~11~

96 8 0
                                    

Minęło parę dni i uznałem, że między nami nic się nie zmieni. Teraz Yoongi mnie denerwował, ale przynajmniej już nie zwracał się do mnie tak oficjalnie. Nie wiem co chciał tym osiągnąć. Niby mówił, że w ten sposób sprawdza ludzi, ale czy ja jestem aż tak niepewny? Może teraz to ja powinienem go do siebie zaprosić? Bałem się tylko, że wtedy zrezygnuje z dalszego poznawania się i odrzuci mnie całkowicie. Nie wiem jakbym to zniósł, patrząc na naszą obecną relację, ale mimo wszystko chyba każda utrata kogoś boli. Mniej czy więcej, ale jednak.

Udało mi się zdobyć jego plan pracy od Seokjina, więc mogłem na spokojnie wszystko zaplanować. Ostrzegłem też Jungkooka i Jimina, aby nie przychodzili tego dnia. Od razu zaczęły się pytania: a czemu, a dlaczego, ktoś przychodzi, czy ojciec mnie odwiedza. Na szczęście nie i miałem nadzieję, że nie wymyśli sobie nagłych, niezapowiedzianych odwiedzin. Na samą myśl zacząłem się stresować. Zaprosiłem do siebie Mina na piątek wieczór i zostały mi do spotkania dwie godziny. Posprzątałem w mieszkaniu, chociaż właściwie nie było nic, do czego mógłby się przyczepić. Nie umiem gotować, więc uznałem, że zamówimy coś, gdy już tu będzie. Przez pół godziny stałem przed szafą, zastanawiając się, co ubrać, a potem kolejne pół w łazience. Gdy już byłem w miarę gotowy to mój telefon zaczął dzwonić. Odebrałem, nie patrząc na ekran.

- Halo?

- Hej Tae, życzę powodzenia dziś wieczorem.

- Kook? Gadasz jakbym miał go prosić o chodzenie. Błagam cię.

- A tak nie jest? Myślałem, że lepiej się dogadujecie.

- Kook?! Nie przesadzaj! Na takie rzeczy jeszcze za wcześnie. Znaczy... To się nie wydarzy!

- Dobra, nie krzycz tak. Wiesz w ogóle jakiej on jest orientacji?

- Zatłukę cię przy najbliższej okazji, przyrzekam.

- Ale przecież to normalne pytanie! Za bardzo się stresujesz. Usiądź, weź głęboki oddech i teraz możemy dalej rozmawiać. Więc?

- Nie, nie wiem, ale to bez znaczenia. Nie jest w moim typie. Nawet nie mam pojęcia jak nazwać naszą relację. - usiadłem tak jak mi poradził.

- Obaj jesteście zbyt trudni w obsłudze. - nawet nie chciałem tego komentować. - Życzyłem ci powodzenia, bo widzę, że w jakiś sposób ci zależy na utrzymaniu z nim kontaktu. Pierwszy... Właściwie to drugi raz cię takiego widzę, więc to musi być ważne. Bądź sobą, Tae.

Ale ja nie znam prawdziwego siebie... Lub dawno go straciłem.

- Tak, tak. Gadanie. Dzięki i do usłyszenia. Za chwilę powinien tu być.

- Okej, na razie.

Rozłączyłem się i odłożyłem komórkę. Zobaczyłem jak Tannie zaczyna machać ogonem i podchodzi do drzwi. Wyprzedziłem swojego gościa i otworzyłem, zanim zdążył zapukać. Uśmiechnąłbym się, ale to za trudne.

- Masz jakiś szósty zmysł?

- Tak, nazywa się Yeontan. - spojrzałem w dół.

- Oh, no cześć kolego. - Min wszedł, a ja zamknąłem za nim i udaliśmy się do salonu. - Wow, ale tu u ciebie jasno. Dużo białego, szarego i zero roślin. Totalne przeciwieństwo mojego.

- Tak, wiem. Nie uważasz, że jest tu zimno?

- Nie. Tobie jest? Może jesteś chory? - usiadł w fotelu.

- Nie w tym sensie... - mruknąłem. - Nieważne. Kawy?

- Z chęcią.

- Wiesz... Mam kuchnię, z której w zasadzie nie korzystam, bo nie umiem nic przyrządzać, ale... Co ja chciałem? A tak, możemy zamówić coś do jedzenia, jeśli chcesz.

Suitcase case // ᵀᵃᵉᵍᶤOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz