~20~

93 8 1
                                    

=Yoongi=

Taehyung upił się dość szybko, a potem zaczął się zachowywać zupełnie inaczej. Jakby dostał nowe życie. Zjadł wszystko co jeszcze zostało, a potem zaczął coś mruczeć pod nosem. Ewidentnie obudziło się w nim wewnętrzne dziecko. Szkoda tylko, że w taki sposób i nadal bez uśmiechu.

- A do czego to jest? Dobre to? Fuj... niedobre. Mogę też się napić? Chcę więcej! - to było dziwne. Naprawdę nie spodziewałem się, że taki będzie. - Leci samolocik! Co tu robimy? Gdzie moje autko? Mogę na tym zagrać? Perkusja! - w ostatniej chwili zabrałem mu sztućce, żeby nie zaczął nimi bębnić o stół.

W jednej chwili z energicznego dziecka zmienił się w smutnego dorosłego. Znaczy bardziej niż zwykle.

- Wiesz co mnie boli? - trochę się zataczał. - Tu. - złapał się za serce. - Bo jest taki jeden, który mi się podoba, ale... Ja mu nie. A co... Jeśli mnie zostawi, a ja znowu będę sam? To będzie dla mnie koniec.

- Jaki koniec?

- Wszystkieegoo... Nie mam po co żyć, ale przy nim czuję się lepiej. - położył się na ręce. - Chciałbym być dla kogoś ważny i... i żeby mnie lubił.

- Tae, nie mów tak. Jesteś ważny dla swoich przyjaciół. - i dla mnie. - Gdybym cię nie lubił, to by mnie tu nie było.

- Czy ja wiem... Możesz się zmuszać albo udawać.

- Niczego nie udaję. Może lepiej już wracajmy.

- Niee! Chcę pić. - złapał za butelkę i wypił jej resztkę.

Poszedłem zapłacić, a potem wziąłem go pod ramię i prowadziłem w stronę wyjścia. Miał się cieszyć, a nie narzekać jeszcze bardziej. Zatrzymałem dla nas taksówkę i wepchnąłem go do środka. Podjechaliśmy pod budynek i musiałem go wtaszczyć na nasze piętro, bo winda nie działała. Super. Ledwo szedł, ale w końcu doszliśmy. Puściłem go i padł na łóżko. Nawet pies się nie zbliżał, bo pewnie wyczuł alkohol. Nie chciałem go tak zostawiać, ale nie mogłem też za wiele zrobić. Ułożyłem go wygodniej i ściągnąłem mu koszulkę. Po tym wróciłem do siebie, umyłem się i zasnąłem.

*

Minęło parę dni i już wróciłem do pracy. Jakoś przekonałem Tae, aby sprawdził moje umiejętności i zatrudnił mnie u siebie. Poza tym wieczorami siedziałem u niego, aby po prostu być przy nim. Jego uczucia wobec mnie chyba rosły, a ja tylko bardziej je potęgowałem, zamiast powiedzieć, że nic z tego nie będzie.

Gdy byłem w trakcie przygotowywania dla nas kolacji, napisał do mnie Jin. Stał pod moim mieszkaniem, więc wyszedłem na chwilę.

- Pilnuj patelni! - krzyknąłem do młodszego zanim zamknąłem drzwi. Oczywiście jak Jin to i Hoseok. - Co tam?

- Yoongs, nie masz swojego mieszkania? Siedzisz u niego dzień w dzień. Kiedy ostatnio byłeś u siebie?

- Rano. Przecież śpię u siebie, nie wiem o co wam chodzi. - wpuściłem ich do środka.

- Spędzasz z nim bardzo dużo czasu, wiesz?

- No i?

- Nie podoba mi się to. - przyznał Kim. Zdziwiłem się, bo raczej był za tym, abym pomógł Tae. - I nie chodzi mi tu o pomaganie. Dajesz mu fałszywe nadzieje i wykorzystujesz jego uczucia względem ciebie. Jungkook powiedział mi co robicie. Przytulasz go, obejmujesz od tyłu podczas gotowania, wychodzicie na spacery, zostajesz z nim póki nie zaśnie. Nawet go całujesz! - zaczęło mi się robić głupio. - Nie robi się tego osobie, do której nic się nie czuje! On ci zaufał, a ty co?

- No właśnie trochę nie rozumiem. Najpierw go denerwowałeś, potem się polubiliście, a teraz spędzasz z nim każdą wolną chwilę i jeszcze chcesz u niego pracować. Wszystko po to, aby się uśmiechnął? - Hobi też miał jakieś pretensje.

Suitcase case // ᵀᵃᵉᵍᶤOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz