~21~

74 8 0
                                    

Czas za bardzo mi się dłużył, a każde zadanie wydawało się wyjątkowo niezrozumiałe. Nie mogłem się skupić i ze dwa razy wylałem na siebie kawę. Taehyung nie odpowiadał na moje wiadomości, co tylko mnie denerwowało. Może coś mu się stało? Nie potrafiłem myśleć w tym momencie inaczej. Poszedłem do łazienki, aby obmyć twarz zimną wodą na orzeźwienie. Musiałem się spiąć i dokończyć robotę. W trakcie wymyślałem też co zrobić, gdy w końcu spotkam jego ojca. W wolnej chwili poszukałem w internecie informacji na jego temat. Ma dużo znajomych w polityce, przez co łatwiej mu się wywinąć. Nic dziwnego, że czuje się tak pewnie. Musi być ktoś kto ma z nim na pieńku i chce go jakoś ukarać. Czytałem różne artykuły i chyba znalazłem. Jest paru prokuratorów, którym nie udało się go zamknąć. Może oni będą w stanie pomóc. Gdy wybiła dziewiętnasta, to wybiegłem z budynku i wszedłem do tego na przeciwko. Zaczekałem na Tae przy wejściu i uśmiechnąłem się, gdy zobaczyłem go całego. On chyba też się ucieszył na mój widok. Chciałem do niego podejść, ale mnie zignorował i wyszedł na zewnątrz. Zatrzymał się dopiero przy aucie.

- Coś się stało? - wsiedliśmy do pojazdu.

- Nie, nie. Wybacz. Po prostu ludzie w firmie też mnie obserwują, w razie gdyby ojciec chciał coś wiedzieć. Nie chcę, żebyś miał z nim problemy.

- I tak pewnie będę mieć. Musimy w końcu zacząć działać. - odjechał.

- Co masz na myśli?

- Trzeba go zgłosić i niech poniesie konsekwencje swoich działań. Jestem pewny, że poza biciem cię, ma jeszcze coś za uszami. Musi dostać to, na co zasługuje. Nie wyglądasz na przekonanego, ale musisz mi zaufać. Nie pozwolę, aby cię skrzywdził, jasne?

- Co dokładnie chcesz zrobić?

- Pójść z tym do prokuratury. Poczytałem trochę i wywinął się już z paru spraw. Może i ma znajomości, ale są też tacy, którzy chcą go zamknąć.

- Gdyby to było takie proste... - mruknął. - A co jak się nie uda? Już mnie więcej nie zobaczysz.

- Nawet tak nie mów. Musi się udać. Tylko potrzebne są niezbite dowody. Najpierw musisz pójść do lekarza.

Wyjaśniłem mu wszystko po kolei w drodze. Widziałem jak stara się zachować spokój, ale ręce mu się trzęsły. Dojechaliśmy w całości i zanim wysiedliśmy, złapałem go za nie. Chwilowo udało mi się go uspokoić, więc wjechaliśmy na górę. Oczywiście weszliśmy do jego mieszkania. Wyszedłem dopiero, gdy upewniłem się, że zrobi wszystko tak jak mu powiedziałem.

*

Następnego dnia miałem wolne w pracy, więc udałem się do Taehyunga, aby załatwić z nim rzeczy z listy. Pomyślałem po prostu, że raźniej mu będzie z towarzystwem. Musiałem tylko jeszcze pójść do łazienki, ale gdy w niej byłem to usłyszałem hałasy. No to chyba jakiś żart. Uchyliłem lekko drzwi i zobaczyłem starszego mężczyznę zbliżającego się do blondyna. Jego ojciec postanowił wpaść. Już miałem wyjść, ale nie ruszyłem się. Obiecałem mu, że nie pozwolę nic mu zrobić, ale potrzebny był jakiś dowód, że to on go bije. Szybko odpaliłem kamerkę w telefonie i ustawiłem na szafce.

- Ty ku*wo. Jak śmiesz odwoływać ślub z córką Choi?! Myślałeś, że się nie dowiem? - no tak to na pewno nie będzie się do niego odzywać.

- Oboje zerwaliśmy te niby zaręczyny!

- Jeszcze śmiesz pyskować!? - podniósł rękę i już się zamachnął, a chłopak tylko zamknął oczy, ale nie doczekał się uderzenia. Złapałem jego ojca za nadgarstek i wszedłem między nich. - Masz gościa?

- Jak może pan bić swojego własnego syna? Nie wstyd panu?!

- Wyszczekany tak samo jak ty. Nic ci do tego co robię chłopcze. To sprawy rodzinne. - poprawił garnitur i patrzył na mnie lodowatym wzrokiem. Nie dam się złamać.

Suitcase case // ᵀᵃᵉᵍᶤOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz