Jungkook wyszedł ode mnie dopiero wieczorem, a Yoongi postanowił jeszcze zostać. Byłem naprawdę zdziwiony, że nie poszedł do pracy ze względu na mnie. Telefonów też nie odbierał, więc pewnie jutro będzie mieć problemy. Nie chciałem tego, ale był uparty i mówił, że zostanie u mnie.
- Teraz możemy zrobić wspólnie kolację, skoro wczoraj się nie udało. - zaciągnął mnie do kuchni.
- Będziesz mówił mi co robić?
- Myślę, że sam sobie świetnie poradzisz. Tylko uważaj na palce tym razem.
- No nie wiem...
Powiedział mi co robimy i już zaczął przygotowywać warzywa. Ja zabrałem się za ryż, a potem mięso. Kompletnie nie wiedziałem jak się za to zabrać i już po chwili poczułem, jak Yoongi zachodzi mnie od tyłu i łapie za ręce. Kierował moimi dłońmi, a ja stałem całkowicie sparaliżowany. Czułem jego spokojny oddech na swojej szyi, a serce znowu zaczęło szaleć, do tego zrobiło się jakoś ciepło. Dlaczego się tak czuję? Co to znaczy? Gdy skończył kroić za mnie jeden kawałek, to wrócił do swojego poprzedniego zajęcia jak gdyby nigdy nic. Resztę jakoś dokończyłem sam, ale co chwilę na niego zerkałem. Był bardzo skupiony i szybki, a ja się ociągałem. Po warzywach zajął się wywarem i sosem, a ja już pomału sprzątałem. W końcu wrzucił wszystko na patelnię i przykrył. Mieliśmy trochę czasu, więc usiedliśmy przy stole. Już czułem pyszny zapach, przez co nagle zrobiłem się głodny.
- Chcesz się czegoś napić? - spytał Yoongi.
- To chyba ja powinienem coś zaproponować.
- Widzę, że myślami jesteś daleko stąd. - wstał, wyciągnął butelkę wody z lodówki i dwie szklanki. - Co cię zastanawia?
- To, dlaczego tu jesteś, dlaczego nie poszedłeś do pracy i co zamierzasz zrobić dalej.
- Cóż... Nie chciałem, żebyś siedział sam po tym co się stało. Chcę ci pokazać, że możesz mi zaufać. Ja też postaram się to zrobić. Myślę, że takie chwile zbliżają ludzi, więc porozmawiajmy w trakcie jedzenia. A co zamierzam? Na pewno nie pozwolę, aby znowu coś ci zrobił. Nawet jeśli sam przez to dostanę.
- Ale... dlaczego? Zrobiłbyś to samo dla kogoś innego?
- Być może. Nawet gdybym cię nie lubił, to nie chciałbym, aby coś takiego ci się działo.
- Czyli mnie lubisz?
- Powiedzmy, że toleruję.
- Zawsze masz takie negatywne nastawienie do ludzi?
- Nie. Tylko do tych wysoko postawionych. Bezduszni biznesmeni, którzy nie liczą się z innymi i myślą, że im wszystko wolno. - mruknął gniewnie.
- Sam pracujesz w dobrej firmie. - zauważyłem.
- Tak, ale jestem tylko pracownikiem. Nikim nie rządzę w porównaniu z tobą. Nie chodzi o to, że bym chciał, bo nie chcę, ale... To inna sprawa. - wstał, aby przemieszać jedzenie i wrócił. - Jeszcze niedawno moja sytuacja nie była ani trochę dobra.
Na chwilę przerwał i siedzieliśmy w ciszy, ale nie chciałem go poganiać. W końcu mogłem się dowiedzieć o nim czegoś więcej, dlatego nie mogłem tego zepsuć. Poczekaliśmy, aż kolacja będzie gotowa i dopiero po nałożeniu zaczął dalej mówić.
- Więc może od początku. Gdy byłem młodszy, to mieszkałem tylko z mamą, bratem i babcią. Biedna dzielnica, ledwo było nas stać, a i tak dach przeciekał. Matka uważała, że ojciec odszedł z mojej winy i mojego brata. On zaczął pić, spotykać się z podejrzanymi typami i wprowadził nas w jeszcze większe długi. Mama była zła, ale nic nie mogła z tym zrobić. Nie raz widziałem jak wychodziła gdzieś w nocy i wracała pobita, ale z pieniędzmi. Dopiero, gdy byłem starszy to zrozumiałem co robi. Brzydziło mnie to i chciałem znaleźć inny sposób, ale nie mogłem nic zrobić, bo miałem za mało lat i doświadczenia. Sytuacja w domu była koszmarna i tylko babcia zachowywała uśmiech i szukała pozytywów. W szkole starałem się jak mogłem, ale przez to, że byłem biedny to inni traktowali mnie jak popychadło. Raz tak mnie pobili, że wylądowałem w szpitalu, a co najgorsze żaden z nich nie dostał żadnej kary, bo wystarczyło, że ich ojcowie wyłożyli kasę i po problemie. W tym czasie znałem już Jina i Hoseoka, ale o niczym im nie mówiłem. W końcu zaczęli się domyślać, przyszli też do mojego domu, przez co myślałem, że mnie zostawią, ale było wręcz przeciwnie. Postanowili mi pomóc, motywować mnie i przekonywać, że mogę żyć lepiej. Dzięki nim wierzyłem w to i przykładałem się bardziej do nauki. Na początku liceum znalazłem jakąś dorywczą pracę, ale to było za mało, aby wszystko spłacić. - słuchałem go bardzo uważnie i nie zamierzałem przerywać. - Przyjaciele chcieli mi pomóc, choć odmawiałem, matka zaczęła się na mnie wyżywać, a brat schlał się tak, że już nie wstał. Uznałem go za zwykłego tchórza i nie miałem zamiaru popełniać tego samego błędu. Może i brzmi to bezuczuciowo, ale nawet nie byłem z nim blisko. Chciałem się po prostu wydostać z tej klatki i zacząć nowe, lepsze życie. - spojrzał na mnie.
- Słucham cię, mów dalej.
- Tak... Pod koniec liceum było już trochę lepiej. Miałem dwie prace, w szkole zaliczyłem wszystko tak, aby zdać albo i lepiej. Chciałem pójść na studia, ale nie miałem tylu pieniędzy, więc Jin z Hoseokiem mi pomogli. Nie dość, że zapłacili za siebie to jeszcze część za mnie. Było mi głupio, ale gorzej byłoby nie skorzystać. Z nauką radziłem sobie nieźle, znalazłem też nową chwilową pracę, za którą udało mi się wynająć małe mieszkanie dla jednej osoby. Wyprowadziłem się w końcu od matki, dzięki czemu przestała mnie bić. Jednak to nadal było za mało, bo nie chciałem zostawiać ich w takiej nędznej sytuacji. Brałem każdą możliwą zmianę w kawiarni, uczyłem się po nocach, prawie w ogóle nie spałem i nie jadłem. I tak przez rok, dopóki nie wylądowałem znów w szpitalu z wycieńczenia. - przesiadłem się na krzesło bliżej niego, ale chyba nawet nie zauważył. - Wtedy po raz kolejny wkroczył Seokjin z Hobim. Kazali mi odpoczywać, a oni pracowali za mnie przez dwa tygodnie. Gdy wróciłem do pracy to szef zaczął się na mnie wyżywać. Pewnie uznał, że skoro słabo sobie radzę, to wytrzymam kolejne problemy. Miałem dość i odszedłem, a potem nie wychodziłem z domu przez tydzień. Prawie wyrzucili mnie z uczelni, ale Jin mnie tam zaciągnął i poprosił kogo trzeba. Naprawdę miałem dość, ale z jakiegoś powodu nadal to ciągnąłem. Nawet na drugim roku zdarzyło się, że starsi mnie napadli, a ich bogaci ojcowie zamietli sprawę pod dywan. Przez jakiś czas miałem nauczanie indywidualne, dzięki Hobiemu i wróciłem znów na trzeci rok. - miałem łzy w oczach. Jak on mógł znieść to wszystko? Jest naprawdę silny. - Wtedy zacząłem staż w małej firmie, wszystko zaczęło się rozkręcać, radziłem sobie całkiem nieźle, więc mnie zatrudnili. Ze względu na to, że jeszcze się uczyłem to miałem elastyczny plan i mogłem pracować z domu. Po zakończeniu i zdaniu studiów polecili mnie lepszej firmie i tam właśnie pracuję. Mój szef jest nawet do zniesienia, więc tylko dlatego się na to zgodziłem. Ogólnie miałbym sobie za złe, że po tym wszystkim pracuję dla jakiegoś wymagającego hama, który myśli tylko o swojej reputacji. Do tego mogłem się też przeprowadzić. No i tak to wygląda. Dlatego jestem uprzedzony do takich jak ty i dlatego cię nie lubiłem. Jednak teraz widzę, że sam nie miałeś najlepiej, więc chcę ci pomóc. Tak jak moi przyjaciele pomagali mi.
Całkowicie się rozkleiłem i objąłem go, aby przy okazji ukryć swoje poruszenie. Oddał niepewnie uścisk, a gdy się odsunął to otarł rękawem moje policzki.
- Wybacz. Jestem wrażliwy. - zacząłem wachlować sobie twarz. - Dziękuję i... podziwiam cię. Ja chyba nie miałbym tyle odwagi ani chęci, aby to ciągnąć.
- Ja też nie raz tak myślałem, ale na szczęście miałem obok siebie osoby, które mnie wspierały. Ty masz taką dwójkę, a jednak zamknąłeś się w sobie. Nie poddawaj się Tae. Dasz radę, wierzę w ciebie. - spojrzał mi w oczy.
Znowu zacząłem czuć coś dziwnego w środku. Chyba będę musiał o tym pogadać z Kookiem. Jimin pewnie by powiedział, że coś mnie opętało.
Skończyliśmy jeść i przenieśliśmy się do salonu. Siedzieliśmy na dwóch końcach kanapy, ale przyszło mi coś dziwnego do głowy.- Mogę? - zbliżyłem się do niego.
- Ale co?
- Położyć się na tobie. - i po prostu to zrobiłem. Oparłem głowę na jego nogach i wlepiłem wzrok w wyłączony telewizor.
- Nie no, tak, jasne... Rób co chcesz. - prychnął.
Po chwili poczułem jego dłoń w moich włosach i to, jak nimi kręci. Było to dość przyjemne, a nikt wcześniej mi tak nie robił. Zrobiłem się przez to senny i całkowicie odpłynąłem.
Rano obudził mnie dźwięk, którego najmniej bym się spodziewał. Wstałem niemal od razu z walącym sercem i udałem się do sypialni. Yoongi siedział w rogu pokoju.
===========
Dostałam się na studia trzymajcie mnie :')
CZYTASZ
Suitcase case // ᵀᵃᵉᵍᶤ
FanfictionTaehyung to ograniczony uczuciowo biznesmen, a Yoongi jest pracownikiem jego przeciwnej firmy Przez jedną pomyłkę ich drogi się krzyżują i już nie mogą się rozłączyć