~18~

87 6 4
                                    

=Yoongi=

Po tym, jak zostałem sam z Jinem i Hobim, zaczęli mnie wypytywać o różne, dziwne rzeczy. Głównie o te związane z Taehyungiem. Co z nim robię, ile czasu spędzamy razem, czy go lubię, czy uważam, że jest przystojny. Nie wiedziałem do czego im to, ale po odpowiedzeniu, sam zacząłem zadawać sobie pewne pytanie. Czy on mi się podoba? Przecież to niemożliwe, żeby w tak krótkim czasie zmienić zdanie. Może i od początku był atrakcyjny, ale dopiero niedawno zacząłem mu pomagać. Jeden i drugi Seok dalej o coś pytali, a ja odpowiadałem zdawkowo. Poradzili mi, abym jeszcze do niego poszedł, więc tak zrobiłem. Właściwie nie wiem po co, ale niech im będzie. Wszedłem do mieszkania młodszego, ale był w łazience. Potem wszystko zadziało się jakoś szybko. Wyszedł w ręczniku, położył się obok, palnąłem coś o uczuciach i nagle zetknęliśmy się ustami. Kim szybko odskoczył i zobaczyłem łzy w jego oczach, a mnie zamurowało. Dotknąłem palcami swoich warg, patrząc gdzieś w przestrzeń i czułem na nich lekkie mrowienie. Otrząsnąłem się po chwili i podszedłem do niego, by go przytulić. Nie chciałem, aby pomyślał, że po tym odpuszczę czy coś. To przecież był zwykły wypadek. Niepewnie mnie objął i dopiero wtedy dotarło do mnie, co się stało. Wolałem jednak zachować spokój, przecież obaj jesteśmy dorośli. Co z tego, że żaden wcześniej nie był w związku.

- Już dobrze Tae, chodź, usiądźmy. - poprowadziłem go na łóżko. - Nic się nie stało, okej? Nie płacz.

- Przepraszam, nie chciałem.

- Wiem, spokojnie. - gładziłem go po plecach. - Mnie też trochę poniosło. Nie wiem, dlaczego tamto powiedziałem.

- Ale miałeś rację. - czyżby zebrał się na odwagę? - Czuję się przy tobie inaczej i nie wiem czy będę potrafił to zmienić. Nigdy nie czułem czegoś takiego, a jeszcze... dzięki tobie mam ochotę się uśmiechać.

- Naprawdę? Ale co takiego robię?

- Po prostu jesteś. - wzruszył ramionami. - Nie powiem ci jak to działa, bo nie wiem.

- Czyli, że ja... - wziąłem głęboki wdech. - Podobam ci się?

- Być może. Przepraszam.

- Nie przepraszaj za swoje uczucia.

- A ty? - w końcu spojrzał na mnie, pociągając nosem. - Słyszałem, że ci zależy, ale nie wiesz czemu. Nie oczekuję, że też będziesz mnie lubił, ale nie zostawisz mnie? Nadal chcesz mi pomóc? Co zrobisz jeśli jakoś uda ci się wywołać u mnie uśmiech?

- Nie zostawię i oczywiście, że chcę. Nie wiem co będzie dalej, ale najpierw niech to się stanie. Potem się zobaczy. - otarłem jego mokre policzki. - A teraz skoro już jesteś gotowy, to idź spać.

Pokiwał głową, a jego pies pojawił się obok niego. Słodki widok. Zaczekałem aż zaśnie, po czym poszedłem się czegoś napić. Wróciłem i usiadłem przy jego pianinie. Wziąłem parę kartek z brzegu i zobaczyłem nuty. Nie musiałem grać, aby usłyszeć melodię. Coś mi jednak nie pasowało i postanowiłem to poprawić. Wyszedłem od niego dopiero w środku nocy. Położyłem się w łóżku, ale ciężko było mi zasnąć. Przez niego myślałem o zbyt wielu rzeczach na raz. Jeszcze nikt wcześniej nie doprowadził mnie do takiego stanu. Nawet problemy rodzinne. Jednak nie były to złe myśli. Po prostu o Tae i jego uczuciach, potem moich, a potem wreszcie zasnąłem.

*

W południe znalazłem się znów u Kima. Siedział skulony na kanapie odkąd przyszedłem i nic nie powiedział. Nie odpowiadał na pytania i na nic nie reagował, jakby się wyłączył. Szturchnąłem go mocniej, ale też nie zadziałało. Może ma jakiś paraliż?

- Taehyung? Taehyung, rusz się w końcu. - złapałem go za ramiona. Spojrzałem w jego oczy, ale nawet nie mrugnął. Straszne.

Musiałem wymyślić coś innego, więc znalazłem Tana wzrokiem i podniosłem go. Przyłożyłem go do jego twarzy, a pies zaczął go lizać. Nawet to nie pomogło. Zwierzak zaczął po chwili cicho stękać. Pewnie też martwi się o swojego pana.

Suitcase case // ᵀᵃᵉᵍᶤOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz