~4~

136 5 0
                                    

Przesiedziałem ponad godzinę na szukaniu dobrej restauracji. Nie chciałem, aby było to coś zbyt luksusowego, żeby nikt nie czuł się przytłoczony. I tak już na pewno będzie niezręcznie. W końcu znalazłem coś wolnego i niezbyt dużego całkiem niedaleko stąd. Zrobiłem listę, wyliczyłem koszty, a potem zarezerwowałem i rozesłałem do innych dyrektorów. Czułem się z tym naprawdę dziwnie, ale nie mogłem tego pokazać. Firma radzi sobie coraz lepiej i ostatnio jesteśmy na fali wznoszącej, więc to dobry powód by świętować. Nawet jeśli tak biednie, ale muszę przyznać, że z chęcią się napiję. Trzeba jakoś zapomnieć o ostatnich dniach.

Późnym wieczorem wsiadłem do auta, ale nie spieszyło mi się do domu. Poza Tanem nikt tam na mnie nie czeka. Może to trochę głupie, ale czuję się samotny mimo, że mam trójkę przyjaciół. Dwóch z nich ma raczej własne i ciekawsze zajęcia, a trzeciego widzę zawsze w pracy. Po tej kolacji i przesłuchaniach będę musiał sobie w końcu zrobić jakiś miesiąc wolnego. Zawsze wolałem podróżować, ale teraz nawet to mi zbrzydło przez te wszystkie obowiązki. Zresztą i tak nie miałbym z kim lecieć. Jungkook ostatnie o czym marzy to opuszczenie kraju, Namjoon traktowałby to jako podróż służbową, a Jimin ma zbyt wiele teorii spiskowych, aby wsiąść do samolotu.

Wróciłem do pustego, zimnego domu. Przez białe ściany wydawało się, że jest tu jeszcze chłodniej. Albo faktycznie było jakoś zimno. Zawołałem Yeontana, który od razu przybiegł. Wziąłem szary, gruby koc i skierowałem się na kanapę. Teraz już wiem czemu tu taka lodówa. Zostawiłem otwarte okno w sypialni. Brawo ja. Dobrze, że nie padało, bo bym miał powódź. Nienawidzę jesieni. Dni są krótsze, noce dłuższe, szybciej robi się ciemno, przez co mam wrażenie jakbym siedział w pracy dwadzieścia cztery na siedem. Robi się szaro, mokro i wszystko umiera łącznie z moimi chęciami do życia. Zapewne zrzędzę jak stary dziad, ale taka prawda.

Skoro i tak nie miałem co robić, to poszedłem na krótki spacer z Yeontanem, potem się umyłem i wskoczyłem do ciepłego łóżka. Chwilę pisałem z Jiminem i Kookiem na grupie, a potem zasnąłem.

*

Przesłuchania poszły w miarę dobrze i udało się wybrać czterech nowych stażystów. Na szczęście żaden nie będzie pod moją opieką. Wieczorem po pracy zebrałem swoje rzeczy i w całkiem dobrym humorze czekałem w holu na resztę pracowników. Gdy już wszyscy się pojawili, a co najważniejsze Namjoon wśród nich, poszliśmy do zarezerwowanego lokalu. Na wejściu okazało się jednak, że inna firma też się tu zjawiła. Bez zbędnych kłótni udało nam się podzielić salę na dwa duże stoły, a oddzielili nas parawanem.

Każdy zamówił co chciał, był alkohol i nie było tak niezręcznie jak myślałem, że będzie. Gdy już dostaliśmy jedzenie to wzniosłem mały toast za ostatnie sukcesy, a przy okazji, aby ci po drugiej stronie wiedzieli, że jesteśmy lepsi. Dosłownie chwilę po nas oni zrobili to samo. Tylko prychnąłem. Najgorsze było to, że doskonale znam ich szefa. Dzisiaj nie miałem zamiaru się denerwować, więc starałem się ich ignorować.

- Przepraszam za spóźnienie. - ten głos. - Coś mnie zatrzymało po drodze.

- Nic się nie stało Min. Siadaj. - usłyszałem zza parawanu. Jeszcze jego tutaj brakowało.

- Panie Kim, wszystko w porządku? - Namjoon spojrzał na mnie pytająco.

- Tak, nie martw się. Za chwilę wrócę, idę do łazienki. - wstałem i poszedłem tam, aby odetchnąć. Chociaż może powinienem wybrać do tego dwór.

Po sprawdzeniu, że nikogo poza mną tu nie ma, zacząłem chodzić od jednej ściany do drugiej. Dlaczego wcześniej go nie spotkałem, a teraz nagle pojawia się wszędzie tam gdzie ja? Może dotykając jego walizki przeniosłem na siebie jakiś czip namierzający albo po prostu mnie śledzi? Oglądam zdecydowanie za dużo filmów z Jiminem. Umyłem ręce, żeby chociaż wyglądało jakbym serio coś tu robił, a gdy chciałem wyjść to prawie dostałem drzwiami w głowę. Na szczęście zdążyłem się cofnąć. Świat chyba sobie ze mnie żartuje...

Suitcase case // ᵀᵃᵉᵍᶤOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz