Rozdział 7 Marek

156 8 1
                                    

Kiedy ją spotkałem po raz pierwszy to tak jakby słońce na nowo zagościło w moim życiu. Ona jest światłem które pomaga mi wyjść z mojej ciemności. Nigdy nie eybaczę moim braciom tego co się stało. Jeśli ona nigdy więcej mnie nie dotknie zabiję Aro i Kajusza. To po części też moja wina. Sam sobie jestem winien. Mogłem to powstrzymać w ostatniej chwili ale tego nie zrobiłem. Wiedząc jak Aleksandra jest wrażliwa na krzywdę innych osób..Zamykam książkę i wzdycham.
- Marek?- szepcze piękny głosik a mój ból w klatce piersiowej narasta po jej wcześniejszych słowach. Zasłużyłem sobie na to.
- Tak?- pytam delikatnie nie chcąc jej spłoszyć.
- Przepraszam.- szepcze cicho. Rozszerzam oczy.
- Nie kochanie. To ja przepraszam! Skrzywdziłem cię i to moja wina! Czy jest szansa że mi wybaczysz?- pytam z bólem w sercu. Czekam zestresowany na werdykt.
- Tak.- odpowiada delikatnie. Wzdycham z ulgą i chce ją przytulić ale ona się cofa. Ból w moich oczach jest widoczny jak na dłoni.
- Ale to nie zmienia faktu że was wógle nie znam.- informuje patrząc na mnie.- chociaż moje serce się do was wyrywa nic o was nie wiem. Pisłuchaj. Zawarłam układ z Aro. Bedę z wami przez jakiś czas żeby was poznać. Jeśli nie spodoba mi się coś to Aro obiecał że mnie wypuści.- kończy ostrym tonem. Ból w klatce piersiowej narasta i miażdży moje kości ale nic nie mówię. Zasłużyłem sobie na to ćwierka w mojej głowie.
- Dobrze.- mówię a ona wygląda na zaskoczoną.- pozwolę ci odejść nawet jeśli będzie to bolało. Nie zatrzymam cię tu siłą. Chce twojego szczęścia. Rozpromienia się i patrzy na mnie.
- Chciałabym cię poznać.- oznajmia z uśmiechem a ja rozpływam się. Jej piękno jest nie do opisania.- co lubisz robić?
- Lubię grać w szachy.
- Jej! Ja też! Ale nie jestem zbyt dobra. Na pewno bym z tobą przegrała.- śmieje się. To taki piękny śmiech.
- Co za bzdura!- sapię z oburzeniem.- nie mów o sobie tak nisko kochanie. Na pewno kilka lekcji i jestem pewien że mnie pokonasz!
- Chciałabym żebyś został moim nauczycielem.- gdybym był człowiekiem z pewnością bym się zarumienił.
- Bardzo chciałbym być twoim nauczycielem moja droga.- uśmiecham się do niej delikatnie.
- Dawaj planszę!- piszczy z podniecenia co jest urocze. Chichoczę rozbawiony.
- Oczywiście przygotuję grę. Co jeszcze lubisz?
- Czytać i pisać.- odpowiada. Rozszeszarzam oczy.
- To fantastycznie. Chciałbym kiedyś poczytać twoje teksty. Rumieni się.
- Może kiedyś.- wzrusza ramiona i gdzieś idzie. Zaskoczony patrzę za nią.
- Bella dokąd idziesz?- pytam zdziwiony.- myślałem że mamy grać.
- Tak. Sprawdzę tylko co u Kajusza.- odpowiada a ja chichoczę znając dobrze mojego brata.
- Powodzenia kochanie.- mówię kiedy znika za ścianą.
- Dziękuję.- odpowiada a ja patrzę jak znika i czekam niecierpliwie na naszą rozgrywkę.

Księżniczka VolturiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz