. Westchnęłam sfrustrowana.
- Czy tak teraz będzie wyglądało moje życie? Wiecznie w zamknięciu?
- Przykro mi księżniczko.- dodał z żalem skruszony.
- Nie twoja wina. Chodźmy.- teleportowałam nas pod zamek bo miałam złe przeczucia. I miałam cholerną rację. W zamku przywitała mnie cholerna cisza. Oj miałam rację. Nie jest dobrze.

Księżniczka VolturiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz