=Yoongi=
Rano wyszykowałem się do pracy jak zwykle, ale tym razem trochę szybciej, bo ustawiłem budzik na złą godzinę. Niby tylko dziesięć minut różnicy, ale już nie mogłem sobie poleżeć. Na parkingu minąłem się z Kimem i przypomniałem mu, aby wpadł do mnie wieczorem. Wsiadłem do auta i odjechałem, żeby być na miejscu szybciej niż on. Tym razem to ja mu zajmę parking, a on będzie musiał odjechać gdzieś dalej.
Pod budynkiem byłem na czas, ale było dziwnie pusto. Pomyślałem, że jednak się spóźniłem, ale gdy podszedłem do drzwi to zobaczyłem przyklejoną kartkę. W tym samym momencie dostałem zbiorową wiadomość od sekretarki. Przez następny tydzień mamy pracować z domu, bo tu jest jakaś dezynsekcja. Szkoda, że nie dostałem tego, zanim musiałem tak wcześnie wstać. Westchnąłem, wróciłem do samochodu i mieszkania.Zamknąłem się w swoim domowym biurze i stamtąd zająłem się wszystkimi projektami. Skończyłem szybciej niż zazwyczaj, bo nie czułem takiej presji ani nikt nie zaglądał mi ciągle przez ramię. Odwróciłem się na krześle obrotowym i o mało co nie dostałem zawału.
- Jin? Co ty tu robisz? Kiedy przyszedłeś? - spojrzałem na przyjaciela wielkimi oczami.
- Hej Yoongs, ja też się cieszę, że cię widzę. - uśmiechnął się. - Przyszedłem około pół godziny temu. Pukałem, ale nie otworzyłeś, więc sam wszedłem. Byłeś tak zajęty, że nie chciałem ci przerywać. Skończyłeś?
- Tak, ale mógłbyś zacząć mnie uprzedzać o twoich wizytach. - wskazałem ręką, abyśmy przenieśli się do salonu.
- Wiesz, że nigdy tego nie planuję. To wychodzi spontanicznie. Ogólnie to poszedłem najpierw do twojego starego domu z przyzwyczajenia, a potem sobie przypomniałem, że przecież się przeprowadziłeś. Zrobisz mi coś do picia? Masz coś do jedzenia?
- Sam się obsłuż.
- Zero gościnności Yoonie... Jak ja cię wychowałem? - zaczął szperać w szafkach w kuchni.
- Co cię do mnie sprowadza? - usiadłem na kanapie i zerknąłem na zegarek. Za jakąś godzinę ma przyjść Kim.
- Chęć zobaczenia się z przyjacielem. No naprawdę, Yoongs... Jesteś bardziej naburmuszony niż zwykle, a twoja kuchnia świeci pustkami. Chyba zabiorę cię na małe zakupy. - ostatecznie wyciągnął jakieś ciastka i usiadł obok mnie.
- Jak chcesz, ale nie dzisiaj.
- Uuu czyżbyś się z kimś spotykał?
- A żebyś wiedział.
- Ma przyjść do ciebie?
- Tak.
- W takim razie zostaję. - uśmiechnął się, a ja już wiedziałem, że nic go stąd nie wyciągnie. Chyba, że Hoseok, ale nie zamierzałem jeszcze jego tu sprowadzać. - Znam ją?
- Jego. Nie osobiście. I nie wyobrażaj sobie za dużo. To tylko Kim Denerwujący Taehyung.
- Twój ulubiony sąsiad?! To tym bardziej muszę zostać i go poznać.
- O matko... - przetarłem twarz dłońmi.
Już wiedziałem, że ten wieczór będzie jednym z najbardziej niezręcznych i dziwnych. Seokjin jest towarzyski, ale drugi Kim nie wydaje się taki. Ciężko mi coś z niego wyciągnąć i dzisiaj miałem nadzieję, że dowiem się więcej na jego temat, ale musiał przyjść Jin i to zepsuć. Może jak go zobaczy to od razu będzie chciał wracać? Właściwie nie wiem dlaczego mi tak zależy, ale gdy wczoraj zobaczyłem go takiego przygaszonego, to coś kazało mi z nim porozmawiać na spokojnie. Bez żadnych docinek czy kłótni. W oczekiwaniu na młodszego, sprawdziłem parę informacji na jego temat w internecie. Seok był go bardziej ciekaw niż ja, co zapowiadało się gorzej. Przecież on go odstraszy jeszcze zanim tu wejdzie. Wyłączyłem telefon, bo nie znalazłem nic ciekawego, a chwilę później usłyszałem pukanie do drzwi. Szczerze, pomyślałem, że jednak nie przyjdzie, ale może uznał, że potrzebuje z kimś porozmawiać? Z kimś innym niż na co dzień.
CZYTASZ
Suitcase case // ᵀᵃᵉᵍᶤ
FanfictionTaehyung to ograniczony uczuciowo biznesmen, a Yoongi jest pracownikiem jego przeciwnej firmy Przez jedną pomyłkę ich drogi się krzyżują i już nie mogą się rozłączyć