Do oddziału przyszedł kolejny nowy pacjent, tym razem chłopak. Już od początku mu się nie podobał, bardzo zbratał się z Keeho. Od początku patrzył na tego kolorowego nastolatka dziwnie. Właśnie przez to Jeongin czuł się bardzo niezręcznie.
— Jeongin, chodź na terapię zajęciową. — powiedział Chris, na co Yang przytaknął i zebrał się z łóżka. Wyszedł z pokoju i idąc do odpowiedniego pomieszczenia zerknął na zegar w jadalni. Dochodziła osiemnasta. Czwartek był dniem kiedy pani od zajęć dostawała z nami dłużej.
Wszedł do sali i usiadł na kanapie. Rozejrzał się po wszystkich, również po dwójce, chamsko uśmiechniętych nastolatków. Poprawił maseczke na ustach i westchnął cicho. Drzwi zostały zamknięte, było zaledwie dziesięć osób w pomieszczeniu, gdyż każdy miał prawo wyboru czy uczestniczyć w zajęciach czy też nie.
— Dobrze kochani, dzisiaj zagramy w pewną grę. — powiedziała kobieta siadając na swoim fotelu i tasując karty. — Każdy będzie losował jedną kartę i będzie odpowiadał na pytanie, które na niej się znajduje. — uśmiechnęła się.
Chwile później podała talię kart osobie po jej prawej stronie. Padło na Seunghyuna, bardzo radosnego nastolatka, który nie krył się ze swoją orientacją. Jeongin nie raz z nim gadał i zdążył zauważyć, że nakłada na siebie tą energiczną maskę.
— Co cię najbardziej denerwuje w ludziach? — przeczytał i zastanowił się chwile. — To, że są nietolerancyjni i szydzą z moich niektórych zachowań. — odpowiedział pewnie i nikt nie miał do tego problemu, prócz dwójki chłopaków na przeciwko niego. Zaśmiali się pod nosem, a nowy skomentował to cicho.
— Jebany pedał. — prychnął w stronę Keeho, który zaśmiał się cicho. Kobieta nie uslyszala tego. Jednak nie tylko Seunghyun się speszył, ale i Yang. Zaraz kolejna osoba wzięła karty i kolejna, aż w końcu trafiło na Jeongina. Drżącą dłonią wylosował kartę i wziął głębszy oddech.
— Jakie są twoje zainteresowania? — przeczytał cicho i znów poprawił maseczke. — Uhm... Chyba pianino i... Wokal? Myślę, że... Um, to do mnie pasuje. — odpowiedział bardzo niepewnie i zerknął na dwójkę, która po raz kolejny się zasmiała. Skomentowali to, czego Yang już nie usłyszał. Podał karty dalej i spuścił wzrok czując łzy w oczach.
Odkąd tutaj trafił nie zdarzyło mu się trafić na takie osoby. W końcu zawsze każdy go akceptował takiego, jakim był.
Grali dalej do momentu aż skończyły się karty. Kobieta podsumowała terapię i oznajmiła, że kończą. Wtedy Yang zerwał się z miejsca i wyszedł. Ocierał łzy idąc przed siebie aż w końcu stanął przed drzwiami, za którymi zamknięty był Hyunjin. Złapał oddech i oparł się o nie, starając się uspokoić.
— Hyunjin...? — mruknął cicho i niewiele czasu później usłyszał dobrze mu znany głos.
— Wszystko okej Jeongin? Co się stało? — zapytał od razu wyczuwając w jego głosie, iż coś jest na rzeczy. Wtedy też Jeongin nie wytrzymał i rozpłakał się jak dziecko. Oparł się plecami o ścianę obok drzwi i zsunął się w dół zakrywając twarz rękoma.
— Jeongin...— Mam dość Hyunjin, mam dość. Po prostu stąd wyjdź i bądź przy mnie. — załkał bezsilnie. — Proszę wyjdź stąd... Nie wytrzymam tego dłużej..
— Wyjdę już jutro Jeongin, wtedy nie pozwolę, żeby działa ci się jakakolwiek krzywda. — mruknął cicho i położył dłoń na drzwiach.
— Ale ja jutro wychodzę... — szepnął.
— Damy radę. Postaram się wyjść z samego rana. A wtedy przyjdę do ciebie i rzucę się na ciebie obrzucając cię masą przytulasów. — uśmiechnął się pod nosem, na co Yang zaśmiał się gorzko.
— Będziemy mieli tak mało czasu, Hyung... — westchnął i otarł łzy.
— Ale jednak on będzie. Spędzimy ten jeden dzień razem, we dwoje. — powiedział starając się hamować swoje emocje. Wolał udawać, że wcale się tym aż tak nie przejmuje. Inaczej rozpłakałby się jak małe dziecko.
— Dobrze... Dobrze, będę na ciebie czekał... — powiedział biorąc głębsze oddechy. Musieli sobie dać radę. Nawet jeśli mieli tak mało czasu dla siebie to wykorzystają go w stu procentach.
CZYTASZ
✔happy not happy ;; hyunin
FanfictionJeongin jak i Hyunjin to dwójka nastolatków. Nastolatków z nie małymi problemami psychicznymi. Poznają się w szpitalu psychiatrycznym. i jak wcześniej omijali się szerokim łukiem, tak z biegiem czasu tworzy się między nimi tak silna relacja, że niem...